Według relacji mediów, w mieści Kalmunei, policja i siły wojskowe przeprowadziły nalot na miejsce, gdzie mogły ukrywać się osoby związane z zamachami oraz gdzie produkowano materiały wybuchowe. W trakcie akcji służb doszło do trzech eksplozji, wcześniej miała miejsce strzelanina.
W akcji zginęło łącznie piętnaścioro osób. Jedynie sześciu z nich było terrorystami. Na dziewięciu cywili, aż sześcioro to były dzieci. Policja obecnie bada, czy istniały jakieś powiązania pomiędzy cywilami a terrorystami. Służbom udało się zatrzymać sześcioro podejrzanych, z czego trzy to kobiety. Media przekazały, że dwóm podejrzanym udało się uciec służbom. Jeden przemieszcza się na motocyklu.
W budynku, w którym podejrzani się ukrywali odkryto cały arsenal broni. Służby podejrzewają, że w domu mogła być zorganizowana prowizoryczna fabryka, w której wytwarzano materiały wybuchowe.
Zamachy na Sri Lance
Do przeprowadzenia zamachów z ubiegłego weekendu przyznało się Państwo Islamskie – podał "The Guardian". W wyniku zamachów zginęło około 321 osób, w tym 45 dzieci, a setki cały czas przebywają w szpitalach, walcząc o życie. Służby do tej pory zatrzymały już 40 osób powiązanych z atakami.
Czytaj też:
Władze Sri Lanki były ostrzeżone o możliwości ataków
Czytaj też:
Trzy eksplozje i strzelanina. Znowu niespokojnie na Sri Lance