Rosja- najgroźniejszy kraj na świecie
  • Mariusz StaniszewskiAutor:Mariusz Staniszewski

Rosja- najgroźniejszy kraj na świecie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja- najgroźniejszy kraj na świecie
Rosja- najgroźniejszy kraj na świecie

W najnowszym wydaniu Do Rzeczy z prof. Andrzejem Nowakiem, historykiem, znawcą Rosji rozmawia Mariusz Staniszewski. Publikujemy fragmenty wywiadu.

Mariusz Staniszewski: Z punktu widzenia Moskwy Polska jest dziś polem doświadczalnym rosyjskiej dyplomacji czy przeszkodą w realizowaniu polityki Putina?

Andrzej Nowak: Polska z racji położenia z natury rzeczy jest przeszkodą w realizacji planów imperialnych, których ośrodkiem jest Moskwa, a jakich przez dwa wieki był Petersburg. To wynika z geopolityki. Polska leży na drodze z Rosji do Niemiec, między dwiema najsilniejszymi historycznie wspólnotami etnopolitycznymi czy etnoimperialnymi w Europie. Stąd właśnie wynika problem Polski i jej relacji z wielką wschodnią sąsiadką.

Rodzi się pytanie, czy Polska może być dla Rosji, nawet jeśli nie równoprawnym partnerem, bo nierównowaga sił jest widoczna, to przynajmniej traktowanym przez nią jako niepodległy podmiot (a nie przedmiot) polityki? I tu Imperium Rosyjskie daje niestety dość jasną odpowiedź. Polska może przestać być przeszkodą, jeśli stanie się – pan nazwał to polem doświadczalnym, ja powiem prościej – polem dominacji Rosji. Można na nim przeprowadzać pewne istotne dla Moskwy doświadczenia albo nie. To już jest rzecz drugorzędna i zależy od potrzeb imperium. Królestwo Polskie było takim polem doświadczalnym dla Aleksandra I, później pod pewnymi względami PRL – zwłaszcza w okresie pierestrojki dla sekretarza KC KPZR. (...)

Cena gazu jest niska w tych krajach, które mają zdywersyfikowane dostawy. My nie mamy, więc Rosjanie mogą nam wysokie ceny dyktować bezkarnie. Podobnie postąpiłby każdy kraj, gdyby miał taką okazję.

Tak, ale Rosja otwarcie wykorzystuje narzędzie gospodarcze nie tylko dla zysku finansowego, ale do celów politycznych. Doktryna Falina-Kwicińskiego, sformułowana pod koniec istnienia Związku Sowieckiego (Julij Kwiciński był wiceministrem spraw zagranicznych, a Walentin Falin ostatnim ambasadorem ZSRS w RFN), zakłada, że militarna kontrola nad Europą Środkowo-Wschodnią zostanie zastąpiona kontrolą (monopolizacją) dostaw życiodajnych dla każdej gospodarki ropy i gazu.

I tego Moskwa się trzyma. Doktor gazownictwa Władimir Putin swoją pracę doktorską poświęcił właśnie praktycznemu rozwinięci doktryny Falina-Kwicińskiego. Bywa, że państwa, które są traktowane jako bierne podmioty polityki rosyjskiej, są nagradzane niską ceną. Niestety, nasze ceny gazu nie są efektem jakiejś dzielności obecnej ekipy w stawianiu czoła rosyjskiej polityce, ale świadectwem błędów ostatnich 20 lat, które spowodowały utrwalenie zależności od rosyjskich dostaw. W sytuacji, gdy spełniamy oczekiwania Moskwy nawet w 70, 80 czy 90 proc., a nie w 100, zawsze może ona tego narzędzia użyć. I od 1992 r. Rosja taki środek nacisku wobec Polski stosuje. (...)

Polska traci godność?

