"Wszyscy atakują prezesa NIK, a ja go chwalę i podziwiam". Giertych pisze do ministra finansów

"Wszyscy atakują prezesa NIK, a ja go chwalę i podziwiam". Giertych pisze do ministra finansów

Dodano: 
Roman Giertych w sądzie
Roman Giertych w sądzieŹródło:PAP / Marcin Gadomski
Roman Giertych zwrócił się za pośrednictwem Facebooka do ministra finansów Jerzego Kwiecińskiego. Jego list dotyczy kontrowersji związanych z Marianem Banasiem. "Wszyscy atakują prezesa NIK, a ja go chwalę i podziwiam" - ironizuje adwokat.

"Szanowny Panie Ministrze! Niestety nie pamiętam jak się Pan nazywa, bo ministrowie finansów zmieniają się u nas częściej niż goście w hotelu prezesa Banasia" – zaczyna swój wpis Roman Giertych. Jak dodaje, jakkolwiek się nazywa, chciałby go z radością poinformować "o niezwykle szlachetnej auto-denuncjacji, która może zasilić budżet".

"Mianowicie prezes NIK słusznie zaczął swój urząd od skontrolowania samego siebie i ogłosił, że niezwykle korzystna cena po jakiej wynajął gangsterom hotel wzięła się (i tu oddajmy mu głos): 'rzeczywiście ta niższa cena wzięła się stąd, że kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przedwstępnej i w finale, później, już przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana'. Czyli że zapłata za rynkową wartość najmu zostanie dokonana w cenie kupna kamienicy. Dzięki temu manewrowi Pan prezes nie musiał płacić podatku całego podatku VAT od rynkowej wartości najmu" – pisze do ministra finansów Gietych. Adwokat wskazuje, że "budżet ciągle ma swoje potrzeby, a tutaj sam pan prezes dał przykład jak należy się autodenuncjować!" "My adwokaci generalnie tego nie zalecamy, gdyż za sprawą podatkową idą później sprawy karno-skargowe, a nawet karne. Szczególnie po tym jak wprowadzono zakaz agresywnej optymalizacji podatkowej, to takie przyznanie się jest bardzo ryzykowne" – czytamy.

Kończąc swój list Giertych ironizuje: "Brawo! Wszyscy atakują prezesa NIK, a ja go chwalę i podziwiam. Takie czyny są bowiem bardzo trudne do ścigania, ale jak mówili starożytni:confessio est regina probationum -przyznanie się jest królową dowodów!".

Przypomnijmy, że o Marianie Banasiu zrobiło się głośno za sprawą materiału "Superwizjera". TVN ujawnił, że w kamienicy, której właścicielem był kiedyś Banaś, działał hotel z pokojami na godziny. Lokal odwiedził dziennikarz śledczy udający klienta. W środku zastał mężczyznę z krakowskiego półświatka. Ten, chcąc pozbyć się ciekawskiego reportera stwierdził, że "zadzwoni do Banasia". Prezes NIK najpierw zapowiedział, że pozwie TVN, a potem poinformował, że do czasu wyjaśnienia sprawy przez CBA uda się na bezpłatny urlop.

Czytaj też:
"Skala jest ponoć niewyobrażalna". Giertych o wybuchu "największej afery"
Czytaj też:
"Taka osoba nie dostałaby się nawet na szeregowego funkcjonariusza". "Rz": Służby sprawdziły Banasia

Źródło: Facebook
Czytaj także