Blisko, coraz bliżej
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Blisko, coraz bliżej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Blisko, coraz bliżej
Blisko, coraz bliżej

"Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO) może już wchodzić do Kościołów, by sprawdzić skargi osób, które z nich wystąpiły. Umożliwiają to wyroki NSA” – donosi z entuzjazmem dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”.

"Autonomia [Kościołów] nie może być rozumiana jako pozbawienie państwa jego immanentnej cechy, jaką jest suwerenność" - uzasadnia NSA w wyroku w sprawie MM, który wysłał do proboszcza swojej parafii oświadczenie, że występuje z Kościoła katolickiego i zażądał, żeby dokonano adnotacji o tym w akcie chrztu. Proboszcz tego nie zrobił.

Wyrok NSA ma wymiar symboliczny: autonomia Kościołów nie zwalnia państwa od obowiązku dbania, by nie naruszały one konstytucyjnych praw. W tym przypadku chodzi o prawo do prywatności i tzw. autonomię informacyjną, czyli prawo decydowania i kontrolowania, kto i jakie dane o nas zbiera i co z nimi robi. NSA stwierdził, że Kościoły są autonomiczne, jeśli chodzi o własnych członków. Natomiast państwo - a konkretnie GIODO - ma obowiązek chronić dane osób, które wystąpiły z Kościoła."

Od kilku lat osoby, które porzuciły wiarę - najczęściej katolicką - walczą, by kościół nie przetwarzał ich danych. Powstał ruch apostatów skupiony wokół portalu Apostazja.pl związanego z Ruchem Palikota. Działacze Ruchu Andrzej Rozenek i Robert Leszczyński robili happeningi, podczas których w świetle kamer pukali do drzwi plebanii, zgłaszając wolę apostazji.

Apostaci zarzucają, że Kościół albo mnoży trudności przy występowaniu, albo mimo uznania wystąpienia nadal przetwarza ich dane. Skarżyli się do GIODO - od 2010 r. takich skarg nazbierało się 83.”

Tyle „Gazeta”.

Autorka łączy w tekście dwie sprawy. „Tajemnicze przetwarzanie danych” – ale tu nie dowiadujemy się o chodzi.

„Gazeta” ilustruje ta kwestią przytoczeniem skargi, w której mężczyzna żąda, aby adnotacja o jego wystąpieniu z Kościoła znalazła się na akcie ślubu jego córki. Kościół odmówił, bo dokument nie jego dotyczy. Ale ten człowiek mówi: "tam są moje dane". Sprawa trafiła do sądu.”

Czy podanie nazwiska ojca na akcie ślubu córki ma jednak inne znaczenie niż doprecyzowanie tożsamości córki? Po co dodawać jaki stosunek do Kościoła ma ojciec dziewczyny, która bierze ślub?

Równie dobrze taki wpis może być uznany za katolickie stygmatyzowanie dziewczyny jako „tej, której ojciec jest apostatą”. Czy w takich sytuacjach Państwo powinno wspierać antyklerykalne fobie takiego pieniacza?

Druga kwestia to stary postulat antyklerykałów aby osoba, która chce wyjść z kościoła mogła uczynić to tylko na zasadzie przesłania Kościołowi lakonicznej deklaracji woli, bez spełniania określonych w prawie kościelnym procedur.

Kościół nie może tego akceptować „takich dróg na skróty”, gdyż uznaje wiarę za rzecz najważniejszą w życiu człowieka. Wyobraźmy sobie sytuację w której ktoś wyśle dla żartu podrobiona deklarację czyjejś osoby o jej woli aktu apostazji. Czy ksiądz może dokonać wpisu bez choćby rozmowy z zainteresowanym?

Według instrukcji Konferencji Episkopatu Polski z 2008 r. trzeba przyjść z dwoma świadkami, wręczyć podpisane przez nich oświadczenie i powtórzyć je w obecności proboszcza.

Antyklerykałowie uznają to za szykanę. Czy słusznie? Dla Kościoła nie może być obojętne czy apostazja to jakiś wygłup czy przemyślany akt, bo to akt od którego nie sposób potem cofnąć.

Ostatni akapit tekstu pobrzmiewa pobrzękiwaniem antykościelną szabelką

„Uzbrojony w wyrok NSA Generalny Inspektor wejdzie teraz do kościelnych archiwów i sprawdzi, czy są tam dane osób, które się do niego poskarżyły. Jeśli stwierdzi, że są, mimo że te osoby wystąpiły z Kościoła - wyda decyzję.

A co się stanie, jeśli jakiś Kościół czy związek wyznaniowy, proboszcz, odmówią wpuszczenia urzędników GIODO? - Są przepisy karne dotyczące uniemożliwiania lub utrudniania kontroli, które obowiązują każdego. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie ich stosować w praktyce - wyjaśnia GIODO”.

Chyba nieprzypadkowo ten tekst ukazał się w dzień 22 lipca – rocznicy powstania komunistycznej władzy. Ona też lubiła egzekwować świeckość państwa „przepisami karnymi dotyczącymi uniemożliwiania lub utrudniania kontroli, które obowiązują każdego”. A tekst na swoim portalu „Gazeta” ilustruje zdjęciem z antyklerykalnej demonstracji z widocznym hasłem „wrzuć granat na tacę”.

Ciekawe czy po takiej demonstracji premier Tusk ogłosi, że grozi nam komunizm?

Czytaj także