Kardynał Pell w opałach
  • Tomasz P. TerlikowskiAutor:Tomasz P. Terlikowski

Kardynał Pell w opałach

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Kardynał George Pell, jeden z najbliższych, a do tego konserwatywnych współpracowników Franciszka, znalazł się na celowniku sądów i mediów. Czy hierarcha przetrwa ten atak?

Media, szczególnie liberalne, nigdy nie przepadały za kard. George’em Pellem. Ten australijski hierarcha znany był bowiem z – jak to ujmują media – konserwatywnych poglądów, których nigdy nie skrywał, sprawował liturgię trydencką (co samo w sobie jest już dla wielu skandalem), a do tego potrafił ostro i celnie skrytykować zwolenników postępu w Kościele. Tak było w trakcie obu synodów o małżeństwie i rodzinie, gdy kardynał ostro przypominał, że synod nie ma władzy zmiany słów Jezusa Chrystusa i św. Pawła, a także później, gdy odrzucał niemieckie pomysły decentralizacji moralności. – Kościół nie może dwojgu ludziom w tej samej sytuacji powiedzieć w Polsce, że przyjęcie komunii świętej jest świętokradztwem, a parę kilometrów dalej, w Niemczech, że jest to źródło łaski – podkreślał w rozmowie z francuskim dziennikiem „Le Figaro”. I te jego wypowiedzi były solą w oku liberałów. Solą tym bardziej piekącą, że dosypywaną im do ran przez… jednego z najbliższych współpracowników papieża Franciszka, który pozostał u jego boku nawet po tym, jak pewna grupa bliskich współpracowników Benedykta XVI została „przesunięta do innych odpowiedzialnych zadań”. 

Nic zatem dziwnego, że próby „odstrzelenia” konserwatysty i ortodoksy trwały od dawna. Zaczęło się od zarzutów ekonomicznych. (...) 

I właśnie wtedy, można powiedzieć, jak na zawołanie pojawiły się nowe oskarżenia. Tym razem o krycie pedofilii wśród duchowieństwa w diecezji Ballart. Pell pochodził z tego regionu, tu przyjął święcenia kapłańskie, a wreszcie został biskupem pomocniczym. I właśnie z tego okresu pochodzą oskarżenia o niewystarczające zaangażowanie w obronę ofiar, a także o ochronę przestępców seksualnych. Kardynał był w tej sprawie przesłuchany – podczas specjalnych telekonferencji przez cztery noce – przez australijską komisję ds. nadużyć seksualnych wobec nieletnich. I choć przyznał, że pewne działania jego przełożonego były „godne pożałowania”, a także stały się katastrofą dla ofiar i samego Kościoła, to jednocześnie podkreślał, iż o wielu rzeczach nie miał pojęcia. Tyle że to nie przekonało australijskiej opinii publicznej, która – podobnie zresztą jak członkowie komisji – z góry wydała na niego wyrok. (...) 

FOT. FRANCO ORIGLIA/GETTY IMAGES

Cały artykuł dostępny jest w 33/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także