Ekologia w Kościele. Lisicki: Mamy do czynienia z czystym szaleństwem

Ekologia w Kościele. Lisicki: Mamy do czynienia z czystym szaleństwem

Dodano: 
Paweł Lisicki na antenie wSensie.tv
Paweł Lisicki na antenie wSensie.tv Źródło: Vimeo
W sprawie zaangażowania Kościoła w kwestie ekologiczne doszło do kompletnego zachwiania proporcji – uważa redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.

Zdaniem dziennikarza i publicysty dzisiaj Kościół poświęca więcej uwagi kwestiom ekologicznym niż np. prześladowanym na świecie chrześcijanom czy problemie aborcji.

CO2 czy aborcja

– Mamy aberracyjną sytuację. Gdyby ktoś zobaczył, ile słów, wystąpień i gestów jest kierowanych ku obronie ginących gatunków, walce o obronę Ziemi czy emisją dwutlenku węgla, a ile ku kwestiom naprawdę ważnym, czyli życiu ludzkiemu i pozwalaniem na aborcje, no to mamy tutaj jakąś radykalną dysproporcję – mówił w telewizji wSensie redaktor naczelny "Do Rzeczy".

Lisicki tłumaczył, że teza o globalnym ociepleniu wywołanym działalnością człowieka jest kontestowana przez część naukowców. – W dokumencie papieskim (encyklice Franciszka "Laudato si" – red.) przepisuje się temu wartość niemal dogmatyczną. Nie wolno o tym dyskutować, a kto to podważa, wchodzi w stan jakiejś formy grzechu ekologicznego. Mamy więc do czynienia z czystym szaleństwem i brakiem powagi – uważa dziennikarz.

"Może powinienem zamilknąć?"

Jego zdaniem lektura "Laudato si" sprawia wrażenie, jakby to człowiek był tym niewygodnym gatunkiem żyjącym na Ziemi. – Nie chcę powiedzieć, że ta teza jest tam postawiona wprost, ale całkiem niedawno czytałem o kilku dziennikarzach ze Szwecji, którzy się zaangażowali w to, że ludzkość powinna zniknąć albo przynajmniej bardzo ograniczyć swoje istnienie, bo jest dla środowiska czymś niedobrym. Może w takim razie powinienem zamilknąć i już nic nie mówić, żeby nie wytwarzać CO2 – mówił Lisicki, żartując na antenie.

Dalej tłumaczył, że w papieskiej encyklice są jego zdaniem dobre elementy, jak np. potępienie aborcji, ale są też złe. – Niestety, dokument wyróżnia się kompletnym zachwianiem proporcji, gdzie człowiek zostaje włączony do natury, a jego głównym zadaniem, zamiast poznawać i czcić Boga, jest przyprowadzać do Niego wszystkie inne stworzenia, ale nie bardzo wiadomo, w jakiej formule, bo niebo nie jest przeznaczone dla zwierząt czy roślin, bo one nie mają tej godności osobowej, która wyróżnia człowieka – przekonywał redaktor naczelny "Do Rzeczy".

Źródło: Vimeo
Czytaj także