Były poseł PiS i działacz partii KORWiN miał zdefraudować 130 tys. złotych. Pieniądze z fundacji trafiły na SPA i imprezę urodzinową

Były poseł PiS i działacz partii KORWiN miał zdefraudować 130 tys. złotych. Pieniądze z fundacji trafiły na SPA i imprezę urodzinową

Dodano: 
Przemysław W.
Przemysław W.Źródło:PAP / Marcin Obara
Przemysław W., były poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz były członek partii KORWiN usłyszał sześć zarzutów w związku z przywłaszczeniem 130 tysięcy złotych ze środków Fundacji Wolność i Nadzieja. Prokuratura szykuje przeciwko b. politykowi akt oskarżenia - informuje portal OKO.press.

Przemysław W. zostanie oskarżony o defraudację 130 tys. złotych. Pieniądze miały zostać wyprowadzone ze środków Fundacji Wolność i Nadzieja.

"Wyrobił sobie kartę kredytową fundacji i zaczął bez żadnej kontroli wydawać pieniądze z jej kont" – zeznał śledczym jeden ze świadków.

Przemysław W. w 2011 roku został posłem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Później, w trakcie ówczesnej kadencji Sejmu, wystąpił z formacji Jarosława Kaczyńskiego i został posłem niezrzeszonym, wstępując w szeregi znajdującej się poza parlamentem partii KORWiN.

W 2015 roku ugrupowanie to zbliżyło się do progu wyborczego, w związku z czym zapewniła sobie środki z państwowej subwencji partyjnej na następne 4 lata. Jak donosi OKO.press, Przemysław W. miał duży wpływ na to, jak wydatkowano te fundusze.

Fundacja Wolność i Nadzieja powstała w 2014 roku. Jej celem było wspieranie środowiska republikanów i działalność na rzecz powrotu do kraju Polaków pracujących na zachodzie Europy. W praktyce - według doniesień mediów - miało to wyglądać zgoła inaczej. W 2017 roku "Fakt" ujawnił, że W. wiedzie luksusowe życie za pieniądze z FWiN, które traktował jak własne. Według ustaleń tabloidu, środki miały być wydawane m. in. na wyjazd byłego posła z rodziną do SPA na Helu, elektroniczne gadżety, markową odzież, rachunki w luksusowych restauracjach czy kursy taksówkami po stolicy.

Były parlamentarzysta miał również wypłacać sobie spore sumy z konta fundacji. Według "Faktu" już wtedy W. miał sprzeniewierzyć około 80 tys. złotych. Sam zainteresowany zaprzeczał tym informacjom i wskazał, że fundacja składa sprawozdania finansowe do właściwego ministra, a wszelkie wątpliwości zostaną rozliczone. Wtedy też W. zrezygnował z funkcji prezesa fundacji.

Sprawę śledczym zgłosił wiceprezes FWiN, Łukasz Wróbel. Działacz przekazał prokuraturze dokumenty w tej sprawie.

W. złożył w prokuraturze obszerne wyjaśnienia, w których stwierdził, że bankiet na kilkadziesiąt osób był imprezą fundacji. Odrzuca wszelkie zarzuty, choć - jak donosi OKO.press - nie jest w stanie przedstawić pełnej dokumentacji wydatków z lat 2014-2015.

Prokuratura podkreśla, że W. ma status podejrzanego. Może mu grozić kilka lat więzienia, zwłaszcza ze względu na jego wcześniejszy wyrok - były poseł został już wcześniej skazany za naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów.

Czytaj też:
Po publikacji "Faktu" Wipler przeprasza i wycofuje się z polityki. "Czas na zmiany"

Źródło: OKO.press
Czytaj także