Błyskawica na Kosowym Polu. Bitwa, w której zginęli przegrany i... zwycięzca
  • Maciej RosalakAutor:Maciej Rosalak

Błyskawica na Kosowym Polu. Bitwa, w której zginęli przegrany i... zwycięzca

Dodano: 

Po pierwsze – bitwa rozpoczęła się rankiem 28 czerwca 1389 r. na równinie niedaleko Prištiny, u zbiegu rzek Sitnica i Lab.

Po drugie – znamy sformowanie wrogich szyków z obu stron. Tureckim centrum dowodził Murad I, otoczywszy się ciężką jazdą, a wysuwając do przodu janczarów chronionych palisadą. Dowództwo skrzydeł powierzył synom. Prawego – Bajazydowi, a lewego – Yakupowi. Obaj ustawili na przedzie łuczników i zaciężnych kuszników, za nimi azabów, a z tyłu lekkozbrojną kawalerię. Już sam ten szyk świadczy o przyjęciu przez Turków ich typowej taktyki. Hufcami serbskimi dowodził zaś w centrum Lazar, na prawym skrzydle Vuk Branković, a Vlatko Vuković na lewym.

Po trzecie – w wyniku bitwy postradali życie obaj głównodowodzący.

Po czwarte – pierwsi z pola uszli Serbowie, natomiast Turcy, choć wygrani, nie kontynuowali po bitwie zwycięskiego marszu.

Po piąte – najbardziej na bitwie skorzystał Bajazyd.

Bitwa na Kosowym Polu na rosyjskiej miniaturze z XVI wieku

Biorąc pod uwagę te pewniki oraz nakładające się wątki z różnych doniesień, przebieg bitwy odtworzyć można następująco. Rozpoczął ją atak prawego skrzydła serbskiego, które po początkowym sukcesie w walce z piechotą zostało odparte przez jazdę. Do natarcia ruszyły pozostałe wojska serbskie, ale przewaga Turków w liczbie wojsk, a także w dowodzeniu nimi i taktyce, rychło dała znać o sobie. Zapewne wtedy poległ serbski wódz Lazar Hrebeljanović i wielu jego wojowników. Natomiast śmierć Murada I pozostaje zagadką. Jedni mówią, że zabił go serbski rycerz Miloš Kobilić podstępem – udając, że przechodzi na stronę zwycięzców i pragnie złożyć hołd Muradowi, inni, że śmiało zaatakował sułtana. Jeszcze inni twierdzą, że Kobilić jest postacią mityczną, a turecki władca zginął z ręki łacińskiego rycerza.

Faktem jest, że natychmiast po śmierci ojca Bajazyd kazał udusić swego brata Yakupa za pomocą cięciwy z łuku, aby pozbyć się konkurenta do tronu. Czy również tatusiowi pomógł przenieść się na łono proroka? O tym źródła milczą, ale czy można to wykluczyć? Hagiografia turecka przydała Bajazydowi przydomek Błyskawica, za jego błyskawiczny podobno atak ze skrzydła na niewiernych, ale może równie szybko skorzystał on też z okazji zajęcia tronu, jakiej stworzył mu bitewny zamęt?

O zwycięstwie Turków może też świadczyć fakt, że syn zabitego wodza serbskiego – księcia Lazara – Stefan Lazarević złożył hołd Bajazydowi I. Następnie wiernie mu służył, a jego wojska siedem lat później brały udział w pogromie krucjaty Zygmunta Luksemburskiego pod Nikopolis oraz w starciu z Tamerlanem w 1402 r.

Turcy piszą epilog

Bitwa na Kosowym Polu zakończyła okres średniowiecznej świetności i rozwoju państwa serbskiego. Choć jeszcze nie położyła kresu istnieniu tego państwa, nie oznaczała trwałego podporządkowania ziem serbskich Turkom. Ale czas i kolejne wydarzenia Serbom nie sprzyjały, zwłaszcza że sami pomogli zniszczyć krucjatę łacinników w 1396 r.

