W rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie TVN24 szef Platformy Obywatelskiej pytany był o zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie, które partia rządząca chce przeprowadzić w formie korespondencyjnej za pośrednictwem Poczty Polskiej. Budka przekonywał, że żaden z możliwych majowych terminów nie będzie terminem bezpiecznym.
– Dlatego zaproponowałem, by odbyły się na wiosnę przyszłego roku i by użyć do tego stanu klęski żywiołowej, który faktycznie jest. Ta propozycja jest nadal aktualna – powiedział, tłumacząc że do tego okresu można by przygotować dobre rozwiązania łączące możliwość głosowania tradycyjnego z głosowaniem korespondencyjnym i ewentualnie internetowym. –To również kontynuacja władzy. Stan klęski żywiołowej automatycznie przedłuża mandat prezydentowi – dodał.
Zdaniem Budki, to jednak nie politycy, a eksperci od epidemiologii powinni wskazać najbezpieczniejszy termin wyborów.
Gość Konrada Piaseckiego został zapytany o scenariusz, o którym pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Z ustaleń dziennika wynika, że Prawo i Sprawiedliwość zaczęło szukać innych sposobów na przeprowadzenie wyborów prezydenckich, tyle że już nie 10, a 23 maja. Nowy pomysł partii rządzącej ma zakładać głosowanie metodą mieszaną: częściowo tradycyjnie w lokalach wyborczych, częściowo korespondencyjnie.
– Po pierwsze, jest to niezgodne z Konstytucją. Po drugie, jest to niezgodne z wszelkimi danymi dotyczącymi zakażeń. Wczoraj mieliśmy największą liczbę stwierdzonych zakażeń koronawirusem. Szczyt jest przed nami. Jeżeli to byłaby propozycja ze strony rządzących, to rozumiem, że połączona z dymisją ministra Szumowskiego, który wielokrotnie powtarzał, że klasyczne, tradycyjne głosowanie w maju jest niemożliwe – skomentował Budka.
Czytaj też:
"Rz": Oto nowy plan PiS na wybory prezydenckieCzytaj też:
"Trzeba to już powiedzieć". Sasin szczerze o wyborach 10 maja