Strzał, który podpalił Amerykę. Zamachowiec stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Strzał, który podpalił Amerykę. Zamachowiec stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie

Dodano: 
List gońcy za Jamesem Earlem Ray"em, zabójcą Martina Luthera Kinga
List gońcy za Jamesem Earlem Ray"em, zabójcą Martina Luthera Kinga Źródło: Wikimedia Commons
Sprawca był niezwykle inteligentny i świetnie mylił tropy. Morderca Martina Luthera Kinga był o krok od wymknięcia się sprawiedliwości...

Martin Luther King przyjechał do Memphis w kwietniu 1968 r. w związku ze strajkiem śmieciarzy. W lutym dwóch z nich zostało wciągniętych do zgniatarki śmieci i zginęło na miejscu. Od tego czasu pracownicy komunalni - w większości czarni mężczyźni - domagali się lepszych warunków pracy i podwyżek, ale też równych praw z białymi.

King był już wtedy liderem walki o prawa obywatelskie, człowiekiem roku Time'a z 1963 i laureatem pokojowej Nagrody Nobla z 1964 r. Jego pierwsza wizyta w Memphis – 29 marca - nie zakończyła się pomyślnie. Pokojowy marsz, który zorganizował, przemienił się w falę zamieszek, rabunków sklepów i burd z policją, wywoływanych przez uczestników. W poniedziałek, ósmego kwietnia miało być inaczej. Kolejny marsz miał zatrzeć pamięć o przemocy i pokazać, że King potrafi urzeczywistniać swoje wizje w pokojowy sposób. W czwartek, 4. kwietnia przyleciał do Memphis i zatrzymał się w motelu Lorraine. Około szóstej wieczorem stał na tarasie przed swoim pokojem, szykując się do wyjścia na kolację do Billa Kylesa z Monumental Baptist Church.

W tym samym dniu w obskurnej kamienicy czynszowej z pokojami na wynajem przy South Main Street 422 ½, położonej naprzeciw motelu Kinga zatrzymał się James Earl Ray. Człowiek znikąd kilka dni przedtem kupił karabin Remington gamemaster 760, kalibru 30-06 Springfield. Z tej broni, z odległości około 60 metrów strzelił w głowę pastorowi, doskonale widocznemu w celowniku z siedmiokrotnym powiększeniem.

Miejsce śmierci Martina Luthera Kinga

Po strzale wyszedł z łazienki z której okna strzelał i po schodach zszedł na parter. Hałas zaniepokoił lokatorów kamienicy. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się policja, która stale obserwowała Kinga. Ray, widząc kręcących się w pobliżu funkcjonariuszy i samochody z włączonymi sygnałami spanikował. Porzucił niesione pod pachą pudło z Remingtonem we wnęce drzwiowej pobliskiego sklepu muzycznego Canipe's Amusement Company. Potem pobiegł do swojego mustanga i odjechał nim z piskiem opon.

Pudło z remingtonem natychmiast zostało zauważone przez właściciela sklepu, który zaalarmował policję. Podał też funkcjonariuszom rysopis mężczyzny, który je porzucił i markę samochodu, którym odjechał. Jeszcze dokładniej opisała go Bessie Brewer, która wynajmowała pokoje w kamienicy i jej lokatorzy. Policjanci zjawili się tam kilkanaście minut po zamachu. Wszyscy jego świadkowie jednoznacznie wskazywali, że strzał padł z domu przy South Main Street, co zostało uwiecznione na słynnym zdjęciu Josepha Louwa.

Jechał całą noc

Morderca jechał teraz na południowy wschód, chcąc wydostać się z miasta. W przeciwnym kierunku zmierzał konwój samochodów, w którym wieziono Kinga. Pastor zmarł godzinę później w szpitalu Saint Joseph’s. Pocisk przeznaczony do polowania na grubego zwierza grzybkował i poczynił w jego ciele straszliwe spustoszenia. Strzaskał żuchwę, przebił szyję i tchawicę, przeszedł przez rdzeń kręgowy i rozrywając tętnicę podobojczykową utkwił w łopatce.

Martin Luther King podczas konferencji prasowej, 1964 r.

