Zapytana o to, jaki powinien być wiek emerytalny, gdyby to zależało od niej, Kidawa-Błońska stwierdziła, że taki, jaki jest w tej chwili.
– Polacy nie zaakceptowali naszego rozwiązania, które przyjęliśmy wiele lat temu. To była mądra i dobra decyzja, ale zrobiliśmy jeden błąd. Nie wytłumaczyliśmy Polakom, nie daliśmy im dowolności – stwierdziła polityk w rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24. Jej zdaniem rząd powinien stworzyć takie mechanizmy, żeby "ludzie chcieli dłużej pracować”.
Polityk podkreśliła jednocześnie, że nie zmieniła zdania co do samej reformy. – Uważam że żyjemy coraz dłużej, powinniśmy dłużej pracować, bo praca nie jest karą – mówiła polityk.
– Nie wierzę, że w najbliższych latach jakiekolwiek ugrupowanie polityczne odważy się przyjść z taką propozycją podwyższenia wieku emerytalnego. Polacy powiedzieli „nie”, natomiast rząd, politycy powinni ludzi zachęcać do dłużej pracy i tłumaczyć to – tłumaczy.
Zmienny wiek emerytalny
Przypomnijmy, że w 2012 roku rząd PO-PSL zrównał wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn podnosząc go do 67 lat. Miał on jednak być podnoszony stopniowo - w przypadku mężczyzn do 2020 roku, a w przypadku kobiet do 2040.
Następnie w 2016 roku Sejm przyjął projekt prezydenta Andrzeja Dudy, który przewidywał obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Ustawę poparło 262 posłów, przeciwko było 149, a wstrzymało się 19.
– Chcę to powiedzieć Polkom i Polakom: dotrzymaliśmy słowa. Dotrzymał słowa prezydent Duda, PiS i dotrzymał słowa rząd. Przywracamy sprawiedliwość społeczną polskim obywatelom, ale też dotrzymaliśmy słowa, które daliśmy w kampanii, mówiąc o tym, że będziemy wspierać polskie rodziny– mówiła w Sejmie ówczesna premier Szydło.
Czytaj też:
"To już tylko kwestia godzin". Kosiniak-Kamysz o koronawirusieCzytaj też:
"Niech pan przestanie kłamać, jest pan tchórzem". Czarzasty uderza w prezydenta
Czytaj też:
"Był popychadłem Tuska". Burza po słowach rzecznika prezydenta