Misiewicz przerywa milczenie: Wykorzystano moje nazwisko do brudnych kampanii politycznych

Misiewicz przerywa milczenie: Wykorzystano moje nazwisko do brudnych kampanii politycznych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON
Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON
Moje nazwisko zostało wykorzystane do brudnych i kłamliwych kampanii politycznych, które tworzy Nowoczesna czy Platforma Obywatelska. Ja się nie poddam, bo nie zrobiłem nic złego, przeciwnie – pracowałem dla Polski i będę pracował nadal – zapowiada Bartłomiej Misiewicz.

W wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie Bartłomiej Misiewicz odnosi się do zarzutów dotyczących zarówno swojego wykształcenia, jak i kompetencji. Przyznaje, że nie udało mu się ukończyć studiów ze względu na zbyt duże zaangażowanie w politykę. – Kończę studia licencjackie. Z powodu działalności politycznej kilkakrotnie zawieszałem swój udział w studiach, brałem urlop dziekański. Dlatego nie skończyłem nauki w porę i dziś mam poczucie własnej winy – mówi Misiewicz. 

"Media lewicowo-liberalne tworzą taki scenariusz, że ja miałem być jedynym „nadzorcą” w PGZ SA"

Zawieszony rzecznik MON podkreśla, że nigdy nie zasiadał jednocześnie w dwóch radach nadzorczych. Tłumaczy też, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. – Byłem w jednej, natomiast w momencie, w którym zostałem powołany do PGZ SA, w tej pierwszej złożyłem rezygnację – podkreśla. Jak dodaje, nigdy nie było z tym żadnego problemu. – W tej sprawie wypowiadało się wielu prawników. Mam mnóstwo ekspertyz prawnych, ponieważ PGZ jest spółką, w której skarb państwa ma 37 proc. udziałów. Ja zostałem zgłoszony przez jednego z akcjonariuszy na wniosek ministra obrony narodowej. Ale zgodnie ze wszystkimi przepisami prawa, kiedy nie jestem zgłaszany przez skarb państwa, nie obowiązują mnie żadne wymogi czy specjalne szkolenia, których brak mi zarzucano, do zasiadania w spółkach skarbu państwa. Tak też było w wypadku PGZ-etu – przekonuje.

Misiewicz wskazuje na swoją wieloletnią współpracę z Antonim Macierewiczem dzięki, której zyskał ogromną wiedzę na temat bezpieczeństwa i tego, w jakim kierunku szef MON chce prowadzić swoją politykę. – Media lewicowo-liberalne tworzą taki scenariusz, że ja miałem być jedynym „nadzorcą” w PGZ SA. To nieprawda. Rada nadzorcza składa się z pięciu osób. Na jej czele stoi profesor prawa handlowego, który pełnił tę funkcję również za czasu rządów koalicji PO-PSL. Ja miałem być tylko przedstawicielem resortu, tak żeby na bieżąco móc śledzić zmiany w tym przedsiębiorstwie – mówi.

"Nie poddam się"

W rozmowie z GPC Misiewicz powtarza, że nie ustąpi w sprawie publikacji na swój temat i na pewno zakończą się w sądzie. – Jestem w trakcie przygotowywania z prawnikami pozwów wobec środowisk, które mnie oczerniały, będzie ich dużo – zapowiada. – Moje nazwisko zostało wykorzystane do brudnych i kłamliwych kampanii politycznych, które tworzy Nowoczesna czy Platforma Obywatelska. Ja się nie poddam, bo nie zrobiłem nic złego, przeciwnie – pracowałem dla Polski i będę pracował nadal – zapewnia.

amp, GPC

Czytaj także