Karpacka pułapka '44. Żołnierze nazywali ją „maszynką do mielenia mięsa”
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Karpacka pułapka '44. Żołnierze nazywali ją „maszynką do mielenia mięsa”

Dodano: 
Jeden z pomników bitwy o przełęcz po słowackiej stronie
Jeden z pomników bitwy o przełęcz po słowackiej stronie Źródło: Wikimedia Commons / Pudelek
Żołnierze czechosłowaccy nazywali Przełęcz Dukielską „miasoróbką”, czyli maszynką do mielenia mięsa…

Mało kto w Polsce wie, że Czesi i Słowacy mają także swoją traumę związaną z 1944 r. To operacja dukielska rozgrywająca się w dużej mierze na ziemiach polskiego Podkarpacia, w której obok Armii Czerwonej wziął udział czechosłowacki korpus armijny utworzony w ZSRS. Były to blisko dwumiesięczne, niemal bezskuteczne walki, które wyeliminowały z działań bojowych 126 tys. rannych lub zaginionych żołnierzy Armii Czerwonej (w tym, według różnych danych, od 26 do 52 tys. zgonów). Oddziały czechosłowackie straciły 935 zabitych, 4518 rannych i 756 zaginionych. Ofensywa, mająca wyzwolić Słowację i wesprzeć tamtejsze antyhitlerowskie powstanie, zderzyła się z niezwykle skuteczną obroną Niemców. Tak jak w Polsce nie cichną debaty nad sensem powstania warszawskiego, tak w Czechach i na Słowacji czci się poległych, ale i dyskutuje o splocie wydarzeń, który spowodował tak dotkliwe straty.

Sowieci tuż-tuż

Letnia ofensywa armii sowieckiej w czerwcu i lipcu 1944 r., której nadano kryptonim Bagration, przyniosła znaczący skok wojsk Stalina na zachód. Pierwszy front ukraiński pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa zajął tereny południowo-wschodnich województw RP. Między 22 a 27 czerwca 1944 r. został przy udziale Armii Krajowej zdobyty Lwów. Do połowy sierpnia wojska sowieckie osiągnęły linię: Sanok i Jasło. Do granicy słowackiej Sowietów dzieliło 50–60 km. „Na wyciągnięcie dłoni” znalazła się Przełęcz Dukielska, czyli brama z Polski do Słowacji, a potem do Budapesztu. Sytuacja ta zelektryzowała czechosłowacki rząd emigracyjny w Londynie Edwarda Beneša. Zdawała się ziścić szansa na to, by formowana od 1942 r. w ZSRS armia czechosłowacka wyzwoliła u boku Rosjan od wschodu swój kraj. Pojawienie się wojsk sowieckich w okolicach Przełęczy Dukielskiej ożywiło też plany powstania i zerwania z III Rzeszą, jakie klarowały się od dłuższego czasu wśród oficerów armii kolaboracyjnego państwa słowackiego, podległego prezydentowi ks. Jozefowi Tiso. Część oficerów, z płk. Jánem Golianem na czele, przystąpiła do antyniemieckiej konspiracji wewnątrz armii i podporządkowała się Słowackiej Radzie Narodowej (SRN) – politycznej władzy ruchu oporu. Także lojalny wobec Tiso słowacki minister obrony gen. Ferdinand Čatloš czuł, że Niemcy przegrywają. Čatloš zaczął się zastanawiać, jak zmienić front. Jego plan zakładał, że najpierw dwie słowackie dywizje pod pozorem obrony zbliżania się Rosjan obsadzą łańcuch Karpat. Gdy Sowieci zajmą od północy polskie Podkarpacie, armia słowacka zerwie z Niemcami i wpuści Armię Czerwoną przez przełęcze do swego kraju.

