"Ocena skali wolności słowa zależy od wielu czynników". Jak YouTube weryfikuje treści?

"Ocena skali wolności słowa zależy od wielu czynników". Jak YouTube weryfikuje treści?

Dodano: 
Z YouTube usunięto jeden z odcinków programu "Wierzę", w którym Paweł Lisicki rozmawiał o ideologii LGBT
Z YouTube usunięto jeden z odcinków programu "Wierzę", w którym Paweł Lisicki rozmawiał o ideologii LGBT Źródło: zrzut ekranu z wsensie.pl
– Zaostrzyliśmy zasady dotyczące mowy nienawiści, ale zdarzyło nam się kilka błędów w ocenie treści, które stały na pograniczu. Te błędy nie powinny mieć miejsca. Ocena skali wolności słowa nie jest nauką ścisłą, zależy od wielu czynników – przekonuje w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl Marta Poślad, dyrektor ds. polityki publicznej Google w Europie Środkowo-Wschodniej.

W ostatnim czasie YouTube podjął szereg kontrowersyjnych decyzji. Najpierw usunięto kanał telewizji internetowej wRealu24.tv, zaś później z kanału Radia Maryja usunięto homilię metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego wygłoszoną podczas mszy świętej w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego (po pewnym czasie ją przywrócono). Z platformy usunięto też wszystkie odcinki programu redaktora naczelnego "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego "Wierzę", który wydawano na antenie telewizji internetowej wSensie.tv. Powodem była rozmowa o relacjach między nauką Kościoła Katolickiego a ideologią LGBT. Internauci szybko oskarżyli YouTube o stosowanie cenzury prewencyjnej. Przede wszystkim zwrócono uwagę na fakt, że z platformy zniknęły treści o charakterze konserwatywnym.

Do zarzutów odniosła się w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl Marta Poślad, dyrektor ds. polityki publicznej Google w Europie Środkowo-Wschodniej, która po raz pierwszy wyjaśniła kwestie związane z oceną i systemem blokowania treści w polskiej wersji YouTube’a. Poślad przyznała, że nierozstrzygalnym problemem jest to, gdzie należy postawić granice wolności słowa w zderzeniu z np. ochroną mniejszości czy prywatności. – W czerwcu tego roku wprowadziliśmy nowe, bardziej restrykcyjne zasady dotyczące mowy nienawiści, które jeszcze dokładniej określają na co nie ma miejsca na platformie. Jednak w związku z tym ostatnio zdarzyło nam się kilka błędów w ocenie treści, które stały na ich pograniczu. Te błędy nie powinny mieć miejsca – wyjaśniła.

Poślad odniosła się też do zarzutów, zgodnie z którymi regulamin YouTube jest niejasny np. w definicji "mowy nienawiści”. – Oczywiście: nie jest to nauka ścisła, nie można opracować listy słów zakazanych i uznać, że to wyczerpuje temat. Ocena zawsze musi brać pod uwagę kontekst danej wypowiedzi, jej intencję, zamiar, nawiązania czy nawet aluzje. To jest często bardzo złożone zagadnienie – stwierdziła.

Więcej na temat działań YouTube'a można przeczytać w najnowszym numerze "Do Rzeczy"!

Czytaj też:
"Do Rzeczy" nr 33: Jak cenzuruje YouTube

Źródło: wirtualnemedia.pl
Czytaj także