Lider sekty doprowadził do epidemii koronawirusa w Korei? Na kolanach błagał o wybaczenie

Lider sekty doprowadził do epidemii koronawirusa w Korei? Na kolanach błagał o wybaczenie

Dodano: 
Lee Man-Hee
Lee Man-HeeŹródło:PAP/EPA / YONHAP
Nie sądziłem, że to może się zdarzyć, nawet w moich snach. Ta epidemia to wielka katastrofa - mówił Lee Man-Hee, lider religijnej sekty, której działalność mogła w znaczący sposób wpłynąć na rozwój epidemii koronawirusa w Korei Południowej. Mężczyzna w trakcie konferencji prasowej padł na kolana przed kamerami i błagał o wybaczenie.

Organy ścigania w Korei wszczęły śledztwo i postawiły zarzuty liderowi sekty Shincheonji (Kościół Jezusa Nowego Nieba i Ziemi), której działalność miała przyczynić się do rozwoju epidemii groźnego koronawirusa. Członkowie grupy siedzieli godzinami obok siebie w zamkniętym pomieszczeniu. Okazało się, że jeden z uczestników religijnych zgromadzeń mógł zarazić chorobą dziesiątki innych wyznawców. Władze w Seulu poinformowały, że około 46 proc. wszystkich wykrytych w Korei Płd. zakażeń wiązanych jest właśnie z oddziałem tej sekty w mieście Daegu w południowo-wschodniej części kraju. W 2,5-milionowej metropolii odnotowano wówczas 422 spośród 505 nowych przypadków.

W ubiegłym tygodniu były członek sekty Duhyen Kim opowiadał o tym, jak grupa do tego doprowadziła. Cytowany przez BBC Kim powiedział, że niezależnie od tego "czy jesteś chory, czy nie, przychodzisz na niedzielne nabożeństwo". – Jeśli jesteś chory, nie możesz przyjechać w niedzielę, musisz przyjechać w poniedziałek lub wtorek i nadrobić czas – wyjaśniał. Jak dodał, członkowie sekty przez wiele godzin siedzieli na podłodze "spakowani razem jak sardynki".

W poniedziałek oskarżany przez prokuraturę lider sekty wystąpił przed dziennikarzami na konferencji prasowej. – Nie sądziłem, że to może się zdarzyć, nawet w moich snach. Ta epidemia to wielka katastrofa – mówił Lee Man-Kee. Zapewnił, że jest wdzięczny rządowi za starania w powstrzymaniu epidemii. – Jednocześnie proszę o wybaczenie – powiedział Lee Man-hee, po czym ukłonił się dwukrotnie w tradycyjnym znaku pokory i żalu. "Samozwańczy Mesjasz", jak określa go agencja Reuters, przekonywał że próbował zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa wśród jego członków, ale "odniósł porażkę".

Wedle najnowszych danych, Korea Południowa ogłosiła w poniedziałek 599 nowych przypadków choroby. Bilans zarażonych wzrósł już zatem do 4335 osób.

Czytaj też:
"Zablokował na Twitterze, usunął ze znajomych". Hołownia żali się na zachowanie Biedronia
Czytaj też:
"Zamiast uspokajać powtarza teorie spiskowe". Spięcie między Bosakiem a Kidawą-Błońską w Sejmie

Źródło: Reuters / PolsatNews.pl
Czytaj także