"Do Rzeczy" mogło opublikować rozmowę Kwaśniewski-Kalisz. Sąd oddalił zarzuty wobec tygodnika

"Do Rzeczy" mogło opublikować rozmowę Kwaśniewski-Kalisz. Sąd oddalił zarzuty wobec tygodnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do Rzeczy
Do Rzeczy
Jak zadecydował dzisiaj Sąd Okręgowy w Warszawie, chociaż tygodnik naruszył dobra osobiste nagranych polityków, to upublicznione informacje były na tyle ważne, że nie można obciążać dziennikarzy ani wydawcy, którzy kierowali się realizacją misji zawodowej. – To pierwsza sprawa cywilna w związku z ujawnionymi taśmami w tzw. aferze taśmowej – komentowała wyrok reprezentująca wydawcę "Do Rzeczy" mec. Paulina Piaszczyk. – To ważny wyrok, jeśli chodzi o wolność prasy. Sprawa dotyczyła konfliktu wartości – prywatności i prawa prasy oraz społeczeństwa do informacji, a także obowiązku prasy do informowania opinii publicznej – dodał występujący w imieniu red. Lisickiego mec. Zbigniew Krüger.

W lipcu ubiegłego roku tygodnik "Do Rzeczy" opublikował fragmenty rozmowy polityków – byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z byłym ministrem spraw wewnętrznych i administracji oraz posłem SLD Ryszardem Kaliszem.

Rozmowy zostały nielegalnie nagrane w warszawskiej restauracji "Sowa & Przyjaciele", a ich treść została podana też przez "Super Express" i "Fakt". Politycy rozmawiali m.in. o rzekomej korupcji w Ministerstwie Obrony Narodowej, o szefie resortu Tomaszu Siemoniaku oraz "demoralizacji" w służbach specjalnych, prokuraturze i mediach. 

Obaj nagrani pozwali zarówno red. nacz. "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego, jak i wydawcę gazety spółkę Orle Pióro. Politycy uważali bowiem, że nagranie i publikacja naruszyły ich dobra osobiste. Ryszard Kalisz oraz Aleksander Kwaśniewski domagali się publikacji przeprosin oraz zadośćuczynienia w kwocie 200. tysięcy złotych.

Publikacja informacji była usprawiedliwiona

Dzisiaj Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił w całości zarzuty powództwa wobec spółki Orle Pióro oraz wobec red. Pawła Lisickiego, uznając tym samym działania "Do Rzeczy" oraz wydawcy za usprawiedliwione.

Jak podkreśliła reprezentującą spółkę mec. Paulina Piaszczyk, sąd orzekł, że chociaż istotnie doszło do naruszenia dobra osobistego nagranych polityków, to opublikowanie rozmów miało istotne znaczenie dla dobra publicznego. (CZYTAJ KOMENTARZ PAULINY PIASZCZYK - "Precedensowy wyrok w sprawie R. Kalisz i A. Kwaśniewski przeciwko tygodnikowi Do Rzeczy. Rozmowa w Sowa & Przyjaciele")

W uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Jaskłowski podkreślił, że informacje podane przez tygodnik "Do Rzeczy" miały szczególne znaczenie, a ich opublikowanie wiązało się z realizacją zadania dziennikarzy w zakresie udzielania informacji i realizowania praw obywatela do informacji. Oznacza to, że chociaż doszło do naruszenia dobra nagranych, to w wyniku kolizji praw polityków z interesem społecznym, większe znaczenie miał interes społeczny.

– Jest to pierwsza sprawa cywilna w związku z ujawnionymi taśmami w tzw. aferze taśmowej – podkreśliła reprezentującą spółkę „Orle Pióro” radca prawny Piaszczyk. – Pocieszające jest to, że sąd rozważył niniejszą sprawę w kontekście przepisów i orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.  Trybunał wielokrotnie w wyrokach podkreślił, że dozwolone jest poświęcenie prawa do prywatności na rzecz prawa opinii publicznej do poznania informacji o sprawach ważnych, co miało miejsce w niniejszej sprawie. W tym przypadku bez wątpienia chodziło o sprawy ważne, bo dotyczące m.in. obronności naszego kraju  tłumaczyła.  Nie można zapomnieć, że powodowie są osobami publicznymi, byłymi politykami, a takie osoby mogą być rozliczane przez społeczeństwo długo po zakończeniu pełnienia funkcji publicznych. Przykładem jest sprawa prezydenta Lecha Wałęsy – dodała mec. Piaszczyk. 

"Po raz drugi zrobilibyśmy to samo"

– Bardzo się cieszę, że sąd tak to rozstrzygnął, ale równie ważne jest uzasadnienie wyroku podane przez sędziego. Pokazuje ono wolnościowy sposób myślenia sądu i mam nadzieję, że podobnie będzie to wyglądało w przypadku sądu drugiej instancji – komentuje wyrok red. nacz. „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

Jak podkreślił Lisicki, nie ma on żadnych wątpliwości, że informacje podane na łamach tygodnika dotyczyły interesu publicznego, a kwestie domniemanej korupcji w Ministerstwie Obrony Narodowej powinny być dostępne dla opinii publicznej. – Gdybyśmy mieli jeszcze raz podjąć taką decyzję, czy dawać taką informację czy nie, to zrobilibyśmy to samo – dodał.

Sprawa dotyczyła konfliktu wartości”

– To ważny wyrok, jeśli chodzi o wolność prasy. Sprawa dotyczyła konfliktu wartości – prywatności i prawa prasy oraz społeczeństwa do informacji, a także obowiązku prasy do informowania opinii publicznej – komentował reprezentujący Lisickiego mec. Zbigniew Krüger. Jednocześnie Krüger zaznaczył, że wyrok jest na razie nieprawomocny.

–  Sąd dał wyraz, że w tym konkretnym stanie faktycznym zasady rzetelności zostały zachowane i nie przekroczono granicy ochrony prywatności, a interes publiczny i społeczny był ważniejszy zdaniem sądu, niż w tym wypadku prywatność powodów – tłumaczył adwokat. Jak dodał, sąd w uzasadnieniu wskazywał też zdecydowanie na informacyjną rolę prasy oraz prawo mediów do kreowania opinii, a nie tylko bezstronnego podawania informacji.

zm

Czytaj także