Lider ludowców w rozmowie z „Rzeczpospolitą” mówił o wyborach prezydenckich i swoich szansach na wejście do II tury.
– Po pierwsze, mam już przekonanie, że nie jestem już tylko kandydatem PSL, ale wielu różnych środowisk politycznych, społecznych i obywatelskich – tłumaczył polityk. Jak podkreślił dalej, podczas podróży po kraju wielokrotnie słyszał, że powinien kandydować.
– Wszyscy z tym samym przesłaniem: chcą bym kandydował i trzymają kciuki. To daje mi poczucie bycia kandydatem nie tylko jednej czy drugiej formacji, ale też mam poczucie bycia kandydatem obywatelskim. Tego by nie było bez przełamania duopolu (PiS i PO – red.) w wyborach do Sejmu – dodał lider PS. Kosiniak-Kamysz podkreślił następnie, że aby „zburzyć mury podziału między Polakami dzielące Polskę”, prezydentem musi być ktoś spoza dwóch głównych partii.
– Każdy w kampanii zapowiadał i zapowiada zresztą teraz też, że będzie „prezydentem wszystkich Polaków" – stwierdził w odpowiedzi dziennikarz.
– Nie spełnili i nie spełniają oczekiwań, chociaż prezydent Aleksander Kwaśniewski był tego najbliżej. Do niego to pasowało, dbał o różne środowiska, np. w trakcie wchodzenia do Unii Europejskiej. Dwa obozy sprawiają, że ten podział jest coraz większy. Prezydent spoza nich jest w stanie łączyć w trudnych momentach lub w trudnych momentach rozstrzygać. Mam nadzieję, że w 2020 roku to przełamanie nastąpi, dlatego startuję – tłumaczył Kosiniak-Kamysz.
Czytaj też:
"Rz": Możliwe są zmiany w obozie Zjednoczonej PrawicyCzytaj też:
Kwaśniewski ocenił szanse Kidawy-Błońskiej na prezydenturę