Przypomnijmy, dla przykładu, do czego się ten rząd posuwał. Przyjeżdżającego 1 września 2009 r. na Westerplatte Władimira Putina witał hołdowniczy artykuł ministra Radosława Sikorskiego w „Gazecie Wyborczej”, w którym padły słowa, jakie pamiętać należy zawsze, na wieczną hańbę osoby je piszącej: słowa o tym, że Rosja nigdy nie miała tak liberalnych i demokratycznych rządów jak w wówczas, pod tymi rządami… A to był przecież moment, w którym Siergiej Magnicki umierał w więzieniu. To był moment, kiedy aresztowano profesora historii w Archangielsku za to, że ujawnił nazwiska oprawców z Gułagu z tego obwodu sprzed 70 lat (i pisała o tym ta sama „Gazeta Wyborcza”, tyle że drobnym druczkiem i na dalszych stronach, która na pierwszej stronie składała hołdy liberalizmowi Putina). To był wreszcie moment, w którym na Białorusi, tuż za naszą granicą, odbywały się wielkie rosyjskie manewry „Zapad”, gdzie na oczach polskich obserwatorów ćwiczono taktyczny atak nuklearny na… Warszawę, a także desant na polskie instalacje naftowe na Wybrzeżu. Znany potem „ekspert” od spraw lotniczych, pan Hypki, tłumaczył wtedy w polskich mediach, że to nic takiego, zwyczajna sprawa… (...)

Słowa ministra Sikorskiego, a potem brak reakcji na wersję historii przedstawioną przez Władimira Putina na Westerplatte, to była naiwność czy niezrozumienie niuansów relacji polsko-rosyjskich?

Nie trzeba myśleć o niuansach, gdy ktoś kłamie. Przypomnijmy: Putin wówczas powiedział, że traktat wersalski upokorzył Niemcy i one stały się ofiarą. Dlatego w naturalny sposób musiały dążyć do zmiany tej sytuacji, w czym pomógł im Związek Sowiecki. To zauważyła z oburzeniem niemal cała prasa zagraniczna, ale nie zwracał na to uwagi żaden ze wspierających rząd Tuska tytułów polskich. Nie trzeba było dużej wiedzy, by wówczas powiedzieć, że nasze spojrzenie na genezę II wojny jest inne i ugruntowane w doświadczeniach nie tylko Polski, ale też innych krajów, które padły ofiarą paktu Ribbentrop-Mołotow. I w naszym interesie jest przypominanie tej genezy w taki sposób, a nie wtórowanie wersji usprawiedliwiającej agresję z 17 września.

Rząd Tuska uwikłał się w grę wewnętrzną, którą Putin bezlitośnie wykorzystuje i podsyca. Najważniejszym priorytetem rządu było od początku zwalczanie PiS. Jeśli partia ta prezentowała wcześniej stanowisko realistyczne, ale twarde wobec Rosji, to Radosław Sikorski i Donald Tusk gotowi byli za wszelka cenę pokazać, że ich poprzednicy nie mieli racji. I dlatego pierwszym gościem, jakiego przyjął premier Tusk, był ambasador Federacji Rosyjskiej. Także wizyta otwierająca politykę wschodnią nowego rządu była skierowana nie do Kijowa (jak wszystkich poprzednich premierów III RP), ale do Moskwy.

Z powodu tej gry rząd nie mógł później domagać się uczciwego śledztwa w sprawie wyjaśnienia katastrofy.

To kolejny element systematycznego poniżania Polski. Rząd oddał śledztwo w ręce ludzi, do których nikt na świecie, powtórzę – nikt, nie ma zaufania. Kontrolujący postępowanie w sprawie smoleńskiej prokurator generalny Jurij Czajka był jednym z głównych kandydatów na listę Magnickiego, czyli urzędników rosyjskich niewpuszczanych na teren USA z powodu udziału w tym politycznym morderstwie. Czajka nadzorował najbardziej polityczne i kompromitujące śledztwa w Rosji – sprawę Litwinienki, Chodorkowskiego czy zabójstwa Anny Politkowskiej. Takiego człowieka polski rząd obdarza zaufaniem i powierza mu najważniejsze dla Polski śledztwo. To była niebywała lekcja dla naszego regionu, ale też dla całej Europy.

Rosja pokazała, że może sobie na to pozwolić. Nie wiem, co w Paryżu, Londynie czy Berlinie myślą o przyczynach katastrofy, ale z pewnością widzą, że oddając to śledztwo funkcjonariuszom takim jak Czajka czy Anodina, pokazujemy po prostu śmiertelny strach przed Rosją Putina. To samo zostało zauważone, z prawdziwą zgrozą, w Kijowie, Tbilisi czy Wilnie. Przedstawiciele politycznych elit tych krajów mówią wprost: jeśli Polska, najsilniejszy kraj w regionie, tak się zachowuje, to my musimy kapitulować wobec Moskwy jak najszybciej. (...)

Całość rozmowy w 28. wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także