Muzyka, badania i rak: z prof. Piotrem Chłostą ważna rozmowa o polskiej urologii
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Muzyka, badania i rak: z prof. Piotrem Chłostą ważna rozmowa o polskiej urologii

Dodano: 
EndoPower w akcji: prof. Tomasz Szydełko, prof. Piotr Chłosta, prof. Marcin Słojewski
EndoPower w akcji: prof. Tomasz Szydełko, prof. Piotr Chłosta, prof. Marcin Słojewski Źródło: Materiały własne zespołu EndoPower
Powoli odchodzi w zapomnienie wizerunek mężczyzny macho, który jak coś go boli, to zaciska zęby. Wizyta u urologa to jak wizyta u stomatologa, a nowotwór wcześnie wykryty może zostać całkowicie wyleczony. Polska urologia jest dziś na poziomie światowym, choć wymaga nakładów, bo wycena wielu procedur jest rażąco niska - mówi prof. Piotr Chłosta.

Wygląda na to że zespół EndoPower na stałe wpisał się w muzyczną mapę Polski, i nie tylko: ostatnio mieliście koncert na Słowacji. Skąd nazwa EndoPower i pomysł, by trzej wybitni profesorowie urologii, którzy na co dzień przeprowadzają skomplikowane operacje nowotworowe, tworzyli zespół?

Nazwa pochodzi od endourologii (dziedziny urologii, która zajmuje się diagnostyką i leczeniem przy wykorzystaniu endoskopów), z którą każdy z nas jest związany, a „power” od wewnętrznej siły. Wraz z prof. Marcinem Słojewskim i prof. Tomaszem Szydełko mamy wykształcenie muzyczne, postanowiliśmy razem zagrać. To miała być niespodzianka muzyczna na kongresie naukowym Polskiego Towarzystwa Urologicznego 6 lat temu. Po koncercie namawiano nas, żebyśmy dalej grali. Potrzebowaliśmy lidera: został nim prof. Wojciech Stec, muzyk, kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista, dyrygent, pedagog. W muzyce musi być jak na sali operacyjnej: z boku mamy wrażenie pewnego chaosu, jednak jest szef i porządek, a każdy wie, co ma robić.

"Rano sala: guz, prostata ze dwie nerki. A wieczorem jest gitara: znowu wybuch mam energii" – bycie chirurgiem i muzykę da się połączyć?

Muzyka to fantastyczne hobby i odskocznia od stresu życia zawodowego. W tekstach wykorzystujemy elementy naszej pracy, jednak nie chcemy, by wiązać nas tylko z „med-rockiem”. Wydaliśmy dwie płyty; pierwsza „Skąd ta siła” zawierała utwory wyłącznie naszego autorstwa, do drugiej („Credo”) teksty oprócz nas pisali też Jacek Cygan i Rafał Bryndal.

"Nie proś o pomoc jedynie Boga, zgłoś się zawczasu do urologa" - muzyka to dobry sposób, by zachęcać do zabrania się za własne zdrowie?

Można zachęcać przez apel, ulotkę, ale czemu nie robić tego przez muzykę? Dotrze łatwiej. A muzyki nie da się jej przedawkować – w przeciwieństwie do leków. Coraz bardziej w modzie jest to, żeby się badać. Powoli w zapomnienie odchodzi wizerunek mężczyzny macho, którego jak coś boli, to zaciska zęby. Choroby wcześniej wykryte często mogą być całkowicie wyleczone. A po drugie, możemy zastosować mniej inwazyjne i mniej „okaleczające” sposoby leczenia.

Znów zacytuję: "Nie skazuj siebie jeszcze na straty, tylko dlatego, że rak prostaty". Zaskoczyło mnie to, że aż 25 proc. wszystkich nowotworów to nowotwory urologiczne. Można z nimi wygrać?

Oczywiście. Najważniejsze, żeby wykryć je odpowiednio wcześnie, kiedy choroba jest ograniczona do narządu, a pacjenta może leczyć specjalista urolog. Rak gruczołu krokowego jest związany z wiekiem, występuje głównie u mężczyzn po 70. roku życia. Rozwija się powoli: od postaci mikroskopowej do jawnej klinicznie często mija wiele lat. Dlatego „nie skazuj siebie na straty”: możemy cię z tego wyleczyć lub leczyć przewlekle.

Kiedy w takim razie najlepiej iść do urologa?

Każdy mężczyzna po 40-50. roku życia raz w roku powinien iść urologa – nawet jeśli nie ma żadnych dolegliwości. Trzeba też pamiętać, że w rodzinie, w której wystąpił rak gruczołu krokowego, szczególnie u ojca, brata, ryzyko zachorowania jest 11-razy wyższe i należy zacząć badać się wcześniej. Kobiet już dziś nie trzeba namawiać do wizyt u ginekologa. Również wśród mężczyzn zaczyna się zmieniać podejście: dużą zasługę mają tu organizacje pacjentów, m.in. stowarzyszenie Gladiator. Jego prezes, pan Tadeusz Włodarczyk, swoim życiem i działalnością społeczną pokazuje, że można zostać wyleczonym z nowotworu urologicznego – właśnie przez urologów.

