Życie codzienne w Singapurze – czego możemy się nauczyć?
  • Maria KądzielskaAutor:Maria Kądzielska

Życie codzienne w Singapurze – czego możemy się nauczyć?

Dodano: 
Marina Bay i Merlion
Marina Bay i MerlionŹródło:fot. Maria Kądzielska
TERAZ AZJA | | Rolą państwa nie jest zapewnienie obywatelom środków do życia, ale umożliwienie im jak najsprawniejszej pracy i samodzielnego ich zdobywania. Bez dobrej organizacji nawet najbardziej przedsiębiorcze jednostki nie będą mogły się rozwijać.

Kilka dni temu wróciłam z kolejnego pobytu w Singapurze. Czytelnicy niniejszego cyklu zorientowali się już pewnie, że jest to państwo, które budzi moje szczególne zainteresowanie. Miasto Lwa jest wyjątkowym miejscem na ziemi, które łączy Wschód z Zachodem. To niezwykle młode społeczeństwo zbudowane przez przywódcę politycznego – Lee Kuan Yew, stworzone z czterech różnych narodowości, zamkniętych na jednej małej wyspie, stało się miejscem dobrobytu i spokoju oraz modelem rozwojowym dla innych metropolii azjatyckich. Oto kilka wniosków, które narzucają się z obserwacji życia codziennego na drugim krańcu świata.

1. Ludzie są dla siebie niezwykle uprzejmi

Gdy uczestniczy się w ruchu miasta, widać, że przechodnie się wzajemnie zauważają na ulicach. Nie jest to tylko tłum wychodzący z metra, czy wsiadający do autobusu, a społeczność, która chroni najsłabsze jednostki i udziela sobie wzajemnej pomocy. Jeśli staniesz na dłużej niż 5 minut i rozglądasz się na boki, od razu ktoś się zatrzyma i wskaże właściwą drogę. Na przystanku autobusowym widziałam zdarzenie niepojęte dla polskiego użytkownika transportu publicznego. Autobus ruszył, a następnie kierowca zatrzymał się i poczekał na starszą kobietę, która dochodziła do przystanku, a którą dostrzegł w lusterku. Bez wyzwisk, bez narzekań, bez zamykania drzwi przed nosem. Funkcjonuje tam odwrotna zasada do amerykańskiego: „mind your own business”.

2. Miasto jest bardzo czyste

To oczywiste, że chodniki nie są wyłożone poprzyklejanymi gumami do życia, bo jest ona zabroniona. Są śmieci, ale jest ich znacznie mniej niż w Warszawie, Londynie, Hongkongu, czy Nowym Jorku. Kara grzywny za śmiecenie posiada swoje konkretne rezultaty. Nie ma butelek, papierków, walających się opakowań, czy resztek jedzenia, co w tamtym klimacie byłoby zabójcze. Jedyne miejsce, które odbiega od ogólnego standardu, to hinduska dzielnica „Litte India”. Tam chodniki są brudne, podwórka zapuszczone i wiele osób siedzi bez celu na ulicy. Widać, że mentalność pewnych nacji nie zmienią nawet drakońskie prawa.

3. Smaczne jedzenie nie stanowi dobra luksusowego

Singapur to jednym z niewielu miejsc na świecie, gdzie uliczna restauracja posiada gwiazdkę Michelin. Mowa o Hawker Chan i jego wyjątkowym kurczaku z ryżem. Mięso jest delikatne, wilgotne i pełne aromatu, ale zimne, co jest typowe dla singapurskiej kuchni. Jednak smaczne, tanie potrawy można dostać nie tylko w Chinatown, ale w każdym z tak zwanych „foodcore”, gdzie budki z jedzeniem oferują różne domowe specjały. Często ci sami ludzie prowadzą je całe życie. Singapurczycy rzadko gotują w domach, za to lubią jeść wspólnie posiłki razem z rodzinami i znajomymi w ulicznych restauracjach. Jest tam zawsze gwarny tłum ludzi, którzy jedzą, piją i odpoczywają po pracy. Jednak każdy zachowuje czystość, a ogłoszenia przypominają o sprzątaniu po sobie i odnoszeniu tac.

