Wysypka antypowstańcza
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Wysypka antypowstańcza

Dodano:   /  Zmieniono: 

Dawno, dawno temu – w 1993 r. – na ekrany wszedł zapomniany już film reżysera Konrada Szołajskiego o nazwie „Człowiek z…”. Jeśli tytuł filmu kojarzy się wam z dziełem Wajdy „Człowiekiem z żelaza”, to macie rację. Szołajski nakręcił film parodię o działaczu podziemnej „Solidarności”, który w latach stanu wojennego tak długo ukrywał się jako kobieta, że w końcu odkrył w sobie potrzebę zmiany płci. „Człowiek z…” wszedł już wówczas na ekrany gromko chwalony za odwagę zerwania z kultem bohaterszczyzny i podziemia lat 80.

Mnie akurat takie pochwały wobec filmu niezbyt rozbawiły. Dzieło Szołajskiego walczyło bowiem z czymś, czego prawie nie było. Podobne wrażenie miałem dziś, gdy zobaczyłem krzykliwą okładkę „Wprost”, na której powstańcowi warszawskiemu ze zdjęcia z 1944 r. nałożono głowę Myszki Miki, aby w ten sposób postawić zarzut: „Tragedię Powstania Warszawskiego zmieniono w mit popkultury”. Autor tekstu, medioznawca Jacek Wasilewski, rozdziera szaty nad faktem, że powstanie zawładnęło popkulturą, a tymczasem młodzi powinni uczyć się, jak żyć w pokojowej rzeczywistości, a nie składać hołd tym, którzy bohatersko zginęli i ponieśli klęskę. „Czy bohater dzisiejszych czasów nie powinien być raczej bohaterem pokoju, umieć negocjować, umieć tworzyć wspólnotę?” – pyta Wasilewski.

A czemu niby jedno drugiemu ma być przeciwstawiane? Można dziś uczyć się działać pokojowo, a jednocześnie pamiętać, że gdy ktoś chce nam zabrać wolność siłą, trzeba się bronić także zbrojnie. I niby dlaczego kult powstania ma nie uczyć budowania wspólnoty? Przecież pamięć o wydarzeniach 1944 r. tworzy wspólnotę – wspólnotę polskich patriotów.

Gdyby powstanie było zapomnianą ramotą, ten sam Jacek Wasilewski być może kpiłby, że wydarzenia sprzed 69 lat nikogo nie interesują.

Oj, chyba za wcześnie na te narzekania. Ledwo co powstanie udało się wpisać do kodu kulturowego Polaków, a już słyszę jeremiady, że powstańcy dominują nad wszystkim i wszystkimi.

Zaryzykuję inną tezę. Może płyty, piosenki i filmy o bohaterach 1944 r. irytują tylko tych, którzy dostają wysypki na każdą formę patriotyzmu?

Czytaj także