Pracownik biznesmenem

Pracownik biznesmenem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludzie
Ludzie Źródło:Shutterstock
Ministerstwo Rozwoju chce promować akcjonariat pracowniczy. Przykłady z zagranicy pokazują, że uczynienie z zatrudnionych właścicieli może pomóc firmie się rozwijać - pisze na łamach najnowszego numeru tygodnika "Do Rzeczy" Stefan Sękowski.

Nazwy chorób krów, drobiu czy pszczół, które zwalcza się lekami produkowanymi przez Biowet Puławy, niewiele powiedzą laikowi. Firma znana jest jednak hodowcom nie tylko w Polsce, lecz także m.in. na Litwie, w Rosji, na Węgrzech czy w Hiszpanii, gdzie eksportuje swoje preparaty. Wśród konkurencji wyróżnia się czymś szczególnym: od 20 lat należy wyłącznie do swoich obecnych i byłych pracowników (udziałowcówjest dziś ok. 170). – Wiele razy większe firmy próbowały kupić Biowet, ale my na to nie pójdziemy – mówi „Do Rzeczy” prezes przedsiębiorstwa Mirosław Grzęda.

Kiepskie początki

Biowet to jedna z niewielu spółek pracowniczych w Polsce. To dziwne, bo w latach 90. XX w. sprzedaż (lub przekazanie) firm osobom w nich zatrudnionym była główną ścieżką prywatyzacyjną w naszym kraju. – Zdecydowano się na to, by zdobyć społeczną zgodę dla prywatyzacji, która była konieczna, byśmy przeszli transformację z socjalizmu do kapitalizmu. Razem z rodzinami były to ponad 2 mln osób bezpośrednio zainteresowanych tym, by otrzymać udziały w firmach – mówi „Do Rzeczy” ekonomista prof. Maciej Bałtowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Tak odpaństwowiono ok. 2 tys. zakładów, mało z nich odniosło jednak taki sukces jak Biowet. – Pracownicy wielu z nich chcieli realizować zyski od razu, tak by odzyskać zainwestowane w nie pieniądze. Wypłacali sobie wysokie dywidendy, zamiast inwestować. Przedsiębiorstwa te rzadko się rozwijały, po kilku latach popadały w tarapaty – mówi Bałtowski. W najlepszym wypadku część podległa „wtórnej prywatyzacji”, trafiając po kilku latach w ręce swoich menedżerów lub zewnętrznych inwestorów. W efekcie firm, które nadal należą do pracowników – takich jak producent podpasek Bella, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych czy fabryka sprzętu okrętowego Mepromor – jest dziś bardzo mało.

Cały artykuł dostępny jest w 42/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także