Kandydat na prezydenta przekonywał, że PiS i PO tworzą Polskę "tylko plemienną, wygodną dla swoich". – Polska to jest za duża rzecz, żeby oddać ją dzisiaj, w tym dużym obrazku, partyjnym funkcjonariuszom. Trzeba wyjść z tego szantażu, który nam zafundowali jedni i drudzy – dodał.
Dalej mówił, że trzeba zgromadzić energię obywatelską i skierować ją w jeden punkt – wybory 28 czerwca. – Jeżeli zostanę prezydentem, to i plan, który przygotowali moi eksperci, konkretny plan na pokolenia dla Polski, i moja osobista postawa jako prezydenta RP, chciałbym żeby doprowadziła do tego, że partie, które rozdają w Polsce dzisiaj karty, odzyskają swoją kreatywność – ocenił.
– I idąc do wyborów w 2023 roku nie będą nam proponowały kolejnej narodowo-wyzwoleńczej wojny, od Polski PiS albo od Polski Platformy, tylko zajmą się tymi problemami, które dzisiaj dla nas są kluczowe: brakiem wody, poważną degradacją finansową i organizacyjną samorządów, bezpieczeństwem narodowym (…), zbudowaniem nie wielkich Centralnych Portów Komunikacyjnych i innych wielkich budów, tylko zbudowaniem wreszcie wielkiej społecznej budowli, porządnej ochrony zdrowia, systemu edukacji, czego nie potrafili zrobić wszyscy, którzy Polską do tej pory rządzili – stwierdził.
– Nie dajcie się nabrać na hasła o tym, że teraz idziemy wyzwolić Polskę od tych czy od tamtych. My idziemy Polskę zbudować – przekonywał Hołownia.
Czytaj też:
Szymon Hołownia zaprezentował swoje hasło wyborcze