Awantura na konferencji prasowej marszałka Karczewskiego. Nerwowe pytania dziennikarki "Gazety Wyborczej"

Awantura na konferencji prasowej marszałka Karczewskiego. Nerwowe pytania dziennikarki "Gazety Wyborczej"

Dodano: 
Justyna Dobrosz-Oracz (Gazeta Wyborcza)
Justyna Dobrosz-Oracz (Gazeta Wyborcza) Źródło:PAP / Artur Reszko
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz w trakcie konferencji prasowej zadała wicemarszałkowi Senatu serię pytań.

"Gazeta Wyborcza" pisał na początku lutego, że Główny Inspektor Pracy Wiesław Łyszczek zlecił Okręgowemu Inspektoratowi Pracy w Warszawie kontrolę w sprawie pracy Stanisława Karczewskiego w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. Były marszałek Senatu zarabiał tam, mimo że był zawodowym parlamentarzystą. Chodzi o okres od 2 lutego 2009 r. do 30 listopada 2015 r. Karczewski miał w tym czasie zarobić ponad 400 tys. zł. Według doniesień "GW" kontrola to odpowiedź na wniosek posłów KO Moniki Wielichowskiej i Michała Szczerby.

"Fake newsów nie będę komentować"

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej (poświęconej rezygnacji Karczewskiego ze stanowiska wicemarszałka Senatu) dziennikarka "Wyborczej" wróciła do tematu kontroli Głównego Inspektora Pracy.

– Kilka tygodni temu, gdy poseł opozycji Michał Szczerba wzywał pana do oddania 400 tys. zł., mówił o tym, że wyłudził pan uposażenie dodatkowe z Senatu, pan mówił, że pozwie posłów opozycji. To się nie stało, dlaczego? – pytała Dobrosz-Oracz.

– I jak pan ocenia fakt (…), bo tutaj w kuluarach krążą spekulacje, że PiS chciało, aby pan podał się do dymisji w związku ze sprawą dorabiania się. Jest ekspertyza Głównego Inspektora Pracy, która jest dla pana niekorzystna, GIP twierdzi, że cała ta sytuacja może zostać zakwestionowana – pytała dalej dziennikarka.

– Pan redaktor, pani w swoim krótkim pytaniu podała trzy fake newsy, z którymi się nie zgadzam, a fake newsów nie będę komentować – odpowiedział krótko Karczewski.

– Ale które – denerwowała się Dobrosz-Oracz. – Jak pan mi zarzuca fake newsy to ja panu przeczytam – mówiła dalej.

– Ja nie będę słuchał pani ekspertyz – stwierdził wicemarszałek Senatu. – To nie są moje ekspertyzy, tylko GIP – mówił zdenerwowana dziennikarka.

– Ale pani ma swoje, ja mam swoje – odpowiedział Karczewski. – No dobrze, po pierwsze pan Szczerba został pozwany (…) niech odbiera korespondencję to się dowie – tłumaczył polityk.

– Drugi fake news, że moja działalność była niezgodna z prawem. Ja mam wiele opinii, że była zgodna z prawem – mówił dalej Karczewski. W odpowiedzi na kolejne pytania Dobrosz-Oracz, która przerywała jego wypowiedź, wicemarszałek zaproponował, żeby dziennikarka umówiła się z nim na wywiad.

Czytaj też:
Maseczki przekazane Polsce przez UE bezużyteczne. Szumowski: To smutna informacja
Czytaj też:
Marek Pęk w miejsce Stanisława Karczewskiego. Wybór wicemarszałka Senatu jeszcze dzisiaj

Źródło: TVP Info
Czytaj także