Kaźń bohaterów z AK. Zachód umył ręce wobec tej zbrodni
  • Marek GałęzowskiAutor:Marek Gałęzowski

Kaźń bohaterów z AK. Zachód umył ręce wobec tej zbrodni

Dodano: 
Przysięga żołnierzy 2 kompanii 7 batalionu 77 Pułku Piechoty (Okręg Nowogródek Armii Krajowej), 1944 r. Pośrodku (z mapnikiem) por. Jan Piwnik ps. "Ponury".
Przysięga żołnierzy 2 kompanii 7 batalionu 77 Pułku Piechoty (Okręg Nowogródek Armii Krajowej), 1944 r. Pośrodku (z mapnikiem) por. Jan Piwnik ps. "Ponury". Źródło: Wikimedia Commons
Kiedy w Warszawie trwało powstanie, po lewej stronie Wisły szalał czerwony terror. Prawa kombatanckie nadane AK przez aliantów w końcu sierpnia 1944 r. nie były respektowane przez Sowietów i komunistów.

„Masowe aresztowania żołnierzy AK przeprowadzane są na całym terenie Okręgu przez NKWD i tolerowane przez PKWN. Aresztowanych osadza się na Majdanku [gdzie jeszcze kilka tygodni wcześniej znajdował się niemiecki obóz koncentracyjny – przyp. M.G.]. Straty ponoszone przez naród i AK nie są mniejsze niż w czasie okupacji niemieckiej. Traktowanie – niejednokrotnie stosuje się bicie. Płacimy już nawet krwią […]. Za pięcioletnią bohaterską walkę z Niemcami społeczeństwo polskie domaga się od aliantów uznania Armii Krajowej jako sprzymierzonych kombatantów i prosi o roztoczenie opieki przez przysłanie do Kraju na wyzwolone tereny Misji Alianckiej i podania tego do wiadomości całemu światu. Bierny opór społeczeństwa trwa. […] Pomimo terroru NKWD i ohydnej nagonki propagandy berlingowskiej na nas nie ugniemy się i wytrwamy do końca” – opisywał w swoich meldunkach dramat żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego pod okupacją sowiecką na wschód od Wisły szef sztabu komendy (następnie komendant) Okręgu Lubelskiego AK ppłk Franciszek Żak. Taka była rzeczywistość późnym latem 1944 r. – kiedy w Warszawie trwało powstanie przeciw Niemcom, na ziemiach polskich zajmowanych przez Armię Czerwoną komuniści z PPR przy jej wsparciu budowali system zniewolenia.

Kaźń na zamku

Celem aparatu terroru tworzonego przez nowego okupanta (początkowo ukrywanego pod niepozorną nazwą: resort bezpieczeństwa Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego) była likwidacja polskiego podziemia niepodległościowego i uniemożliwienie jakiegokolwiek oporu przeciw nowemu zniewoleniu. Decydujące dla jego organizacji i rozbudowy było wsparcie NKWD oraz kontrwywiadu wojskowego Smiersz, których działaniami kierował zastępca szefa NKWD gen. Iwan Sierow. Nieformalnym wielkorządcą ziem polskich został Nikołaj Bułganin. Otrzymał on od Józefa Stalina prawo aresztowania wszystkich osób, które występowały w imieniu rządu polskiego na uchodźstwie, oraz rozbrojenia, a także internowania żołnierzy i oficerów wszystkich zbrojnych formacji polskich, które znalazły się na obszarze zajętym przez Armię Czerwoną. W przypadku oporu miały być one likwidowane. Tym samym prawa kombatanckie nadane AK przez aliantów w końcu sierpnia 1944 r. nie były respektowane przez Sowietów i komunistów.

Wkrótce komuniści wprowadzili tzw. Kodeks karny Wojska Polskiego, dekret o zbrodniarzach hitlerowskich i ich pomocnikach oraz dekret o ochronie państwa. Przewidywały one karę śmierci za „przestępstwa przeciw państwu”, którymi dla powstającego reżimu były wszelkie formy działalności opozycyjnej. Do bezwzględnego stosowania tego „prawa” wzywał szef PPR Bolesław Bierut, nie ukrywając, że celem jest unieszkodliwienie wszystkich, którzy przeciwstawiają się PKWN. Natychmiast też komuniści zaczęli tworzyć sądy, które wprowadzały w życie barbarzyńskie postanowienia wspomnianego „prawa”.

Czytaj też:
Likwidatorzy z AK

Do wydania wyroku śmierci wystarczyły przynależność do AK lub NSZ oraz posiadanie broni i radioodbiorników. Na zamku w Lublinie, do niedawna niemieckim miejscu kaźni Polaków, do kwietnia 1945 r. komuniści zamordowali przeszło 100 oficerów i żołnierzy AK. Zginęli tam m.in. bohaterowie niedawnej jeszcze walki z Niemcami: Edward Jasiński ps. Nurt, cichociemni – kpt. Konrad Szmeding (wyrok zatwierdził Michał Rola-Żymierski), ppor. Czesław Rossiński „Jemioła” i kpt. Mieczysław Szczepański „Dębina”. Dwaj ostatni, kawalerowie najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego – Orderu Virtuti Militari za męstwo okazane w walce z Niemcami – o których pisaliśmy już w jednym z poprzednich numerów „Historii Do Rzeczy”, zostali zamordowani na podstawie wymyślonego zarzutu: oskarżono ich o przygotowywanie zamachu na przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę-Morawskiego.

