Prof. Szymanowski: Węgrzy w czasie wojny wsparli polskich uchodźców

Prof. Szymanowski: Węgrzy w czasie wojny wsparli polskich uchodźców

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
W reakcji na wejście sowieckich wojsk na teren Polski, Węgry, niewielki kraj, który był formalnie sojusznikiem Adolfa Hitlera, otworzył swoje granice dla polskich uchodźców. Oczywiście cywilnych, ale także wojskowych Węgrzy nie dość, ze w przeciwieństwie do Słowacji nie przyłączyli się do agresji na Polskę, to jeszcze opiekowali się naszymi uchodźcami, również tymi żydowskiego pochodzenia. Bardzo wielu Żydów dzięki temu przetrwało wojnę – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Maciej Szymanowski, politolog z Katolickiego Uniwersytetu w Budapeszcie.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę upamiętniająca węgierską pomoc dla Polaków w czasie II wojny światowej. Węgrzy nie wzięli udziału w ataku na Polskę we wrześniu 1939 roku, kluczowy jest tu dzień 18 września?

Prof. Maciej Szymanowski: To data symboliczna w historii stosunków obu narodów. Wiemy, co stało się 17 września, gdy nastąpiło wejście wojsk sowieckich na terytorium Polski. W reakcji na to Węgry, niewielki kraj, który był formalnie sojusznikiem Adolfa Hitlera, otworzył swoje granice dla polskich uchodźców. Oczywiście cywilnych, ale także wojskowych. Przez Węgry spokojnie przeszedł m. in. będący jeszcze pułkownikiem Stanisław Maczek, który potem kontynuował walkę na Zachodzie. Podobną drogę przeszli polscy lotnicy, którzy potem walczyli w Bitwie o Anglie. Żołnierze polscy pomimo protestów Berlina bardzo szybko dostali się na Zachód i tworzyli trzon armii Sikorskiego.

Ale to było we wrześniu. Od października były już obozy internowania?

Ludności cywilnej nikt w żadnych obozach nie zamykał. Polacy trafiali najczęściej do rodzin. Żołnierze owszem – byli internowani w obozach. Ale tych obozów było czterdzieści, dziwnym trafem rozlokowanych na południu Węgier, przy granicy z Jugosławią. Tolerancja zarówno władz kraju, jak i komendantów obozów dla ucieczek była na tyle duża, ze po niedługim czasie tych obozów było już nie czterdzieści, a dwadzieścia. Bo nie było sensu ich więcej utrzymywać. Ci wojskowi, którzy chcieli walczyć po prostu opuścili Węgry i kontynuowali walkę. Węgrzy nie dość, ze w przeciwieństwie do Słowacji nie przyłączyli się do agresji na Polskę, to jeszcze opiekowali się naszymi uchodźcami, również tymi żydowskiego pochodzenia. Bardzo wielu Żydów dzięki temu przetrwało wojnę.

W późniejszym okresie wojny warto wspomnieć chyba tez o węgierskiej roli w czasie akcji Burza, i Powstania Warszawskiego?

Węgrzy wzięli udział w blokadzie powstańczej Warszawy ale w ten sposób, ze we wrześniu 1944 roku niemiecki dowódca generał Bach-Zelewski pisał meldunek do Berlina, ze albo Węgrzy zostaną wycofani z oblężenia, albo nie wróży powodzenia stłumieniu powstania. Bo Polacy mogli swobodnie przechodzić przez węgierskie linie, co więcej, Węgrzy zaopatrywali ich na przykład w lekarstwa. Z kolei w 1943 roku Armia Krajowa wydala rozmówki polsko-węgierskie, zaczynające się od wstępu, w którym jest napisane, ze Węgrzy są przyjaznym nam narodem, wprawdzie są w sojuszu z Hitlerem ale go nie lubią. Będą masowo uciekać z frontu.

Po wojnie, w 1956 roku to Polacy odwdzięczyli się Węgrom po krwawym stłumieniu antykomunistycznego powstania na Węgrzech?

Tak, największa pomoc humanitarna, która popłynęła na Węgry w tym czasie to nie pomoc z USA, Niemiec, czy Austrii, Francji, ale z Polski. Pomoc w postaci krwi, żywności, pieniędzy, niemal w całości była to pomoc nie towarzyszy i państwa, ale spontaniczna pomoc ludzi, którzy w tak biednej wówczas Polsce zbierali pieniądze, oddawali krew, kupowali lekarstwa, które potem pociągami i ciężarówkami trafiały do Budapesztu i innych węgierskich miast.

Czytaj też:
"W Niemczech brakuje świadomości, co ich atak oznaczał dla Polski"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także