Z kolei w 1448 r. (a więc cztery lata po warneńskiej klęsce Władysława) sabotowali przeciwturecką kampanię znakomitego dowódcy węgierskiego Jana Hunyadyego. O ruchach jego wojsk informował Turków nie kto inny, jak tylko Djuradj Branković – syn innego bohatera z Kosowego Pola – Vuka.

Czytaj też:
Masakra na Kulikowym Polu. W tej jednej bitwie zginęło 12 książąt

Upadek Konstantynopola w 1453 r. był ciosem militarnym, a jeszcze bardziej moralnym i religijnym dla wszystkich prawosławnych ludów bałkańskich. Niedługo potem – w 1459 r. – ofensywa turecka zakończyła się zdobyciem Smedereva, ostatniego ośrodka władzy rodu Brankoviciów, co oznaczało kres serbskiej niezależności.

Polak na Kosowym Polu

Polak może sobie łatwo wyobrazić, co czują Serbowie, gdy Kosowo – region uważany przez nich za kolebkę narodowej kultury i państwowości – przeszło w obce ręce. Miejsce, gdzie ponad 600 lat temu stoczyli krwawą bitwę w obronie swej niezależności i tożsamości. Trudno przeprowadzić prostą analogię między Kosowem a jakimkolwiek regionem polskim. Należałoby, jak mi się zdaje, połączyć różne nasze miasta oraz ziemie, i to z różnych okresów historii, a także w różnych aspektach. Jeśli chodzi o ośrodek kultu religijnego, to siłę oddziaływania monastyrów Metohii („krainy klasztorów” na zachodzie prowincji) należałoby porównać do naszej Jasnej Góry.

Dynastia Nemanjiciów, której udało się w XII w. stworzyć serbskie państwo, traktowała kosowskie miasta Prisztinę i Prizren jako stolice. Nasuwa się analogia do Gniezna i Poznania. Polska bez nich przypominałaby Królestwo Kongresowe. Twór kadłubowy, tym bardziej że pozbawiony również Krakowa, królewskiego miasta koronacyjnego od czasów Łokietka do kresu Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jakie punkty odniesienia zostałyby nam bez grodów wielkopolskich, bez Ostrowa Lednickiego, bez Wawelu?

Pokrętne ścieżki dziejów pozbawiły nas na kilka wieków Śląska z Wrocławiem jako stolicą. Na początku XIII w. to tu znajdował się ośrodek jednoczenia ziem polskich przez śląskich Henryków. Najazd dzikich Mongołów, zakusy cywilizowanych sąsiadów, feudalne rozdrobnienie, wreszcie przewaga żywiołu niemieckiego oderwały Śląsk na całe wieki od Polski. To tak, jak po upadku serbskiego państwa przez kilka wieków lud innego języka i wyznania wypierał – z poparciem wrogiego, tureckiego mocarstwa – Serbów z Kosowa.

Skoro zaś jesteśmy we Wrocławiu, przypomnijmy rodaków, którzy bodaj najbardziej cierpieli z powodu utraty rodzinnego miasta. I nadal z goryczą i miłością o nim mówią. To lwowiacy rzecz jasna.

Najtrudniej o analogie do bitwy. W naszej tradycji zachowało się kilka wielkich batalii o decydującym wpływie na dalsze losy kraju i narodu. Są to przede wszystkim trzy znakomite zwycięstwa polskie – Grunwald 1410, Wiedeń 1683, Warszawa 1920. Ale na Kosowym Polu rozegrała się bitwa nie mniej krwawa, ale będąca porażką Serbów, bo to oni wraz z sojusznikami ustąpili placu, a kilkadziesiąt lat później stracili swoje państwo na całe pokolenia. Pewne podobieństwa znajdujemy na polach maciejowickich, w rzezi Pragi, w redutach Sowińskiego i Ordona...

Artykuł został opublikowany w 5/2013 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Czytaj także