Tajemnica samobójstwa niedoszłego prezydenta II RP
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Tajemnica samobójstwa niedoszłego prezydenta II RP

Dodano: 
Zjazd Legionistów w Radomiu. Od lewej na pierwszym planie: Marszałek Józef Piłsudski, premier Walery Sławek (w kapeluszu) oraz inspektor armii gen. Edward Rydz-Śmigły. 1930 r.
Zjazd Legionistów w Radomiu. Od lewej na pierwszym planie: Marszałek Józef Piłsudski, premier Walery Sławek (w kapeluszu) oraz inspektor armii gen. Edward Rydz-Śmigły. 1930 r. Źródło:NAC
140 lat temu, 2 listopada 1879 roku, urodził się Walery Sławek, najbliższy współpracownik Józefa Piłsudskiego i jego przyjaciel. Sześćdziesiąt lat później, 2 kwietnia 1939 roku, w niezwykle tajemniczych okolicznościach popełnił samobójstwo. Ta wiadomość zszokowała całą Polskę.

Dzień wcześniej, wieczorem, o 20.45 - zwracano uwagę, że była to godzina śmierci Marszałka - Walery Sławek wyjął z biurka stary pistolet browning, służący mu, gdy był bojowcem PPS. Włożył lufę w usta i pociągnął za cyngiel. Umarł po kilku godzinach w szpitalu. Co było powodem tego desperackiego kroku? Formułowano wiele hipotez. Jest prawdopodobne, że poczuł się zmuszony do odebrania sobie życia.

Walery Sławek pozostawił list. Informował w nim, że postanowił pozbawić się życia. Motywów nie podał. Spalił papiery osobiste i wręczone mu w zaufaniu. Zakończył list zdaniem: „Bóg wszytko widzący może mi wybaczy moje grzechy i ten ostatni”. Miał napisać jeszcze dwa inne listy, do prezydenta Ignacego Mościckiego i do przyjaciela Aleksandra Prystora. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Ich treść nie jest znana. Być może rzuciłyby światło na jego samobójstwo.

Nie wiadomo też, kto pierwszy pojawił się w mieszkaniu Walerego Sławka w alei Szucha w Warszawie. Policja i premier Składkowski, czy też jego przyjaciele? Według jednej z wersji wszystkie listy zabrał premier. Być może jednak pierwszy był Bohdan Podoski, przyjaciel Sławka i współautor konstytucji kwietniowej. On i inni ludzie mieli „oczyścić mieszkanie”. Ale z czego?

Miał zostać prezydentem...

Walery Sławek obok Aleksandra Prystora należał do najbardziej zaufanych ludzi Marszałka. Znał się i współpracował z Piłsudskim trzydzieści lat, od czasów działalności w Polskiej Partii Socjalistycznej pod zaborem rosyjskim.

W dedykacji, którą Marszałek napisał dla zaledwie kilku ludzi, którym podarował swoją książkę „Rok 1920”, jedynie Walerego Sławka nazwał przyjacielem. Tylko jemu Piłsudski napisał, że byli jak dwa konie ciągnące tę samą bryczkę. Wspominał w dedykacji zagniewane na siebie oczy Sławka. Tylko on mógł sobie pozwolić na wyrażenie w ten sposób dezaprobaty wobec Marszałka.

Walery Sławek (na pierwszym planie), fotografia z 1919 lub 1920 r.

W II Rzeczypospolitej Walery Sławek dwukrotnie stawał na czele rządu. Był prezesem Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, będącej, wbrew nazwie, partią, na której wspierał się obóz rządzący po przewrocie majowym. Był też Sławek współautorem konstytucji kwietniowej, która wprowadzała system prezydencki. Nie robiono tego dla Marszałka. Był już wtedy bardzo schorowany i zmierzał ku śmierci. Silną prezydenturę wymyślono po to, by – gdy go zabraknie – nadal istniała jednoosobowa władzę w Polsce.

Gdy Marszałek umarł w maju 1935 roku, elita piłsudczyków uważała, że prezydentem powinien zostać Walery Sławek. Najwierniejszy z wiernych, będący jak nikt blisko Piłsudskiego. Marszałek wspominał zresztą, że Sławek powinien zostać prezydentem po Mościckim.

Kadencja prezydenta Ignacego Mościckiego upływała jednak dopiero za pięć lat. A Mościcki na mocy nowej konstytucji, otrzymywał ogromne uprawnienia. Elita piłsudczyków uważała, że skoro ustawa zasadnicza tak radykalnie poszerzyła zakres władzy prezydenta, Mościcki powinien ustąpić. Nie do takiej roli, był przewidziany. Był otoczony szacunkiem przez Piłsudskiego i jego otoczenie jako głowa państwa, tym większym im mniej znaczył.

