Ziemkiewicz: Jak PO nie hejtuje, to nie żyje
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Ziemkiewicz: Jak PO nie hejtuje, to nie żyje

Dodano: 
Rafał Ziemkiewicz
Rafał Ziemkiewicz Źródło: PAP / Arek Markowicz
Platforma ma wybór – albo brnąć w retorykę delegalizującą PiS jako partię faszystowską, ale sondaże pokazują, że to do niczego nie prowadzi. Albo dokonać gwałtownego zwrotu, mówić o miłości. Ale wtedy ten hejterski elektorat zgarnie Platformie lewica. Jeśli na miejscu PO pojawi się inna znacząca siła antypisu, to może okazać się, że w ciągu tych pięciu tygodni, które zostały do wyborów, z Platformy zostanie mokra plama – mówi portalowi DoRzeczy.pl Rafał A. Ziemkiewicz, publicysta tygodnika ''Do Rzeczy”.

Kandydatem na premiera ze strony Koalicji Obywatelskiej jest Małgorzata Kidawa-Błońska. Prawnuczka obalonego przez Józefa Piłsudskiego prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego oraz premiera RP z ramienia endecji Władysława Grabskiego. Czy jako zwolennik tradycji Narodowej Demokracji chłodzi już Pan szampana?

Rafał A. Ziemkiewicz: Nie. Ucieszyłbym się gdyby oni wstali z grobu. Natomiast mamy marne doświadczenie z wnukami i prawnukami. Bartłomiej Sienkiewicz też jest potomkiem Henryka Sienkiewicza. Raczej skłania to do refleksji, że jabłka od jabłoni potrafią bardzo daleko padać, a potomkowie często nie dorastają do wybitnych przodków. Czasem myślę, że coś w tym jest, że potęgę USA zbudowały nie wielkie rody, ale dzieci i wnuki imigrantów, na czele z prezydentem Trumpem, który jest Amerykaninem w trzecim pokoleniu.

''Chcę zmienić polską politykę, chcę, aby politycy przestali zaciskać pięści i potrafili podać sobie otwarte dłonie. Chcę, żeby przestali zarażać nienawiścią; żeby Polacy mogli rozmawiać bez kłótni. Chcę, by polityka stała się sztuką porozumienia, a nie wiecznej wojny. Chcę uśmiechniętej Polski” – mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska w swym wystąpieniu…

To jest recykling. Przypomnę, że gdy Ewa Kopacz została premierem, uwierzyła Michałowi Kamińskiemu, że będzie takim „papieżem Franciszkiem polskiej polityki”. I w swym exposé wezwała do powszechnej zgody. Jarosław Kaczyński podszedł wtedy do Donald Tuska, temu byłoby niezręcznie nie podać prezesowi PiS ręki. I niedługo po tym okazało się, że notowania Platformy poleciały na łeb na szyję. Więc pani Kopacz wyciągnęła fałszywkę Urbana na temat rzekomej współpracy Jarosława Kaczyńskiego ze Służbą Bezpieczeństwa. Gdzie wszyscy wiedzieli, że to fałszywka, bo Urban przegrał z Kaczyńskim proces w tej sprawie. Ale Kopacz się na tę fałszywkę powołała, oskarżyła Kaczyńskiego o to, że był współpracownikiem Jaruzelskiego podczas stanu wojennego. Po tym brutalnym ataku PiS oczywiście odpowiedział i wszystko wróciło do normy. Wniosek jest tutaj jeden.

Jaki?

Platforma Obywatelska jak nie hejtuje PiS-u, to jej poparcie spada. A wtedy PO nie miała jeszcze konkurencji w walce o elektorat zionący nienawiścią do tej – jak to określił reżyser Pawlikowski – gorszej Polski. Dziś ma tę konkurencję w postaci lewicy. Jeżeli Platforma wróci do narracji o zakończeniu wojny polsko-polskiej itd. to podejrzewam, że zostanie natychmiast przez „Wyborczą”, „Newsweek” inne TVN-y postawiona do pionu, zyska na tym najwyżej Czarzasty. Nie daję tej narracji więcej czasu niż dwa-trzy dni. Potem wróci twierdzenie, że „PiS jest dziki, PiS jest zły”.

No tak, ale strategia opozycji totalnej też niewiele zmienia, bo PiS w sondażach prowadzi i to zdecydowanie?

Platforma ma wybór – albo brnąć w retorykę delegalizującą PiS, jako partię faszystowską, niszczącą demokrację, ale sondaże pokazują, że to do niczego nie prowadzi. Albo dokonać gwałtownego zwrotu, schować Schetynę, mówić o miłości. Ale wtedy ten hejterski elektorat zgarnie Platformie lewica. Zresztą jest przykład Pawła Kasprzaka, który zebrał podpisy, zrobi konkurencję, rozbije próbę grania PO na dwóch fortepianach, zabiegania też o ten bardziej centrowy elektorat. A więc gdyby Platforma na serio chciała złagodzić swój przekaz dostałaby łomot od swoich mediów. Efekt może być taki, że lewica odebrałaby jej na tyle dużo głosów, że PO mogłaby zniknąć.