Nie było przesady w kolejnym meldunku ppłk. Żaka, który pisząc do dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego: „Propaganda PKWN nazywa nas bandytami, mordercami, faszystami, pachołkami Hitlera [...]. Terror NKWD taki sam jak Gestapo”, prosił ponownie o interwencję aliantów zachodnich. Tych jednak dramat żołnierzy sojuszniczej armii na obszarze opanowanym przez ZSRS nic nie obchodził.

„Zaginął po aresztowaniu”

NKWD dokonywało równieżmasowych aresztowań w pozostałych województwach polskich na wschód od Wisły i Sanu. Ich ofiarami padali wybitni działacze Polskiego Państwa Podziemnego. Większość z nich trwała w walce z Niemcami od początku wojny, organizując struktury konspiracji już od pierwszych tygodni okupacji niemieckiej.

27 lipca 1944 r. komendant Chorągwi Mazowieckiej „Puszcza”, harcmistrz Manfred Szmigielski „Szwed”, wobec zbliżania się Sowietów podzielił ją na dwie części – „Puszcza – Lewa” z siedzibą w Milanówku i „Puszcza – Prawa”, której konspiracyjna komenda mieściła się w Wołominie. „Wykonując powyższe zarządzenie, hm. [Gustaw] Studziński w dniu 30 lipca wyjechał do Milanówka, natomiast hm. por. Jerzy Rytel zaginął po aresztowaniu na ulicy w Wołominie” – pisano w książce „Szare Szeregi. Harcerze 1939–1945” (wydanej przez PWN w 1988 r.), co Radosław Rytel, przytaczając ten cytat we wspomnieniu poświęconym bratu, skomentował: „Dziś można ujawnić, jak było naprawdę i co kryło się za sformułowaniem »zaginął po aresztowaniu«” [ten i pozostałe cytaty za: Radosław Rytel, „Wspomnienie o bracie. Hm. kpt. Jerzy Rytel »Wit« (1914–1944)” w: „Sowieckiemu zniewoleniu – Nie. Harcerska druga konspiracja (1944–1956)”, Warszawa 2005].

Zgrupowania Partyzanckie AK "Ponury"

Urodzony w 1914 r. Jerzy Apolinary Rytel był harcerzem od pierwszych lat nauki gimnazjalnej, z czasem uzyskał stopień podharcmistrza. Po maturze ukończył Szkołę Podchorążych Artylerii w Zambrowie, a w 1939 r. historię na Uniwersytecie Warszawskim. Dalej działał w harcerstwie, pełniąc funkcję drużynowego w Wyszkowie. „Całość pracy koncepcyjnej spoczywa na barkach Jerzego, który został mianowany podharcmistrzem. Jego kunszt organizacyjny, inteligencja i do perfekcji opanowana metodyka pracy w zespole dała ponad stu chłopcom z wyszkowskiego gimnazjum niezapomniane przeżycia. Pozwoliła przyswoić chłopcom te wartości, które tak świetnie zaowocowały w późniejszych latach walki konspiracyjnej” – wspominał jego brat Radosław.

We wrześniu 1939 r. Jerzy Rytel bił się z Niemcami jako podoficer 18. Pułku Artylerii Lekkiej. Ranny 10 września, uniknąwszy niewoli, w pierwszych dniach października wrócił do Wyszkowa i natychmiast wraz ze swoimi harcerzami zaczął działalność konspiracyjną w „Szarych Szeregach”. Wykazał się znakomitymi zdolnościami organizacyjnymi. W 1942 r. objął komendę powstałego wówczas we wschodniej części Mazowsza hufca „Szarych Szeregów” – „Rój Wysoki”. Zorganizował szkolenie wojskowe i kurs podchorążych oraz dywersji, jako instruktorów zaangażował wybitnych przedstawicieli „Szarych Szeregów”: Tadeusza Zawadzkiego „Zośkę”, Andrzeja Romockiego „Morro” (wkrótce poległych w walce z Niemcami) i Jana Rodowicza „Anodę” (po wojnie zamordowanego przez komunistów). „W wyniku tych wszystkich działań Jerzy przygotował grunt do powstania świetnie przeszkolonego i dobrze uzbrojonego plutonu Grup Szturmowych, który wziął udział m.in. w akcjach transportowania broni, odbioru zrzutów, wysadzenia urlopowego niemieckiego pociągu pod Urlami, wreszcie w przygotowaniu dla warszawskich GS [Grup Szturmowych – przyp. M.G.] akcji »Sieczychy« i uczestnictwa w niej” (Radosław Rytel).

Artykuł został opublikowany w 11/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.