Ray nie niepokojony wyjechał z miasta, kierując się na południowy wschód - w stronę Atlanty. W tym samym czasie pościg za nim koncentrował się na drodze do lotniska marynarki wojennej na północny wschód od Memphis. Młody mężczyzna, Bill Austein przekazał policji, że na kanale 17 CB Radia słychać rozmowę o obywatelskim pościgu za białym mustangiem. Skutecznie odciągnęło to policję od rzeczywistego kierunku. Relacja niespodziewanie urwała się o 18.48.

Po całonocnej podróży i pokonaniu ponad 600 km, Ray około ósmej rano zaparkował swój samochód na nierzucającym się w oczy parkingu przy osiedlu Capital House na obrzeżach Atlanty. Odebrał z pralni swoje rzeczy i zabrał pieniądze ukryte w wynajmowanym pokoju. Potem wsiadł do autobusu do Cincinnati i dalej do Detroit. Taksówką przedostał się na stronę kanadyjską i w końcu pociągiem dojechał do Toronto.

FBI na pogmatwanym tropie

W tym czasie morderca Kinga stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem w kraju. Niezwłocznie do działania przystąpiło FBI. Biurem wciąż kierował J. Edgar Hoover. To na jego polecenie rozpracowywano Kinga co najmniej od 1955 r., kiedy przyłączył się do bojkotu autobusów w Montgomery w Alabamie. Hoover nienawidził pastora, uważając go za komunistycznego agenta i wichrzyciela. Teraz FBI miało znaleźć jego zabójcę. Formalnym zwierzchnikiem biura był prokurator generalny Ramsey Clark. Zagorzały zwolennik praw i wolności obywatelskich i przeciwnik kary śmierci. Zapowiadało to poważny konflikt.

Jednak agenci natychmiast i z pełną energią przystąpili do pracy. Sprawę prowadzono pod kryptonimem MURKIN od Murder King. Sprawdzano każdy, najdrobniejszy nawet trop. Śledczy wkrótce wpadli w konfuzje. W motelu w Memphis, w którym spał w noc poprzedzającą zabójstwo, sprawca zameldował się jako Eric S. Galt. W domu, z okna którego padły strzały występował jako John Willard. Broń kupił na nazwisko Harvey Lowmeyer. W całych Stanach zaczęto sprawdzać rejestry wyborców, książki telefoniczne, listy pasażerów linii lotniczych, transakcje z kart kredytowych, ale nie trafiono na trop żadnego z nich. Agenci doszli do wniosku, że mają do czynienia z inteligentnym przestępcą, który ma kilka tożsamości i potrafi zacierać za sobą tropy. Śledztwo skupiło się więc na przedmiotach sprawcy będących w rękach FBI. Sprawdzano nawet sprzedawców cążek, które były w rzeczach mordercy i kwity z pralni.

Ta drobiazgowość się opłaciła. W porzuconym w Atlancie mustangu, który zaniepokoił mieszkańców osiedla znaleziono nalepkę z warsztatu w Los Angeles, w którym wymieniano w samochodzie olej. W warsztacie zachował się rachunek z adresem Galta w tym mieście. Po bilingach z założonego tam telefonu, trafiono do National Dance Studio w Long Beach, w którym poszukiwany uczęszczał na kurs tańca. Właściciel szkoły nie wiedział zbyt wiele o małomównym kursancie oprócz tego, że chciał zapisać się na kurs barmański. Agenci FBI sprawdzili wszystkie szkoły o takim profilu w południowej Kalifornii. W końcu od właściciela jednej z nich, Tomasa Laua dostali zdjęcie Raya, podpisanego oczywiście jako Galt. Z zamkniętymi oczami pozował na nim z właścicielem szkoły i dyplomem ukończenia kursu.

Inne tropy prowadziły do jego znajomych ze szkoły tańca i do pokoju wynajmowanego w Atlancie. Znaleziono w nim mapę z zaznaczonymi miejscami zamieszkania Kinga i porzucenia mustanga oraz telewizor z wydrapanym napisem Martin Luter Coon – w południowym slangu pogardliwym określeniem murzyna.