Pęcherz nadreaktywny: pacjenci apelują o refundację leków

Pęcherz nadreaktywny: pacjenci apelują o refundację leków

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay / Domena Publiczna
Choroby pęcherza, o których często wstydzimy się mówić, mogą zrujnować życie bardziej niż cukrzyca – mówi Anna Sarbak, prezes stowarzyszenia UroConti. Od 2 lat pacjenci cierpiący na zespół pęcherza nadreaktywnego proszą o refundację leczenia drugiej linii.

Konieczność częstego oddawania moczu w dzień, chodzenie w nocy do łazienki, parcia naglące, nietrzymanie moczu z tzw. parć: to najczęstsze objawy pęcherza nadreaktywnego. Najczęściej powodem jest nadreaktywność mięśnia wypieracza, powodująca niekontrolowane skurcze pęcherza moczowego.

Pierwszym elementem leczenia jest wykluczenie infekcji w układzie moczowym i zmiana przyzwyczajeń (unikanie picia wieczorami, unikanie alkoholu, kawy, herbaty, napojów energetyzujących, słodyczy, czekolady). Jeśli taka terapia nie pomaga, stosuje się farmakoterapię. Standardowo w pierwszej linii leczenia stosuje się leki antymuskarynowe; niestety często powodują one szereg objawów ubocznych, w wyniku czego po roku nawet ¾ pacjentów rezygnuje z leczenia. Niektóre leki antymuskarynowe są wręcz przeciwwskazane u starszych pacjentów. Jeśli chory te leki dobrze toleruje, może je przyjmować, jednak powinno się dołączyć drugi lek, bardzo bezpieczny: mirabegron. Ma inny mechanizm działania, dzięki czemu praktycznie nie daje objawów ubocznych.

Czekanie na refundację

Już 2 lata temu mirabegron był pozytywnie oceniony przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, jednak do tej pory nie doczekał się refundacji. Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, który go nie refunduje. Podczas obchodów Tygodnia Urologii we wrześniu członkowie „UroConti” wysłali do Ministerstwa Zdrowia pismo, w którym pytali wprost: „Kto opóźnia proces oczekiwanych przez nas od wielu lat zmian? Firmy farmaceutyczne, komisja ekonomiczna czy Pan Minister?”

Stowarzyszenie apeluje o szybsze podejmowanie decyzji refundacyjnych, przypominając, że nieleczony pęcherz nadreaktywny może prowadzić do izolacji pacjenta, obawy przed wychodzeniem z domu, depresji. – Wątpliwości co do refundowania mirabegronu nie miały rządy dużo mniejszych i dużo mniej zamożnych krajów niż nasz, między innymi Bułgarii, Rumunii, Portugalii czy Słowacji – wymienia Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”.

Kolejny paradoks: lek jest na liście bezpłatnych leków dla seniorów, ale tylko dla chorych z nietrzymaniem moczu, z pęcherzem nadreaktywnym – nie.
– Przez ostatni rok wysłaliśmy w tej sprawie po cztery pisma do AOTMiT i do Ministra Zdrowia, ostatnie kilka dni temu. Przekonywaliśmy, że zespół pęcherza nadraktywnego powinien być uznany za równie ważny problem zdrowotny co nietrzymanie moczu. Może powodować izolację ze społeczeństwa, rezygnację z życia zawodowego, a w konsekwencji renty chorobowe. Nikt jednak nie zadał sobie nawet trudu, żeby nam odpowiedzieć, a co dopiero pomóc! – mówi z żalem Anna Sarbak. Przypomina, że lista leków refundowanych w zespole pęcherza nadreaktywnego nie była zmieniana od 2011 roku. W pierwszej linii dostępne są nadal tylko dwie substancje o tym samym mechanizmie działania: solifenacyna oraz tolterodyna, a w drugiej linii refundowanego leczenia nie ma wcale.

Na co poszły oszczędności?

W wrześniu pojawiły się zamienniki zawierające solifenacynę, przeznaczone dla chorych z nadreaktywnością pęcherza, co oznacza, że w budżecie pojawiły się oszczędności. Zdaniem pacjentów, powinny one być przeznaczone na nowoczesny lek w drugiej linii leczenia. – Walczymy o to już kilka lat
i nie wiem, co jeszcze musi się zdarzyć, żeby ktoś w Ministerstwie Zdrowia nas wysłuchał. Argumenty medyczne i ekonomiczne to jak widać za mało – mówi Aneta Sarbak.

Autor: Monika Długosz

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także