4. Wielka metropolia może być zielona

Nie bez powodu Singapur nazywany jest miastem-ogrodem. Nie ma tam jednej ulicy bez drzew, krzewów i kwiatów. Pozostaje prawdą, że przy położeniu 100 kilometrów od równika i niemal 90 proc. wilgotności, wystarczy włożyć kijek do ziemi i sam urośnie, ale rezultaty są niezaprzeczalne. Mieszkańcy odpoczywają w zieleni, zamiast dusić się w betonowej dżungli. Pomimo niemal 6 milionów osób zgromadzonych na 725 km2, codzienne życie nie jest wypełnione walką z tłumami na ulicach, czy w komunikacji miejskiej. Człowiek nie doznaje również wrażenia zamknięcia w pułapce wielkiej aglomeracji. Rośliny dają wytchnienie od gorącego dnia i pozwalają odpocząć w cieniu. Rozumieją to także władze państwa, dedykując specjalne służby w celu ochrony i utrzymania zieleni.

5. Czteropasmowe ulice są na porządku dziennym

Dla mieszkańców polskich miast może się to wydawać rodzajem science fiction, ale w Singapurze niemal wszystkie ulice są trzy lub czteropasmowe. Z uwagi na gęstość zaludnienia i niewielką przestrzeń, miasto i tak musi zmagać się z dużym wyzwaniem, jakim jest płynność komunikacji, jednak czteropasmowe ulice, wiadukty, tunele i obwodnica prowadząca na lotnisko znacznie usprawniają przejazdy. Miasto zapewnia również wygodną alternatywę, jaką stanowi rozbudowana komunikacja miejska. Singapur posiada 5 linii metra, 198 kilometrów tras i 119 stacji. Prócz tego oferuje 205 linii autobusowych, zatem na wielu przystankach jest wybór nawet 40 różnych linii. W dodatku komunikacja jest niezwykle tania, 40 centów za przejazd metrem. Widziałam parę Kanadyjczyków, którzy po prostu nie mogli w to uwierzyć.

6. Niemal całe miasto pokryte jest siecią darmowego Internetu

Wszystkie atrakcje turystyczne takie jak muzea, galerie, ogrody, czy centra kultury zapewniają bezpłatny Internet. Prócz tego dostępne są również sieci miejskie jak w Chinatown, czy na Sentosie – wyspie zabawy. Władze miasta rozumieją, że dostęp do sieci stanowi podstawową potrzebę współczesnej turystyki, a Singapur pragnie przyciągać ludzi z całego świata, zapewniając im komfort zwiedzania. Nie trzeba zatem szukać najbliższego McDonalda, czy prosić uczynnego przechodnia o chwilowe udostępnienie sieci. Internet znajduje się również w każdym autobusie, zatem w przypadku zagubienia, można łatwo sprawdzić na mapie, gdzie się dojechało.

7. Nie ma bezdomnych

Jeśli przyprawia Was o mieszane uczucia kontrast między bogatymi sklepami na Piątej Alei w Nowym Jorku, czy Oxford Street w Londynie, a żebrzącymi przed nimi najbiedniejszymi z obywateli, to w Singapurze nie występuje ten problem. W mieście Lwa istnieją specjalne programy społeczne oferujące lokale socjalne dla bezdomnych. Są one małe i o najniższym standardzie, w dodatku wymagają opłacania czynszu, ale jest on śmiesznie niski i wynosi 20 dolarów singapurskich miesięcznie, czyli około 60 złotych. Program ten pozwala na niemal całkowite rozwiązanie problemu bezdomności.

Czy Singapur jest rajem na ziemi, gdzie każdy żyje w wiecznej szczęśliwości? Oczywiście, że nie. Państwo musi się mierzyć z wieloma wyzwaniami, których Polska nigdy nie będzie miała z uwagi na swoje położenie, zaludnienie, czy wielkość terytorialną. Jednak dyscyplina społeczna, jaka panuje w tym miejscu, okazuje się godna naśladowania. Dobra organizacja i zarządzanie zasobami ludzkimi stają się kluczowymi czynnikami dla zapewnienia wygodnego i bezpiecznego życia mieszkańcom dużych metropolii. Wiele z zastosowanych w Singapurze rozwiązań społecznych jest prostych a niezwykle wygodnych. Kto zabroni nam je skopiować?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także