Pod koniec sierpnia szef MSZ zapowiadał, że we wrześniu ujawni nowe dokumenty dotyczące organizacji wizyty polskiej delegacji w Rosji, a następnie przekaże je do prokuratury i komisji badającej przyczyny tragedii. – Wtedy bazowałem na dokumentach w papierze, które znaleziono w archiwach. To są notatki, zapisy. Natomiast okazało się, że mogliśmy odtworzyć korespondencję elektroniczną. Są to setki bądź tysiące maili z tamtego okresu, które trzeba przejrzeć – tłumaczył w radiowej Trójce Waszczykowski.
Minister stwierdził, że w 2010 r. rząd polski wspólnie z rosyjskim "grał na rozdzielenie wizyt" i że "nie chciano dopuścić Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska". – Wypychano go na 9 maja do Moskwy. (…) Po 10 kwietnia MSZ w ogóle nie reagował. Nie zabiegano o śledztwo i zwrot wraku przez wiele, wiele miesięcy, a nawet lat – podkreślił, dodając, że poprzedni rząd nie domagał się w tej sprawie wsparcia od żadnych międzynarodowych instytucji.
Pytany o książkę dziennikarza śledczego Jürgena Rotha, który powołując się na raport niemieckiego wywiadu pisze o zleceniu na zamach w Smoleńsku, Waszczykowski ocenił jego tezę jako "rewolucyjną". – Przy okazji jakiejś rozmowy zapytam Franka-Waltera Steinmeiera (szef MSZ Niemiec - red.), czy słyszał o tej książce i czy może się do niej odnieść – dodał.
dmc/Polskie Radio