Podobne plany snuł Golian i SRN. W obu przypadkach plan zajęcia Słowacji przez Rosjan „w jedną noc” był naiwny. Lekceważył doskonały wywiad Niemców, którzy nigdy nie ufali zbytnio Słowakom i mieli swoje plany budowy przez Wehrmacht i armię węgierską na grzbietach Karpat tzw. Linii Arpada. Plany otwarcia Przełęczy Dukielskiej Sowietom dostarczyli emisariusze SRN, którym Čatloš użyczył samolotu. Sowieccy dowódcy jednak nie potraktowali emisariuszy ze Słowacji serio. Słusznie uznali, że Niemcy sami obsadzą Karpaty. A zapowiedzi konspiratorów, że w krótkim czasie zmobilizują 100 tys. słowackich żołnierzy, uznano za mrzonkę. Berlin istotnie postanowił w sierpniu sam obsadzić Karpaty, tym bardziej że w górach zaktywizowali się przerzucani drogą lotniczą sowieccy partyzanci. Bezpośrednim impulsem do akcji było dla Niemców zatrzymanie i rozstrzelanie przez partyzantów w Liptowskim Mikulaszu misji wojskowej z Rumunii. 29 sierpnia Wehrmacht rozpoczął obsadzanie Słowacji.

Czytaj też:
Zapomniany polski noblista. Zbudował broń atomową, a potem z nią walczył

W odpowiedzi płk Golian i jego konspiratorzy rozpoczęli powstanie w centralnej Słowacji. Szybko wyszła na jaw słabość siatki konspiracyjnej w armii, której jednostki zaczęli rozbrajać Niemcy. Sam Čatloš w kluczowym momencie przestraszył się sytuacji i na polecenie Tiso posłusznie wezwał swe wojsko do niestawiania im oporu. A między wojskami sowieckimi na linii Jasło–Sanok a słowackimi oddziałami powstańczymi niemiecka grupa bojowa Nordukraine szybko stworzyła linię obronną. Słowackiej Radzie Narodowej pozostało jedynie apelować poprzez rząd Beneša do Moskwy, by Armia Czerwona natychmiast rozpoczęła ofensywę w kierunku Przełęczy Dukielskiej i podała dłoń Słowacji walczącej przeciw Niemcom.

Masakra

Stalin szybko zaakceptował prośby Czechosłowaków. Zobowiązał Koniewa, by w szybkim tempie przygotował ofensywę z datą jej rozpoczęcia w dniu 8 września. Skąd tak dobra wola u kremlowskiego dyktatora? Był on w tym czasie krytykowany za brak pomocy dla trwającego już miesiąc powstania warszawskiego. Być może chciał pokazać, że ulegli wobec Kremla Czechosłowacy – w odróżnieniu od „antysowieckich” Polaków z Londynu – mogą liczyć na pomoc Armii Czerwonej. Historycy wskazują, że Koniew sam nie wiedział dokładnie, jaka jest skala słowackiego powstania, i brał pod uwagę szybkie zdobycie ziem słowackich. Tyle że na drodze do Przełęczy Dukielskiej Sowietów zatrzymał niemiecki system obronny, który z czasem miał ujawnić swoją diabelską skuteczność. Ufortyfikowano nieliczne przejścia w dolinach i wzdłuż rzeczek. A sowieckie czołgi po zboczach gór nie były w stanie jechać. Na dodatek słowackie powstanie nie zagroziło specjalnie ruchom niemieckich wojsk. To raczej pod wpływem ataków Niemców teren zajęty przez powstańców cały czas się kurczył. Szefem specjalnej grupy bojowej mającej zaryglować drogi prowadzące na Słowację został niezwykle utalentowany gen. Gotthard Heinrici. Jego zgrupowanie składało się z 1. Armii Pancernej, 1. Armii Węgierskiej, 17. Armii Piechoty, XI Korpusu Armijnego mającego za zadanie obronę samej Dukli, XXIV Korpusu Pancernego i trzech dywizji piechoty. Heinrici był lubianym dowódcą. Żołnierze ufali mu, bo zawsze stawiał ich życie na pierwszym miejscu i nie szafował krwią. Szybko ukrócił też esesmańskie popisy wieszania dezerterów na postrach dla reszty wojska. Był doskonałym planistą krzyżowego systemu punktów ogniowych na szczytach przełęczy. Przekonały się o tym czołówki wojsk sowieckich, które 8 września 1944 r. ruszyły na linie niemieckie.

Artykuł został opublikowany w 9/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.