Inna Wielka Noc

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjneŹródło:PAP / Tomasz Gzell
Ks. Andrzej Paś || Wszystko dziś wygląda inaczej. Tegoroczny Wielki Post zmienił nas wszystkich. Zmienił świat, który, choć stworzony przez Boga, chciał żyć swoją wizją. I, jak się okazało, wizja ta była bardzo krucha.

Zaczął się nowy świat, o którym polska Noblistka powiedziała: „Przed naszymi oczami ulatuje, przemija paradygmat cywilizacji, który kształtował nas przez ostatnich dwieście lat. Który brzmiał: jesteśmy panami stworzenia, możemy wszystko i świat należy do nas". Czy nie jest tak, że wróciliśmy do normalnego rytmu życia? To nie wirus naruszył normy, a może jest wręcz odwrotnie: że ten gorączkowy świat przed wirusem nie był normalny? W końcu wirus przypomniał nam o tym, co tak namiętnie tłumiliśmy: że jesteśmy delikatnymi istotami zbudowanymi z najdelikatniejszej materii. Że umieramy, że jesteśmy śmiertelni. Że nie jesteśmy oddzieleni od świata przez naszą "ludzkość", ale że świat jest rodzajem dużej sieci, połączonej z innymi istotami poprzez niewidzialne wątki zależności i wpływów. Że jesteśmy współzależni i bez względu na to, skąd pochodzimy, jakim językiem mówimy i jakiego koloru jest nasza skóra, stajemy się tak samo chorzy, tak samo przestraszeni”. I zaczęliśmy żyć inaczej. Zamknięte szkoły, zamknięte monumentalne galerie – i w końcu - nawet kościoły, które sprawowały codzienną liturgię w ciszy i izolacji. Gdzie przeniosła się wspólnota? Do „e-świata”, do wirtualności. Z jednej strony pasowałyby słowa A. Camusa, autora „Dżumy”, które włożył w usta jednego ze swoich bohaterów, jezuity o. Paneloux: „Zbyt długo ten świat paktował ze złem, zbyt długo liczył na miłosierdzie boskie. Wystarczyła skrucha i wszystko było dozwolone. A do skruchy każdy czuł się mocny. Dozna jej w odpowiedniej chwili. A zatem najłatwiej było popuszczać sobie cugli, miłosierdzie boskie uczyni resztę. Tak! To nie mogło trwać. Bóg, który tak długo pochylał nad ludźmi tego miasta twarz pełną litości, zmęczony czekaniem, zawiedziony w swej wiekuistej nadziei, odwrócił oczy. Pozbawieni światła bożego, na długo znaleźliśmy się w ciemnościach dżumy!”. Ja jednak widzę to inaczej. Wszyscy zostaliśmy „zmuszeni” do przeżycia Wielkiego Postu przez pandemię panującą na świecie. Zaczęło się coś nowego. Pomimo braku wspólnotowego przeżywania sakramentów Bóg pozwolił nam odkryć, jak bardzo współczesny świat potrzebuje duchowości. Mówił o tym Papież Franciszek. Mówił o chciwości tego świata, o tym, że w pośpiechu zapomnieliśmy o ludzkiej solidarności z chorymi, biednymi, zanurzonymi w oceanie wojen i nienawiści, gdzie prześladowani płacili najwyższą cenę. „Nadal byliśmy niewzruszeni, myśląc, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie”. A świat dalej gnał, rozpędzony materializmem, konsumpcją, wykorzystywaniem religii do manipulacji; w końcu musiał się zatrzymać, by zrozumieć, że najważniejsza jest miłość. A przecież były dowody tej miłości – i są. To miliony osób prześladowanych za swoją wiarę. Ich los nie interesował ani wielkich tego świata, ani gigantów finansowych. Franciszek zwrócił uwagę na świadectwo zwykłych ludzi, którzy również w obliczu strachu zareagowali poświęceniem własnego życia podczas pandemii. Do tej papieskiej listy osobiście dodaje tych, którzy od wieków poświęcają swoje życie w Imię chrześcijańskiego Boga – prześladowanych i zarazem zapomnianych

