Uchwała PKW, stwierdzająca, że 10 maja nie było możliwości przeprowadzenia głosowania wciąż czeka na publikację. Media spekulują, że rząd zwleka z jej ogłoszeniem, bo publikacja uruchomi procedury, zmuszające marszałek Sejmu do ogłoszenia wyborów w terminach, które nie do końca odpowiadają planom rządzących.
– Jest Kodeks wyborczy, który obowiązuje. Jest Konstytucja, która obowiązuje. Nowa ustawa nie ma nic do tego. Dziś marszałek Witek popełnia delikt konstytucyjny, nie ogłaszając wyborów. A co jeśli ustawa [dot. wyborów - red.] nie zostanie przyjęta? A co jeśli Sejm odrzuci ją wspólnie z Senatem? Nie wolno uzależniać wykonania konstytucyjnego obowiązku od przyszłego prawa. Na dziś obowiązuje Kodeks wyborczy, Konstytucja, a to, że Sejm w sposób bezmyślny większością parlamentarną przyjął absurdalne rozwiązania, to nie stanowi dla Senatu absolutnie żadnego impulsu do tego, by postępować w ten sam sposób. Konstytucja mówi wyraźnie: Senat ma 30 dni na to, żeby zająć się ustawą – mówił Borys Budka w programie Polsat News.
"Nie wierzę w żadne słowo PiS"
Borys Budka mówił, że opozycja w Senacie "mówi jednym głosem". Polityk zapowiedział, że będą zgłaszane poprawki dotyczące m.in. wpisania kalendarza wyborczego.
– To mamy ustalone. Zgłaszałem również deklarację poparcia i podtrzymuje ją, poprawki PSL-u, która mówi o dwudniowych wyborach. Po to, by one bardziej bezpieczne. Jest wiele takich rzeczy, które można było już w Sejmie zrobić, a tymczasem PiS udaje, że to winą Senatu są merytoryczne prace – mówił polityk.
Budka podkreślił, że nie łudzi się i domyśla się, że wszystkie poprawki senatu do ustawy dot. wyborów zostaną odrzucone. – Nie wierzę w żadne słowo PiS-u. Nie wierzę w to, by PiS chciał poprawki Senatu utrzymać w mocy – mówił lider PO.
Czytaj też:
Neumann: Marszałek Sejmu złamała prawoCzytaj też:
Terlecki o tym, kiedy poznamy datę wyborów