• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Ofiary kampanii

Dodano:   /  Zmieniono: 

Kampania wyborcza to wojna, a gdzie wojna, tam muszą być ofiary. Że giną przegrani kandydaci, to oczywiste, ale jak na każdej innej wojnie są też ofiary wśród gapiów i niewczesnych kibiców.

W zakończonej 24 maja kampanii było ich sporo. Skompromitował się grubo aktor Tomasz Karolak, który z jakichś niejasnych przyczyn strasznie zaangażował się w popieranie prezydenta. W środowisku medialnym chyba najbardziej pokiereszowana została Monika Olejnik. W jednej debacie wykazała się kompletną umysłową zaćmą, nie mogąc zrozumieć, czym różni się milion podpisów pod wnioskiem o referendum od miliona głosów oddanych w referendum. W drugiej tak się zaangażowała, że omal sama nie zaczęła odpowiadać za prezydenta na własne pytania. Ale za to, niechcący, dokonała historycznej czynności wyprowadzenia sztandaru PO.

Był i upadek sympatyczny - z nadmiaru szczerości. Potrzeba powiedzenia czegoś szczerze od serca, wezbrała w Tomaszu Nałęczu i zaowocowała bon motem, że kampania wyborcza to jakby „czas narzeczeństwa”, bo tylko wtedy politycy są zainteresowani tym, co myśli społeczeństwo, i tylko wtedy „liczą się z narodem".  Swoim zwyczajem zapomniał pan profesor, że nie jest jakimś Bralczykiem zaproszonym do „Pytania na śniadanie”, tylko występuje w programie politycznym jako przedstawiciel prezydenta rozpaczliwie walczącego o reelekcję i akurat w związku z tym obiecującego wszystkim wszystko. 

Gdyby główne telewizje nie były immanentną częścią zagrożonego systemu władzy, to by za sam ten tekst urządziły Nałęczowi i jego pryncypałowi letalną w skutkach szyderę. Najlepiej zestawiając go z wypowiedzią eurokomisarza Janusza Lewandowskiego, który po wyborach szydził z „głupawych raczej” obietnic w spotach PO, w których sam wystąpił, wyjaśniając młodzieży, że „to przecież było w kampanii wyborczej".

Jednak jest jak jest, więc pewnie TVN powołując się na prawa autorskie, usunie tę wypowiedź Nałęcza z YouTube – jeśli jeszcze tego nie zrobił. Będziemy więc musieli do czasu kolejnej kampanii i kolejnych obietnic przechować słowa profesora we własnej wdzięcznej pamięci.

Cały wywiad opublikowany jest w 22/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także