Mysterium iniquitatis

Pomimo rosnącego zasobu informacji na ten temat rozmiar kryzysu, który dotyka chrześcijan prześladowanych za wiarę, pozostaje mało znany i rozumiany. Chociaż badania statystyczne dały znaczny wgląd w kwestie prześladowań, niektóre przekazane dane okazały się nieużyteczne, ponieważ nie można było wykazać, że w tych wypadkach przemoc jest motywowana religijnie. Badania konsekwentnie pokazują, że przemoc wobec chrześcijan coraz bardziej się nasila. W czerwcu 2018 roku Pew Research Center oświadczyło, że w 2016 roku chrześcijanie byli nękani w 144 krajach. Według tych obliczeń, jeśli chodzi o prześladowania, wyznawcy Chrystusa klasyfikowani są jako największa grupa wyznaniowa na świecie, nieco wyprzedzająca islam. W styczniu 2019 r. Open Doors oszacowało na swojej World Watch List na 2018 r., gdzie podaje, że 73 kraje z 245 milionami chrześcijan „wykazywały ekstremalne, bardzo wysokie lub wysokie poziomy prześladowań”. W 2017 r. lista obejmowała 58 krajów z 215 milionami chrześcijan. Ta sama ankieta wykazała, że codziennie 11 chrześcijan ginie za wiarę w 50 krajach, gdzie sytuacja jest najgorsza. Ocena ta nie jest wyczerpująca, ponieważ ucisk ze strony państwa jest z natury zupełnie odmienny od pojedynczych aktów przemocy, a typy prześladowań nie są jednolite w żadnym konkretnym kraju. Patrząc na region Bliskiego Wschodu jako całość, to chociaż skala przemocy wobec chrześcijan znacznie się zmniejszyła, wiele wskazuje na to, że wycofujący się islamiści z Daesh pozostawili po sobie wśród części lokalnej społeczności "dziedzictwo wrogości". Przywódcy kościelni opisali, w jaki sposób bojownicy rozpalili mentalność kalifatu, która określa chrześcijan jako niechcianych obcych pomimo faktu, iż ich obecność w regionie jest dużo wcześniejsza niż islamu. Opisując trwającą islamską przemoc w Egipcie, koptyjski arcybiskup Angaelos z Londynu powiedział: „Ciągłe ataki zostały zainspirowane modelem kalifatu, który był obecny w całym regionie”. Natomiast chaldejski patriarcha katolicki Louis Raphael I Sako z Bagdadu, przywódca największej chrześcijańskiej społeczności w Iraku, powiedział: „Ideologia ISIS jest silna nawet wśród prostych ludzi z powodu nawoływań w meczetach. Fundamentalizm jest dziś największym wyzwaniem”. Zwłaszcza w odniesieniu do Iraku nie jest przesadą stwierdzenie, że Daesh mógł przegrać bitwę o dominację wojskową na Bliskim Wschodzie, ale w niektórych częściach regionu jest on na dobrej drodze do zwycięstwa nad „czcicielami krzyża”.

Sytuacja chrześcijan najbardziej zaostrzyła się w Azji Południowej i Wschodniej: jest to obecnie najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie, jeśli chodzi o prześladowania, gdzie realia są nawet gorsze niż na Bliskim Wschodzie. Korea Północna stała się najgorszym miejscem na świecie dla wyznawców Chrystusa zdecydowanie wcześniej niż okres objęty niniejszym raportem. „Chrześcijanie są z urzędu więzieni w obozach pracy”, a doniesienia o torturach fizycznych i psychicznych tylko się nasiliły. Sytuacja nadal jest tak zła, że nie mogła w zasadzie się pogorszyć. Obecnie szacuje się liczbę chrześcijan przebywających w obozach nawet na 70 tys.

Jest miara wyznaczona Złu!

Wobec tej fali nienawiści jaką przyjąć postawę? Czekać, walczyć, pomagać? Ale jak? Mieliśmy dosyć czasu na przemyślenia, czy przewartościowania tego, co zrobiliśmy. To były i są „światowe rekolekcje”, które dał nam Stwórca – czyli czas. Taką perspektywą dzielił się z nami św. Jan Paweł II, który w książce „Pamięć i tożsamość” pisał: „Miara wyznaczona złu przez boskie dobro stała się udziałem dziejów człowieka, w szczególności dziejów Europy, za sprawą Chrystusa”- prorocze słowa. Do tej pory czas był dla nas. A teraz, gdy wszystko wokół nas zatrzymało swój rytm, dostrzegamy, że jesteśmy niewystarczający sami sobie. Że potrzebujemy więcej dobra w naszych wzajemnych relacjach. Dopiero w nich kwitnie miłość, która jest sensem religii. Każdej religii. Inaczej dziś przeżywamy Święta Wielkiej Nocy. To był czas Triduum Paschalnego. Czas przejścia ponad wszelkimi antagonizmami i podziałami. Zmartwychwstały Chrystus ma tylko jeden Wielki Czwartek, w którym prosi „aby wszyscy byli jedno”. Ma tylko jeden Wielki Piątek, aby ukazać współczesnemu światu, że cierpienie połączone z miłością rodzi Zmartwychwstanie. Że tak naprawdę sensem Wielkiego Piątku nie jest cierpienie, ale nadzieja Boga, która prowadzi przez ciemną Wielką Noc do zwycięstwa Życia nad śmiercią. To jest miara wyznaczona złu tego świata. Kolejne Święta Zmartwychwstania, ale inna Wielka Noc…

Czytaj też:
Twarz z całunu żyje
Czytaj też:
"Nie wiem, jak im dziękować". Premier Wielkiej Brytanii opuszcza szpital

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także