Profesor Mościcki nie zamierzał jednak ustąpić ze stanowiska. Polubił smak władzy i doskonale odnajdywał się w rolach reprezentacyjnych. Elita piłsudczyków chciała natomiast szybkiej zmiany. Jedynym jej kandydatem był Walery Sławek. On jednak czekał, aż Mościcki sam zrozumie, że w związku z nową sytuacją powinien ustąpić. Spotkał się z oporem prezydenta. Zamiast go złamać - a miał poparcie wszystkich najważniejszych piłsudczyków - poddał się. Nalegali na próżno, by był bardziej zdecydowany.

Stanisław Cat -Mackiewicz pytał Walerego Sławka dlaczego nie zmusił Mościckiego do rezygnacji z urzędu. Usłyszał odpowiedź: „Przecież pan wie, że to ja miałem być tym, który miał zająć jego miejsce”. Bał się, że zostanie posądzony o kierowanie się pobudkami osobistymi, chęć dorwania się do najwyższego urzędu w państwie

Po śmierci Marszałka następowało nowe rozdanie kart w obozie rządzącym. Sławek wypuścił w tym momencie z ręki ważny atut. Rozwiązał kierowany przez siebie BBWR. Mierziło go, że do ugrupowania obozu rządzącego dostało się wielu karierowiczów, ludzi, którzy wykorzystywali przynależność do BBWR by załatwiać swoje prywatne interesy i uprawiać protekcję.

Mówił, co musiało zdumieć nie tylko piłsudczyków, że „system czyniący ze zwolenników obozu ludzi uprzywilejowanych prze resztą społeczeństwa jest zaprzeczenie sprawiedliwości. Na systemie takim ustroju państwa opierać nie można”.

Prezydent RP Ignacy Mościcki przekazuje Marszałkowi Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi buławę marszałkowską. Warszawa, 10 listopada 1936 r.

W tym momencie część elity piłsudczykowskiej, korzystającej właśnie z przywilejów, jakie daje przynależność do obozu rządzącego odwróciła się od Sławka. Poza tym zarzucali mu, że zniszczył strukturę, która była fundamentem rządów obozu pomajowej zmiany.

Ale Walery Sławek był wrogiem partii w ogóle. Uważał, że życie państwa trzeba oprzeć o organizacje społeczne, zawodowe, samorządowe. O ludzi, którzy są blisko problemów swoich środowisk, zawodów, okolicy.

Był jednak nadal premierem i miał wciąż silną pozycję. Ale gdy prezydent Mościcki, po jesiennych wyborach w 1935 roku, chciał mu narzucić swojego ulubieńca Eugeniusza Kwiatkowskiego, swoją drogą wybitnego działacza gospodarczego, Sławek zareagował emocjonalnie. Podał się do dymisji. Uznał bowiem, że presja Mościckiego to złamanie niedawno uchwalonej konstytucji.

Przestał być i szefem partii rządzącej i premierem. Przyjaciel Sławka, minister spraw zagranicznych Józef Beck, proponował mu, że odmówi wejścia do nowego rządu. Byłby to wstrząs dla prezydenta Mościckiego. Wiadomo było, że Beck cieszył się nieograniczonym zaufaniem Marszałka jako kierownik polityki zagranicznej. Odmowa Becka sprawiłaby, że Walery Sławek powróciłby do gry jako premier. Ale Sławek ponownie nie zdecydował się na nacisk na prezydenta. Powiedział, że nie może zgodzić się na takie działania, które mogłyby wywołać wrażenie, że stoją za tym jego ambicje osobiste.

Wymowne milczenie

To, co się działo po śmierci Marszałka nie podobało mu się Sławkowi. Z niesmakiem, przyjął, jak zresztą wielu piłsudczyków, nadanie niewiele ponad rok po śmierci Piłsudskiego stopnia marszałka Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi. Ale znacznie większe zastrzeżenia Sławek miał do tego, że zaczęto kreować Śmigłego na wodza narodu. Co więcej, zgodnie z okólnikiem premiera Składkowskiego uzgodnionym z prezydentem Mościckim, nowy marszałek miał być uważany za drugą osobę w państwie. Chodziło rzekomo tylko o sprawy protokolarne. Ale nie tak to było odbierane. Walery Sławek uważał, że nastąpiło faktyczne złamanie konstytucji. Nie przewidywała ona roli człowieka numer dwa w państwie dla Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, którym po Piłsudskim został Śmigły-Rydz.

