Kilka godzin po katastrofie w Teheranie głos zabrali przedstawiciele Międzynarodowych Linii Lotniczych Ukrainy. Na początku pojawiały się informacje o awarii silnika samolotu, ale podczas konferencji prasowej szef MAU Jewgienij Dychne podkreślił, że maszyna została wyprodukowana w 2016 roku i nie była nigdy używana. – Został wyprodukowany w 2016 roku, sprowadzony bezpośrednio z fabryki Boeinga, nigdy wcześniej nie był używany. Nie było żadnych uwag na temat jego stanu, przegląd techniczny przeszedł 6 stycznia – mówił Ołeksandr Szafijew, dyrektor techniczny MAU. Dodał, że załoga samolotu, zarówno przed wylotem z Kijowa do Teheranu, jak i po przylocie do stolicy Iranu, nie zgłaszała żadnych problemów.
– Załoga tego samolotu była jedną z najbardziej doświadczonych. Prawdopodobieństwo błędu jest minimalne – stwierdzili przedstawiciele MAU.
Po katastrofie ukraińskiego Boeinga Ukraina zawiesiła wszystkie połączenia z Teheranem. Przewoźnik podał w komunikacie, że "loty zostały zawieszone na czas nieokreślony".
Na tragedię zareagował też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zlecił on śledczym, by wszczęli postępowanie dot. katastrofy. Nakazał też kontrolę całej floty cywilnej w kraju.
Czarne skrzynki
Irańskie źródła informują o tym, że udało się odnaleźć czarne skrzynki. Są uszkodzone, jednak odczyt danych ma być możliwy. Irańska agencja informacyjna Mehr przytoczyła słowa szefa krajowego lotnictwa cywilnego, który stwierdził, że Iran nie wyda rejestratorów lotu amerykańskiemu koncernowi Boeing.
Czytaj też:
Jaka była przyczyna katastrofy Boeinga 737? Ambasada Ukrainy zmienia wersje wydarzeń