Dostrzeżcie mój byt
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Dostrzeżcie mój byt

Dodano:   /  Zmieniono: 

Kiedy wszyscy dyskutują o nowym-starym rządzie, o wielkich celach i reformach, ku którym poprowadzi Europę jej nowy prezydent, przybyły „z dalekiego kraju”, w najgorszym przypadku o wyższości wyników sondaży nad wynikami wyborów uzupełniających do Senatu, względnie odwrotnie – Państwo pozwolą, że na chwilę zajmę ich uwagę życiem tzw. planktonu politycznego. Na pociechę powiem, że mam na myśli wyjątkowo dorodny tegoż planktonu okaz, a mianowicie pana Ryszarda Kalisza. 

Tego Ryszarda Kalisza, który powoławszy „nowy byt polityczny” pod nazwą mniejsza z tym jaką, bo nie obchodzi to psa z kulawą nogą, zapowiadał, że nigdy już i za nic nie wróci do SLD. „Nigdy” okazało się znaczyć w jego języku niecały rok, a „za nic” – parę miejsc na samorządowych listach SLD dla swojego „bytu”. 

Złośliwi mówią, że pan Kalisz jako młody ojciec – jak wiemy z tabloidów, gdzie lansował się niemiłosiernie – ma wydatki. Mylny trop! Pan Kalisz, podobnie jak mec. Giertych, ma w ręku zawód bodaj najbardziej w Polsce popłatny, może poza zawodem „załatwiacza” przy wysoko postawionych politykach. I podobnie jak wspomniany mecenas jest dowodem, że polityka to nałóg gorszy niż hera, koka, hasz i LSD razem wzięte, i kto jej łyknie, kto raz zazna czaru upajania się własnym mądrzeniem u Lisa i Olejnik, a potem spadnie z politycznej karuzeli – ten gotów się potem ośmieszać i upokarzać na wszelkie sposoby, byle tylko wrócić. 

W nagrodę Kalisz faktycznie wystąpił u Lisa, gdzie wspólnie z panią Nowicką jako przedstawiciele lewicy deklamowali o swym zachwycie panią Kopacz i życzyli jej powodzenia. Niesforna pamięć podsunęła mi passus z Tyrmanda, gdzie opowiadał on, jak na jakiejś oficjałce przedstawiciele „bratnich stronnictw”, czyli ZSL „reprezentującego” wieś i SD „reprezentującego” rolników, gratulowali partii, że zdobywa coraz więcej członków wśród chłopów i rękodzielników, dzięki czemu także ich sojusznicze stronnictwa bliskie są radosnego rozpłynięcia się w jednej wielkiej formacji budującej socjalizm. Skreślmy „socjalizm”, wstawmy „europejskość”, cokolwiek to znaczy, a mamy poglądową lekcję, jaka to „pamięć materiału” uaktywniła się pod rządami Tuska i jego lady Botox. 

Cały wywiad opublikowany jest w 38/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także