Walery Sławek krytycznie patrzył na także powstanie Obozu Zjednoczenia Narodowego. Była to partia obozu rządzącego, z jej wszystkimi wadami, o których doskonale wiedział, jako szef BBWR. W dodatku zorganizowana została na sposób niemal wojskowy i została faktycznie podporządkowana marszałkowi Śmigłemu. A polityka państwa zaczęła skręcać w kierunku nacjonalistycznym. Sławek powiedział zaufanemu współpracownikowi, Janowi Hoppe: „Władze w Polsce obejmują zwolennicy dyktatury wojska, wodzostwo i totalizmu. Nie po to był przewrót majowy”.

Czytaj też:
Kula dla Piłsudskiego. Ukraińscy terroryści przeciw II RP

Walery Sławek nie wypowiadał się publiczne, nie zabierał nawet głosu jako poseł. Ale milczenie najbliższego współpracownika Piłsudskiego było tak bardzo uderzające, że opinia publiczna wiedziała doskonale, że nie zgadzał się ze zmianami politycznymi, jakie nastąpiły w Polsce po śmierci Marszałka. Ta ewolucja nie podobała się też większości posłów obozu rządzącego. Dlatego też, gdy umarł w 1938 roku marszałek Stanisław Car, wybrali Sławka na opróżnione stanowisko.

Zgoda Sławka na kandydowanie na to stanowisko, oznaczała rzucenie rękawicy rządzącemu duetowi Mościcki-Śmigły.

Niespodziewany powrót

Prezydent Mościcki, a jeszcze bardziej marszałek Edward Śmigły-Rydz, poczuli się zagrożeni. Stanęli w obliczu buntu Sejmu. A Walery Sławek wracał do polityki jako ważny gracz i wprost stwierdzał, że będzie dbał o przestrzeganie konstytucji. Śmigły, nieformalnie osoba numer dwa w państwie, a faktycznie numer jeden, jako wykreowany wódz narodu, miał powody do obaw. To właśnie on miał zająć za dwa lata – w 1940 roku - po Mościckim stanowisko prezydenta. Ale nie było żadnej pewności tak się stanie. Konstytucja przewidywała, że ustępujący prezydent może wskazać swojego następcę. Z pewnością Mościcki zgłosiłby Śmigłego. W takim przypadku doszłoby do głosowania powszechnego. Obywatele mieliby wybór między kandydatem prezydenta i kandydatem wyłonionym przez Zgromadzenie Narodowe, czyli posłów i senatorów. Marszałek Śmigły nie mógł być pewny wyników głosowania. Walerego Sławka Sejm już wybrał go na swojego marszałka, a na czele senatu stał jego przyjaciel – Aleksander Prystor.

Dlatego też parlament, decyzją prezydenta Mościckiego, współrządzącego Polską ze swoim następcą, marszałkiem Śmigłym, został rozwiązany. Kampanii wyborczej Sławek nie umiał i nie chciał prowadzić. Musiałby jawnie wystąpić przeciw niedawnym kolegom z obozu rządzącego. Nie zrobił tego. Był skrępowany solidarnością z piłsudczykami, mimo, że niedawni przyjaciele, zepchnęli go w cień. Nie chciał dokonywać podziałów w obozie rządzącym.

A władze po cichu i skutecznie agitowały przeciw Sławkowi.

Walery Sławek nie został posłem. Był już tylko osobą prywatną, jeśli nie liczyć prezesury Instytut Józefa Piłsudskiego. To właśnie w wyeliminowaniu Sławka, w 1935 roku, a potem w trzy lata później - zresztą w obu przypadkach w sporej mierze na jego własne życzenie - upatrywano przyczynę samobójstwa. Miał wpaść w depresję, miał czuć się wyrzucony poza nawias polityki, nieprzydatny. On, który przez całe życie pracował dla Polski.

Krytyka czy spisek?

Walery Sławek był jednak najprawdopodobniej pogodzony ze swoją sytuacją. Zabrał się za pisanie pamiętników i zamierzał się na stałe wyprowadzić z Warszawy do domu w Racławicach. Chciał uciec raz na zawsze od polityki.

Sławek spotykał się jednak z działaczami z PPS. Wielu znał sprzed I wojny światowej. Dzielące ich różnice z czasów II Rzeczypospolitej przestawały istnieć. Zarówno Sławek, jak i oni patrzyli krytycznie na sytuację w Polsce. Czy rzeczywiście tylko patrzyli?

Wśród hipotez tłumaczących samobójstwo Sławka jest i taka, że miał spiskować przeciw rządom Mościckiego oraz Śmigłego. I poniósł tego konsekwencje.