Rz: Szantaż Falenty. Domaga się ułaskawienia, grozi ujawnieniem nazwisk

Rz: Szantaż Falenty. Domaga się ułaskawienia, grozi ujawnieniem nazwisk

Dodano: 
Marek Falenta w sądzie
Marek Falenta w sądzie Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze taśmowej na dwa i pół roku więzienia, grozi, że jeżeli nie zostanie ułaskawiony, to ujawni nazwiska osób, które za nim stały.

Falenta ma do odbycia karę 2,5 roku więzienia w związku z aferą taśmową. Ostatnio był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. Policja namierzyła go około 50 kilometrów od Walencji w Hiszpanii. Wówczas biznesmen miał grozić popełnieniem samobójstwa. Mężczyzna został już sprowadzony do kraju.

Z więzienia w Walencji Falenta napisał list do prezydenta Dudy z prośbą o ułaskawienie. To już trzecia taka próba podjęta przez skazanego. Dwie poprzednie okazały się bezskuteczne. Teraz jednak, jak ujawnia "Rzeczpospolita", sprawa ma wyglądać inaczej. Falenta ponoć przedstawia samego siebie jako osobę lojalną wobec PiS i CBA, której "obiecano bezkarność za odsunięcie PO". Z listu wynika, że działacze Prawa i Sprawiedliwości mieli obiecać Falencie "wiele korzyści i łupów politycznych" za pomoc w przejęciu władzy.

Falenta w liście przesłanym do prezydenta Dudy prezentuje się jako patriota, który "został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji", za co teraz "gnije" w więzieniu.

Fragment listu jaki cytuje gazeta wprost wskazuje na to, że biznesmen chce zaszantażować głowę państwa. "Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – miał napisać do prezydenta Dudy.

W swoim liście Falenta wymienił 12 osób w tym Jarosława Kaczyńskiego, ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, szefa CBA Ernesta Bejdę, jak również oficerów biura i dziennikarzy piszących o aferze – przekonuje "Rz". Biznesmen chce otrzymać status świadka koronnego, ale jak dodaje, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie przyzna mu go, gdyż okazałby się wtedy "katem" dla własnej partii. Falenta dał prezydentowi ponoć miesiąc na podjęcie decyzji i grozi ujawnieniem kolejnych taśm. Na jednej z nich ma znajdować się rozmowa premiera Morawieckiego z prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą.

Sprawą zajęła się już prokuratura, która na wniosek sądu ma sprawdzić, czy doradca Jarosława Kaczyńskiego Stanisław Kostrzewski miał namawiać Falentę do organizowania podsłuchów, jak twierdzi biznesmen.

Marek Falenta to jedyna osoba, która po aferze podsłuchowej została skazana na bezwzględne więzienie. Dwóch kelnerów skazano na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Trzeci nie został ukarany w ogóle. Nakazano mu zapłatę 50 tys. zł na cel społeczny.

Czytaj też:
Marek Falenta już w Polsce. Policja publikuje nagranie
Czytaj też:
Prezydent: Słyszę pretensje o wymiar sprawiedliwości. "Pogonić ich wszystkich"

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także