Znikające teczki, GW i TVN. Premiera "Resortowych dzieci"

Znikające teczki, GW i TVN. Premiera "Resortowych dzieci"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem Jerzego Targalskiego dobra zmiana jest na niby, a prezydent Duda i premier Szydło wysyłają resortowym dzieciom jasny sygnał: „nie bójcie się”.

TEKST AKTUALIZOWANY

Premierę trzeciego tomu serii autorstwa Doroty Kani, Macieja Marosza i Jerzego Targalskiego w Galerii Porczyńskich w Warszawie prowadził publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.

Politycy z resortu

Na trzymanej w tajemnicy do uroczystej premiery okładce kolejnego tomu "Resortowych dzieci” znaleźli się – byli prezydenci: Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Wojciech Jaruzelski i Lech Wałęsa, były premier Włodzimierz Cimoszewicz oraz byli ministrowie spraw zagranicznych: Andrzej Olechowski i Adam Daniel Rotfeld, a także do niedawna ambasador w Waszyngtonie Ryszard Schnepf.

Kolejne tomy „Resortowych dzieci”

– To aż dziwne, że takie książki nie ukazały się wcześniej. Teraz zmienia się definicja resortowych dzieci – poinformował Michał Jeżewski. Tłumaczył, że są nimi także ci, którzy nie mieli rodziców, czy dziadków w komunistycznym resorcie bezpieczeństwa, czy spraw wewnętrznych, ale zostali przez ludzi bezpieczeństwa "duchowo adoptowani”. 

– Zasadniczą zaletą tych tomów jest to, że się ukazały, że udało się je wprowadzić do debaty publicznej – mówił podczas spotkania Michał Jeżewski. Wyjawił, że pojęcie „Resortowych dzieci” wymyśliła Joanna Lichocka – posłanka PiS, a wcześniej dziennikarka.

Jeżewski zdradził też powstaną jeszcze dwa tomy – biznes i nauka. Potem zaś jeden z autorów serii przygotuje dodatek poświęcony wymiarowy sprawiedliwości. – Co za tym idzie, nie mamy już nadziei na żaden wygrany proces – zaznaczył Jeżewski.

Wielka nieobecna minister rządu Tuska

Maciej Marosz pytany o wielkich nieobecnych tego tomu wymienił Joannę Fedak – minister pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska – Tak, tak. Zaczynała jako działaczka ZSL, córka ormowca i działacza partyjnego – mówił Marosz.

Znikające teczki, GW i TVN

Na pytanie Ziemkiewicza czy w trakcie tworzenia książki zdarzało się jej spotkać z „murem nie do przebicia”, Dorota Kania przywoła dwie, jak sama powiedziała, wymowne historie. 

– Miałam taką sytuację. W oficjalnym katalogu IPN znalazłam jedną z dziennikarek „Gazety Wyborczej”. Gdy złożyłam oficjalną prośbę o udostępnienie teczki, dostałam odpowiedź, że akt nie odnaleziono – mówiła. 

– Podobnie było kiedy przed laty pisałam o Bronisławie Komorowskim. Dostałam wtedy odpowiedź, że akta są „w użytku służbowym”, co może oznaczać wszystko od służb po historyków. Gdy ją po długim czasie w końcu dostałam jego teczkę, okazało się, że miał ją wówczas jakiś nieznany mi dziennikarz TVN. Na lustracje im się zebrało. A przecież to skutecznie umożliwiło innym dziennikarzom dotarcie do tej teczki – opisywała Kania.

Sprawa Miernika – Targalski „dobra zmiana” jest na niby

Jeden z widzów spotkania pytał o sprawę Zygmunta Miernika, który wyrokiem sądu odbywa karę dziesięciu miesięcy pozbawienia wolności za obrzucenie sędzi tortem z bitą śmietaną, która to w procesie Czesława Kiszczaka zdecydowała, że stan zdrowia oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników z KWK „Wujek”, wymaga zawieszenia procesu. W efekcie do śmierci Kiszczak nigdy nie usłyszał „wyroku w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej”. Natomiast warszawski sąd okręgowy podwyższył karę bezwzględnego więzienia dla Miernika z wcześniej orzeczonych dwóch miesięcy do wspomnianych dziesięciu. Wyrok ten spowodował rozpoczęcie protestu przez środowiska skupione wokół Solidarnych 2010 i Adama Słomki przed Sądem Najwyższym w Warszawie. 

Dr Jerzy Targalski pytany o sprawę Miernika wywodził: 

– Polityka to psychologia. Jeśli rząd [Beaty Szydło – red.] i prezydent [Andrzej Duda – red.] dają zgodę na to by w amerykańskich kajdankach prowadzono Zbigniewa Miernika to to jest jasny sygnał dla sądów i esbecji, że ta cala [„dobra – red.] zmiana” jest na niby. Sygnał: nie bójcie się, dalej trzymajcie się resortu. Gdyby natomiast władza chciała naprawdę zmienić system, to by z Miernika zrobiła bohatera. Esbecji powiedziała tym samym wasza władza się skończyła – podkreślał Targalski. – Liczę jeszcze na ministra Zbigniewa Ziobrę – dodał

Nie zbiór tajny, a wojskowy

Współautorka „Resortowych dzieci” podkreśliła też, że kluczowe informacje dotyczące powiązań i działań polityków, przedstawicieli mediów czy biznesu znajdują się w archiwach wojskowych. – Informacja o tym, że Kiszczak jeździł do Londynu wyszła dopiero w 2006 r. Kto wówczas był ministrem obrony narodowej? Radosław Sikorski – pytała retorycznie Kania. Jak zaznaczyła, archiwa wojskowe zostały otwarte dopiero w zeszłym roku, kiedy ich szefem został Sławomir Cenckiewicz (związany z Tygodnikiem „Do Rzeczy”).

Popsuta pointa

Atmosferę spotkania w Galerii Porczyńskich, w którym wzięli udział ministrowie Antoni Macierewicz, Jan Dziedziczak, prof. Andrzej Zybertowicz, a także m.in. była kandydatka SLD na prezydenta Magdalena Ogórek, były oficer SB/UOP/AW płk Piotr Wroński, opozycjoniści jak Piotr Jegliński (SB zorganizowała nań dwa zamachy) czy sędzia Trybunału w stanie spoczynku Wiesław Johann, Jan Pietrzak, dziennikarze Tomasz Sakiewicz, Katarzyna Gójska-Hejke, Michał Rachoń, Jerzy Jachowicz najlepiej oddaje dialog na zakończenie:

Ziemkiewicz: Na koniec chce powiedzieć coś optymistycznego. Proszę zwrócić uwagę, że autorzy książki „Resortowe dzieci. Politycy” mówili w czasie przeszłym.
Targalski: Nie mamy odwagi mówić o obecnych.
Ziemkiewicz: Popsułeś mi pointe.

W poniedziałkowym "Do Rzeczy" rozmowa Marcina Makowskiego z Dorotą Kanią.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także