Terlikowski: Jeżeli przez lata broniło się kiboli, to należy przyznać, gdy zrobili coś złego

Terlikowski: Jeżeli przez lata broniło się kiboli, to należy przyznać, gdy zrobili coś złego

Dodano: 
Tomasz Terlikowski, b. red. naczelny Tv Republika i publicysta "Do Rzeczy"
Tomasz Terlikowski, b. red. naczelny Tv Republika i publicysta "Do Rzeczy" Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
Prezentem wobec ideologii LGBT jest każda przemoc. Dlatego, że głównym ich argumentem jest to, że środowiska te są prześladowane. I każda realne przemoc dostarcza im argumentów. Natomiast ja nigdy nie słyszałem gdy doszło do jakichś skandalicznych działań niewielkiej grupki ludzi, którzy utożsamiają się z myśleniem prawicowym, by w prawicowej narracji było przyznanie, że to nasza wina. Ja zawszę słyszę, że to ustawka. Albo, złowrogich sił, albo ofiary same się pobiły. To niepoważne – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Tomasz Terlikowski, filozof, publicysta „DoRzeczy”.

Ostatnio w kilku wywiadach stwierdził Pan, że wprawdzie kompromis ze środowiskami LGBT jest niemożliwy, to jednak pokojowa egzystencja tak. Na czym miałoby to polegać?

Dr Tomasz Terlikowski: Nie mamy wyjścia. Żyjemy w tym samym kraju, uczymy się na tych samych uczelniach, mieszkamy w tych samych blokach, chodzimy po tych samych ulicach. I albo nauczymy się koegzystować bez wzajemnej agresji, także werbalnej i symbolicznej, albo ta agresja będzie eskalować. To nie znaczy oczywiście, że będziemy akceptować ideologię drugiej strony, bo nie będziemy. Dalej będziemy walczyć o człowieka – bo zarówno ideologia LGBT jak i chrześcijaństwo walczą o człowieka. Chrześcijaństwo chce stworzyć nowego człowieka w Chrystusie. LGBT, chce nowego człowieka bez płci, bez zakorzenienia w rodzinie. Chce nowych definicji człowieka. Można powiedzieć, że to dalszy ciąg sporu, który Dostojewski opisał w „Biesach”. Sporu między tymi, którzy chcą być posłuszni Bogu człowiekowi, czyli Chrystusowi oraz tych, którzy chcą być posłuszni człowiekowi-bogu, czyli dla których to człowiek staje się bogiem.

Dobrze, w kwestiach takich jak związki partnerskie, czy tym bardziej zawierane przez homoseksualistów małżeństwa i adopcje dzieci, kompromis między wizją konserwatywną, chrześcijańską a LGBT nie jest możliwy. Ale czy jest realne wyjście przez stronę konserwatywną z pomysłem na przykład uproszczenia procedur spadkowych, czy dostępu do informacji medycznych – problem z tym związany jest realny i najczęściej podnoszony przez ludzi o orientacji homoseksualnej, nawet nie będących wyznawcami ideologii LGBT?


Nie widzę powodów, by utrudniać ludziom życie. Ale na pewno upraszczanie życia, nie może być skierowane tylko do homoseksualistów. Jeżeli ułatwiamy procedury spadkowe, to dla wszystkich, także dla osób, które po prostu są znajomymi, sąsiadami, krewnymi. Ja generalnie jestem zwolennikiem zmniejszania barier biurokratycznych. Co więcej, być może roztropnym byłoby uproszczenie jednej procedury, której ja jestem przeciwny jako chrześcijanin, ale ona się dokonuje – chodzi o zmianę płci. Nie wydaje mi się, by konieczne było skarżenie rodziców. A dziś, by przejść tę procedurę trzeba zaskarżyć rodziców o złe zarejestrowanie dziecka. Uważam, że sama procedura zmiany płci jest czymś niedobrym. Ale też niedobrym jest tego typu jej ustawienie prawne. To znaczy, trzeba ją obwarować szczegółowymi procedurami prawnymi, ale akurat skarżenie rodziców nie jest chyba najlepszym pomysłem.

