• Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Islamski paradoks

Dodano:   /  Zmieniono: 
Islamski paradoks
Islamski paradoks

Armia egipska obaliła demokratycznie wybranego prezydenta i zawiesiła działanie konstytucji. Wydaje się, biorąc pod uwagę możliwe konsekwencje, że powinna to być informacja, która zdominuje programy informacyjne również w Polsce. Tymczasem nic takiego się nie stało. O Egipcie wspominano niewiele bądź wcale. To, że zamieszkany przez ponad 80 mln ludzi największy kraj muzułmański w Afryce stanął u progu wojny domowej, okazało się mniej interesujące niż to, co powiedzieli tego dnia polscy politycy, którzy zresztą powtarzali to co zwykle.

Prowincjonalizm polskich mediów to jednak temat na osobną dyskusję. Znacznie ciekawsze jest pytanie o przyszłość Egiptu. To kolejny kraj o tradycji islamskiej, w którym zaszczepienie systemu demokratycznego się nie udało. Wspierany przez Bractwo Muzułmańskie prezydent Mursi szybko stracił poparcie większości. Przed rokiem jego zwycięstwo tłumy Egipcjan witały z entuzjazmem. Jego władza miała być zaprzeczeniem skorumpowanych i nieudolnych rządów Mubaraka. Mursi chciał pokazać, że uda się połączyć modernizację państwa oraz wzrost znaczenia islamu.

Nic z tego nie wyszło. Wprawdzie starego reżimu już nie ma, ale niezadowolenie społeczne narastało. W miarę upływu czasu malała nadzieja, że rządy nowego prezydenta przyniosą poprawę. Egipt znalazł się w sytuacji, która jest przekleństwem wielu innych krajów muzułmańskich. Brak tradycji demokratycznej sprawia, że napięcie społeczne szybko prowadzi do wybuchu. Ludzie nie szanują instytucji demokratycznych, nie są one bowiem zakorzenione w innych fundamentalnych zasadach religijnych. Inaczej niż chrześcijaństwo islam nie zakłada bezwzględnej godności osoby ludzkiej, która to zasada jest ostatecznie źródłem prawomocności systemów równościowych. Kiedy zatem dochodzi do wzrostu niezadowolenia, gniew ludu wybucha z całą mocą, a protestujący mogą wprost odwoływać się do woli Boga. Nikogo nie obchodzi już ewentualny upadek instytucji demokratycznych.

Wtedy do głosu dochodzi armia, jedyna siła zdolna powstrzymać chaos. Tyle że wojsko z pewnością nie jest siłą wolnościową. Może gwarantować stabilność i chronić kraj przed wojną, niemniej wprowadza reżim autorytarny. To swoisty islamski paradoks. Demokracja pociąga za sobą groźbę wybuchu społecznego i destabilizacji, podczas gdy autorytaryzm daje bezpieczeństwo.

To sytuacja wyjątkowo niewygodna również dla polityków Zachodu. Z jednej strony przecież uważają oni demokrację za świętość, z drugiej zaś faktycznie wspierają armię – tak jak robi to konsekwentnie choćby Waszyngton – i rządy autorytarne. Jak to często bywa, ideologia musi ustąpić rzeczywistości. Tak bardzo nie znoszą tego wszelkiej maści utopiści.

foto: Muhammad Mursi/ Agência Brasil

Czytaj także