Jak to?

Badania wskazują, że ponad 50 proc. wyborców PO głosuje na tę partię tylko dlatego, że to największe ugrupowanie rywalizujące z PiS-em. Jeśli na miejscu PO pojawi się inna znacząca siła antypisu, to może okazać się, że w ciągu tych pięciu tygodni, które zostały do wyborów, z Platformy zostanie mokra plama.

Tylko to wygląda w ten sposób, że PO kiedyś zwyciężała na wielonurtowości. Było skrzydło lewicowe i skrajnie liberalne, ale też politycy określający się jako konserwatyści. W czasach Tuska PO wygrywała ciepłą wodą w kranie. Potem nastała Ewa Kopacz. I pod wpływem mediów liberalnego salonu PO mocno skręciła w lewo. Wybory przegrała. Czy można stwierdzić, że dziś partia ta jest w pułapce – bo utrzymując obecną retorykę na wygraną nie ma szans, ale łagodząc ją narazi się wspierającym ją środowiskom medialnym?

Powtórzę raz jeszcze – gdy Platforma nie hejtuje, to nie żyje. Kilka tygodni temu określiłem sytuację PO, że znalazła się w strefie zgniotu. Z jednej strony rozrasta się PiS, które zabrało jej dwa podstawowe wątki, które były przyczynami sukcesów w czasach Tuska. Mówiąc hasłowo – ciepła woda w kranie. Bo dziś to PiS jest partią ciepłej wody w kranie, zapewniającą bezpieczeństwo. I drugie hasło – zdrowego rozsądku i spokoju. Dziś to PiS jest formacją spokoju i zdrowego rozsądku, a Platforma jawi się jako oszołomy, obiecujące rozliczenia, straszy więzieniami. Z drugiej strony PO poprzez oparcie się na wszystkich radykalnych wyborcach antypisu wychowała sobie frakcję skrajną. Gdy wmówiło się sporej grupie wyborców, że oto rządzą faszyści, to oni w końcu na serio uznali, że Platforma jest dla nich nazbyt pisowska. Co więcej, jak widać po mediach życzliwych PiS-owi widać, że partia rządząca cieszy się z tej sytuacji. I dyskretnie wspiera lewicę, bo dla PiS-u wygodniejsza jest opozycja spod znaku LGBT. Dzięki temu stara się przenieść polaryzację z linii PiS – PO na linię PiS – rewolucja obyczajowa. PO nie bardzo ma pomysł na to, jak z tej sytuacji wyjść.

Wielokrotnie krytykował Pan Prawo i Sprawiedliwość. Kilka lat temu mówił nawet, że prawdziwa opozycja wyrośnie z prawej strony, wokół albo Kukiz’15, albo Korwina. Dziś opozycja liberalna faktycznie jest chyba w odwrocie, ale po prawej stronie znaczącej opozycji też raczej nie widać. Czy oznacza to, że czekają nas wieloletnie rządy jednej partii?

Sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej, niż wydawało się to jeszcze rok czy dwa lata temu. Z jednej strony Paweł Kukiz jest dziś politycznym bankrutem, myślę zresztą, że PSL z Kukizem nie przekroczy progu wyborczego i nie dostanie się jesienią do Sejmu. Z drugiej strony nastąpiła totalna klęska tej prawicy na prawo od PiS. Konfederacja zebrała podpisy ale nie ma wizji, argumentów dla przeciętnego wyborcy. Jeżeli przekroczy 3 proc. próg to będzie to ogromny sukces, a próg 5 proc. jest nieosiągalny. Elektorat na prawo od PiS-u albo zostanie w domu, albo zagłosuje na PiS. Czeka nas – co jest zresztą przedmiotem polemiki w tygodniku „Do Rzeczy”, czeka nas więc monowładza PiS. to wydaje się nieuchronne. Bo w tej chwili PiS nie znajduje innej alternatywy niż alternatywa zapaterystowska. Głosząca nienawiść do polskiego patriotyzmu, do Kościoła, skrajny radykalizm lewicowy. A to jeszcze przez parę lat dla większości Polaków będzie nie do przyjęcia. Podejrzewam, że po najbliższych wyborach PiS sam będzie sam musiał wyłonić spośród siebie opozycję. Bo jeśli nie podzieli się na dwa zwalczające się ugrupowania, to w przyszłej kadencji żadnej znaczącej opozycji nie będzie. I pytanie, czy, kiedy i na bazi czego taka opozycja mogłaby powstać.

Czytaj też:
"Jutro może być lepsze". KO prezentuje hasło wyborcze. Kidawa-Błońska: Zmienimy Polskę
Czytaj też:
Morawiecki kontra Kidawa-Błońska. Kto będzie lepszym premierem?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także