Korwin-Mikke zaatakowany przez skrajną lewicę. "Wy*******j"

Korwin-Mikke zaatakowany przez skrajną lewicę. "Wy*******j"

Dodano: 
Janusz Korwin-Mikke na proteście skrajnej lewicy
Janusz Korwin-Mikke na proteście skrajnej lewicyŹródło:Facebook
Poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke został zaatakowany przez skrajną lewicę, która protestowała przed budynkiem parlamentu. "O mało nie zostałem pobity (interweniowała policja) i nawymyślano mi od faszystów!!!" – opisuje.

Korwin-Mikke szedł do Sejmu, by jak twierdzi, złożyć oświadczenie majątkowe. Poseł Konfederacji trafił jednak na manifestację skrajnej lewicy, która odbywała się przed budynkiem Sejmu. Brali w niej udział m.in. zwolennicy partii Razem, przedstawiciele Związku Syndykalistów Polskich czy młodzieżówki PPS.

Parlamentarzysta przyznał jednocześnie, że się pomylił w ocenie sytuacji. "Wpadłem na demonstrację anarchistów. Zobaczyłem czarne flagi - OK, pomachałem przyjaźnie. I tu mnie zdumiało, bo wyczułem wrogość, a nie sympatię (anarchiści zawsze traktują libertarian jak nie do końca uświadomionych anarchistów). Sprawa się wyjaśniła: na czele demonstracji były flagi czarno-czerwone (anarcho-syndykalistów) domagających się - UWAGA: zasiłków społecznych od państwa!!!!!!!" – opisuje.

Korwin-Mikke został przywitany okrzykami „prowokacja”, „wypier….j” czy „przecz z nacjonalizmem”. Jeden z uczestników popchnął posła. Ostatecznie musiała interweniować policja. "Wyjaśniam: w państwach faszystowskich zasiłki, jak najbardziej, istnieją.
Co za czasy: liberałowie chcą przymusu ubezpieczeń, anarchiści interwencji państwa... W końcu i Hitler wyjdzie przy nich na liberała..." – podsumował poseł Konfederacji.

facebookCzytaj też:
Korwin-Mikke musiał udowodnić, że... żyje. Potrzebował zaświadczenia lekarskiego

Czytaj także