Wróćmy do wojny o LGBT i Białegostoku. Po tym, co się tam stało, wszyscy potępili przemoc. Ale też środowiska konserwatywne, prawicowe media pisały, że była to celowa ustawka chuliganów ze środowiskami lewicy. Czy takie stawianie sprawy nie jest prezentem wobec radykalnych ruchów LGBT?

Prezentem wobec nich jest każda przemoc. Dlatego, że głównym ich argumentem jest to, że środowiska te są prześladowane. I każda realne przemoc dostarcza im argumentów. Natomiast ja nigdy nie słyszałem gdy doszło do jakichś skandalicznych działań niewielkiej grupki ludzi, którzy utożsamiają się z myśleniem prawicowym, by w prawicowej narracji było przyznanie, że to nasza wina. Ja zawszę słyszę, że to ustawka. Albo, złowrogich sił, albo ofiary same się pobiły. To niepoważne.

Owszem, jednak pada też w przestrzeni publicznej pytanie, czy prawica ma brać odpowiedzialność za kiboli?

Nie, ale jeżeli przez lata się tych kiboli broniło i wspierało (ja na szczęście tego nie robiłem), to należy jasno powiedzieć, gdy ci kibole zrobią coś złego. Żeby było jasne – nie uważam też za zasadne obarczania Kościoła winą za to, co się stało. To absurdalne. Bo jak grupa kibiców zdemolowała fragment Bratysławy, to nie dlatego, by ich ktoś do tego zachęcał. Tak samo tutaj – byli to ludzie, którzy chcieli się po prostu „ponawalać”, a marsz równości był do tego doskonałą okazją. Za absurdalne uważam też oskarżanie o sprawę Prawa i Sprawiedliwości.

Dlaczego?

Bo Prawu i Sprawiedliwości podnoszenie tego tematu przed wyborami jest bardzo nie na rękę. PiS niewątpliwie chce się przeciwstawiać ideologii LGBT. Ale już nie ludziom. Z prostej przyczyny – na partię rządzącą głosują różni wyborcy, o rozmaitych poglądach. Jest część środowisk konserwatywnych, które chcą jakiejś formy – moim zdaniem niemożliwego – kompromisu ze środowiskami LGBT. Czego przykładem są teksty Instytutu Jagiellońskiego.

No właśnie, nie wierzy Pan w porozumienie na zasadzie „my dajemy wam związki partnerskie, ale absolutnie nie ma zgody na śluby i adopcje dzieci”?

Nie wierzę. Bo to założenie, że ideolodzy LGBT chcą tylko tyle co my im chcemy dać. Nie. Dla nich to strategia salami. Jak dostaną związki partnerskie, to będą chcieli małżeństwa. Jak dostaną małżeństwa, to będą chcieli adopcje. Jak dostaną adopcje, to będą chcieli całkowitego zakazu kwestionowania normalności homoseksualizmu. Potem będą chcieli przejęcia edukacji nad naszymi dziećmi. A potem karania homofobii, którą będzie każdy brak entuzjazmu wobec homoseksualizmu. To trzeba wiedzieć. Trzeba mieć świadomość jeszcze jednej rzeczy.

Jakiej?

Partie konserwatywne i chadeckie, które poszły drogą porozumienia ze środowiskami LGBT, przestały być konserwatywne i chrześcijańskie. I oczywiście można pójść tą drogą, to jest jakieś rozwiązanie. Z tym, że na Zachodzie bardzo szybko wyrosły ugrupowania populistyczne, które przejęły postulaty dawnej prawicy.

Sądzi Pan, że PiS może pójść drogą chadecji zachodnioeuropejskich?

PiS tą drogą nie pójdzie. Nie zmienia to faktu, że ostry spór światopoglądowy nie jest tej partii na rękę. Szczególnie, że to nie światopogląd i nie wartości są główną przestrzenią zainteresowania formacji rządzącej. Jej głównym celem jest budowanie silnego, mocno zbiurokratyzowanego państwa. Oczywiście PiS jest bardziej konserwatywny od konkurencji, po części z uwagi na wyborców, po części z uwagi na faktycznie konserwatywne poglądy sporej grupy działaczy.

Czytaj też:
Radykalna lewica uderza w PO. "Nie mają jaj"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także