Urologia, poza górną częścią układu moczowego, dotyczy też jego dolnego odcinka i spraw intymnych – być może dlatego jest to jeszcze temat tabu. Jednak to się zmienia. Urolog to nie jest tylko lekarz od spraw „wstydliwych”, ale przede wszystkim chirurg układu moczowego, moczowo-płciowego, który zajmuje się leczeniem chorych na raka nerki, moczowodu, pęcherza, gruczołu krokowego, jądra, ale także poprawą jakości życia mężczyzn i kobiet, jeśli mają np. problem z oddawaniem czy gubieniem moczu.

Kilka dni temu zakończył się zjazd Polskiego Towarzystwa Urologicznego, które ma już 70 lat i jest jednym z najstarszych towarzystw naukowych w Polsce. A jak wygląda polska urologia na tle świata? Jesteśmy leczeni tak jak w Europie?

Wykształcenie polskich urologów jest na poziomie światowym, to zasługa Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Od 22 lat polscy urolodzy zdają egzamin europejski (FEBU). To powód do dumy i satysfakcji. Szkolą się również później. Jeśli chodzi o dostęp w Polsce do nowoczesnych technik, takich jak mało inwazyjna chirurgia endoskopowa, laparoskopowa, także z zastosowaniem robotów, to jest on również dobry.

Jednak nowoczesna urologia to urotechnologia; operowanie na najwyższym poziomie wymaga nakładów inwestycyjnych. Niestety wycena procedur i operacji urologicznych w Polsce jest niska: wręcz rażąco niska. Cena nowoczesnego sprzętu w Polsce jest taka sama jak w innych krajach. A wycena operacji urologicznych przez NFZ to np. 1/5 faktycznego jej kosztu. Operacje z użyciem robota chirurgicznego w ogóle nie są refundowane przez NFZ. Odbywają się albo w ramach grantów naukowych, albo mogą je mieć tylko chorzy w prywatnych ośrodkach, którzy za to zapłacą.

Nie dziwię się dyrektorom szpitali, że patrzą z przerażeniem, jakie mogą mieć straty przez rażąco niską refundację procedur urologicznych przez NFZ. Niemal wszystkie jednostki akademickie w Polsce są już zadłużone. Patrzę na to ze smutkiem. Jeśli coś się nie opłaca, to jest likwidowane. Likwidacja nowoczesnej urologii to byłby powrót do średniowiecza.

Środowisko urologów pracowało niedawno trzy projekty opieki koordynowanej w nowotworach urologicznych. Taka opieka jest ważna?

Projekt dotyczy raka gruczołu krokowego, pęcherza moczowego i nerki. Model opieki koordynowanej zwiększa szanse, że osoby, u których choroba nowotworowa jest ograniczona do narządu, będzie można wyleczyć. A jeśli nie wyleczyć, to leczyć tak, by nowotwór nie skrócił im życia. Opieka nad takimi osobami powinna być prowadzona i koordynowana do końca życia chorego przez urologa – przy współpracy z lekarzami innych specjalności, fizjoterapeutami, psychologami. Dzięki takim zmianom mamy szansę na jeszcze lepsze wyniki leczenia.

EndoPower zagrał już prawie 20 koncertów. Kolejny też będzie związany z namawianiem do badań?

28 września zapraszamy do Krakowa, do Muzeum Inżynierii Miejskiej, na Festiwal kultURO, który kończy Międzynarodowy Tydzień Urologii w Polsce. Organizujemy go przy wsparciu Uniwersytetu Jagiellońskiego i władz miasta Krakowa. Ośrodki urologiczne otwierają wtedy drzwi dla pacjentów. U 10-30 proc. osób, które się do nas zgłaszają, stwierdza się chorobę lub potencjalną chorobę onkologiczną. Gdyby do nas nie przyszli, nowotwór mógłby się rozwijać. EndoPower zagra podczas festiwalu. Będą też najwybitniejszy artyści scen muzyczno-rozrywkowych w Polsce. To fantastyczna impreza, dużo bardzo pozytywnej energii.

„Choćby ktoś nam skrzydła skradł, będziemy lecieć ku słońcu. Takie jest nasze credo, źródło naszej mocy” – śpiewacie w tytułowym utworze płyty „Credo”. Pacjenci cenią pana za wiedzę, umiejętności, empatię, stworzenie świetnego ośrodka urologicznego. A jakie jest pana credo, motto życiowe?

Urologia stała się czymś w rodzaju najdoskonalszego wirusa, jakim zostałem zarażony. Jest znaczącą częścią mojego życia. Jestem dumny z tego, że jestem urologiem. Cieszę się, że żyję w czasach, w których mogę obserwować ewolucję urologii i chirurgii urologicznej i czynnie w tej ewolucji uczestniczyć, że mogę działać dla dobra swoich podopiecznych: zarówno przy łóżku chorego, jak będąc nauczycielem akademickim czy działając społecznie w PTU. Te trzy elementy w moim życiu się łączą: nie ma ścisłej granicy, kiedy jestem lekarzem, kiedy nauczycielem akademickim, a kiedy działam w PTU. A jeśli do tego mogę realizować swoje hobby muzyczne, wśród przyjaciół, to… To oby to moje „credo” trwało jak najdłużej.

Prof. Piotr Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego od 2015 r., członek wielu towarzystw naukowych, doktor honoris causa Uniwersytetu im. Ignacego Semmelweisa w Budapeszcie. Twórca i dyrektor programowy Festiwalu kultURO, międzynarodowej imprezy odbywającej się w Krakowie, propagującej profilaktykę chorób układu moczowego.

Artykuł został opublikowany w 26/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także