W ostatnim czasie jest głośno o prof. Tomaszu Grodzkim w kontekście jego pracy w szczecińskim szpitalu. Wszystko przez wpis prof. Agnieszki Popieli z Uniwersytetu Szczecińskiego, która poinformowała w mediach społecznościowych, że musiała zapłacić 500 dolarów, aby profesor zoperował jej chorą na nowotwór matkę.
„Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę” – pisała prof. Popiela.
Sprawa miała jednak swój dalszy ciąg. Prof. Popiela następnie zamieściła na Twitterze wpis, który wywołał prawdziwą burzę. "Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji" – napisała profesor. "Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną" – dodała.
Po jej wpisach pojawiły się kolejne osoby, które twierdziły, że były zmuszone dać łapówkę prof. Grodzkiemu.
Teraz natomiast, jak przekazało Radio Szczecin, rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Piotr Łaski wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko prof. Popieli. W liście skierowanym do niej rzecznik dyscyplinarny przekazał, że podstawą do wszczęcia postępowania są oskarżenia pod adresem prof. Tomasza Grodzkiego.
Rozgłośnia przekonuje, że za tymi działaniami stoi rektor Uniwersytetu Szczecińskiego, prof. Edwarda Włodarczyka. „Jest to o tyle dziwne, że sam zainteresowany prof. Tomasz Grodzki nie wystąpił na drogę prawną przeciwko autorce wpisu na facebooku” – czytamy na stronie radia.
Czytaj też:
Sondaż ws. Tomasza Grodzkiego. Wyniki są interesująceCzytaj też:
Niejasności wokół marszałka Senatu. Prof. Popiela: Nie wycofam się