"Co za psychiatryk! Siostro, kaftan". Ziemkiewicz komentuje program TVN24

"Co za psychiatryk! Siostro, kaftan". Ziemkiewicz komentuje program TVN24

Dodano: 
Rafał Ziemkiewicz
Rafał Ziemkiewicz Źródło:PAP / Arek Markowicz
Duszna atmosfera potencjalnego męczeństwa i wirtualnej konspiracji. Co za psychiatryk! Siostro, kaftan. A raczej – od razu pięć kaftanów – tak o ostatnim odcinku programu "Drugie śniadanie mistrzów" na antenie TVN24 pisze publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.

Publicysta postanowił zrelacjonować na Facebooku wspomniany powyżej program i podzielić się swoją refleksją na ten temat. "Przy niedzielnym śniadanku miałem taki ubaw, że muszę się tym podzielić" – przyznaje. Szczególną uwagę Ziemkiewicza zwrócił "przejmujący" monolog wygłoszony przez aktorkę Julię Wyszyńską. Tę - przypomina publicysta - która zasłynęła „robieniem laski” figurze Jana Pawła II w spektaklu-prowokacji „Klątwa” w warszawskim teatrze.

"Męczeństwo pani Wyszyńskiej"

"Pani Wyszyńska opowiadała o swoim męczeństwie. Z twarzą nieruchomą, wzrokiem zaszczutym, wbitym w róg sufitu, cykając powoli słowa, tak, jak w programach typu 'nocne rozmowy' mówią o swych traumach ofiary gwałtów czy innych zbrodni, pani Wyszyńska zwierzała się, co ją spotkało po owym spektaklu. A pozostali uczestnicy słuchali w nabożnym skupieniu, ze zgrozą i współczuciem malującym się na twarzach" – relacjonuje Ziemkiewicz. Cóż za tragedia spotkała Wyszyńską? "Z opowieści wynikało, że nic" – podkreśla publicysta i pisze dalej: "TVP nie wyrzuciła jej z serialu. Nie zetknęła się bezpośrednio z żadną agresją, nikt jej nie naubliżał ani nie przysłał anonimu. Nie wyrzucono jej z teatru ani nie odmówiono roli. Przeciwnie, ona sama chciała z tego wszystkiego odejść, tylko przyjaciele namówili ją, żeby wróciła i grała dalej".

"Ale nie dajcie się zwieść – pani Wyszyńska bowiem BAŁA SIĘ. I cała opowieść, jaką snuła, była o tym, jak bardzo bała się, że ten PiS, ci faszyści, ta katolicko narodowa tłuszcza COŚ jej zrobi. Coś, co będzie straszne. Z tego strachu nie mogła grać, nie mogła normalnie funkcjonować. Jej nazwisko pojawiło się w gazetach, stało się znane (dla aktora rzecz niezwykła i straszna, prawda?). Czuła, że jest nienawidzona. Czuła to przez skórę, jak, trudno nie mieć takiego skojarzania, pastowany na czarno pajac z „Wyborczej”, który podobnych traum doznawał szwendając się godzinami po Marszu Niepodległości, żeby ktoś go zaczepił. Na szczęście, zadzwoniła do niej sama Olga Tokarczuk. I ona, też będąca ofiarą straszliwych prześladowań i hejtu, wsparła Wyszyńską. Powiedziała jej, żeby się nie bała. I Wyszyńska, nie żeby przestała się bać, bo się boi nadal – ale nabrała wiary, i jednak żyje dalej. I chce dalej grać" – czytamy we wpisie Ziemkiewicza.

Z relacji publicysty wynika, że później do rozmowy włączył się Grzegorz Kasdepke, który poinformował, że został założony fundusz i zespół pomocy prawnej dla takich jak ona prześladowanych artystów.

"Siostro, kaftan"

"Moje pióro nie jest w stanie tego unieść. Tak, pięcioro ludzi uważających się za poważnych (może czworo, nie zauważyłem, by przez ten ostatni kwadrans Łukasz Orbitowski wtrącił się jakoś – wyglądał na przytłoczonego mrożkowskim absurdem, może znalazł się w tej małpiarni tam przypadkowo) z zapałem przeżywających grozę tego, co się nie zdarzyło, ale przecież MOGŁO, bo wszyscy wiemy, gdzie żyjemy, jaki jest ten PiS" – pisze dalej Ziemkiewicz i podkreśla, że "gdyby zmartwychwstali Mrożek, Gombrowicz, Witkacy i Ionesco, też nie daliby rady" tego udźwignąć.

"Mistrzowie. Marcin Meller, kiedyś sensowny, sympatyczny dziennikarz i podróżnik. Duszna atmosfera potencjalnego męczeństwa i wirtualnej konspiracji. Co za psychiatryk! Siostro, kaftan. A raczej – od razu pięć kaftanów" – kwituje.

facebookCzytaj też:
"Przestraszyliście się, chłopcy?!". Cejrowski bezlitosny dla PiS
Czytaj też:
Kiedy jest uroczystość Wszystkich Świętych? Wpadka dziennikarki "Polityki"

Źródło: Facebook
Czytaj także