• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Debata w kisielu

Dodano:   /  Zmieniono: 

Donald się wściekł. Znowu. Tym razem na Jarosława Gowina. I nie chce mu się z nim gadać. - Od wielu tygodni mam takie coraz mocniejsze wrażenie, że krytycyzm Jarosława Gowina wobec Platformy jest krytycyzmem kogoś, kto buduje własny projekt, a nie chce wspierać PO – rzekł Tusk na środowej konferencji prasowej, tłumacząc dlaczego nie będzie debaty z konkurentem w wyścigu do fotela szefa Platformy. - Nie będę uczestniczył w żadnym przedsięwzięciu, które może osłabić Platformę i wzmocnić konkurencję. Odnoszę wrażenie, że Jarosław Gowin od pewnego czasu osłabia PO, szkodzi PO i wzmacnia jej konkurencję.

Debaty zatem szkodzą, to pewne. Na przykład debata przedwyborcza A.D. 2007 Donald Tusk – Jarosław Kaczyński. Z pewnością była szkodliwa, skoro w jej wyniku zmienił się rząd. A zmienianie rządów jest szkodliwe. Przecież jak mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz „nie trzeba zmieniać prezydenta, żeby zmieniać Warszawę”. Czyli, przekładając na politykę ogólnokrajową, „nie trzeba zmieniać rządu, żeby zmieniać Polskę”. Hasło na wybory dla PO jak znalazł. Tylko po co w takim razie zmieniano rząd w roku 2007?

Debaty szkodzą, a jakże. Najbardziej pokazała to debata Bronisław Komorowski – Radosław Sikorski przy okazji prezydenckich prawyborów wewnątrz PO w roku 2010. Najlepszym dowodem na jej szkodliwość jest efekt końcowy: w jej wyniku prezydentem został Komorowski. Nie do końca zresztą doceniamy prawdziwy rozmiar szkód, jakie mogła spowodować. Przecież mogło być i tak, że właśnie po niej prezydentem zostałby Radosław Sikorski. A gdzie my byśmy w Polsce znaleźli Pałac Prezydencki, który pomieściłby i Sikorskiego, i jego ego wielkości sterowca „Hindenburg”?

Debaty szkodzą, bo bywa – nie zawsze, podkreślmy, ale bywa - że ich uczestnicy miewają różne zdania na jakiś temat, a to jest niezdrowe. Zwłaszcza w czasach, gdy (ponownie cytując środowe wystąpienie Tuska) „potrzeba i jedności, i takiej energii, optymizmu, wiary we własne siły, jest rzeczą bardzo ważną, żeby wszyscy nastawili swoje myślenie w PO tak pozytywnie”. Jak jedności, to jedności; jak wszyscy – to wszyscy. Ponieważ jednak wywód ów brzmi dość skomplikowanie, wypadałoby się rozejrzeć za jakimś prostym przekazem tłumaczącym, dlaczego Tuskowi nie chce się gadać z Gowinem. Może cytat z rządowego eksperta Macieja Laska, który zapytany, czy odbędzie się debata z ekspertami Antoniego Macierewicza odparł wdzięcznie: „Może zróbmy jeszcze zapasy w kisielu?”.

To byłby jakiś pomysł. W końcu widać wyraźnie, kto kogo chce tu wyślizgać.

Czytaj także