Konkurs DoRzeczy.pl: Do wygrania książka "Ostatnie lata polskiego Wilna"

Konkurs DoRzeczy.pl: Do wygrania książka "Ostatnie lata polskiego Wilna"

Dodano: 
"Ostatnie lata polskiego Wilna" - Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk
"Ostatnie lata polskiego Wilna" - Sławomir Koper i Tomasz StańczykŹródło:DoRzeczy.pl
"Ostatnie lata polskiego Wilna" to drugi tom serii dotyczącej Polskich Kresów. Po "Ostatnich latach polskiego Lwowa", Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk przedstawiają barwny życiorys legendarnego miasta. Zachęcamy do udziału w konkursie, w którym można wygrać tę wyjątkową książkę!

Czy Polska może istnieć bez Wilna? Ostatnie siedemdziesiąt lat udowadnia, że jest to możliwe, ale polska dusza mocno straciła na tej separacji.

Jak magię miasta, porównywanego do Paryża i Jerozolimy, jedną ze stolic polskiej przedwojennej kultury i elegancji przełożyć na język zrozumiały dla współczesnego pokolenia? Wehikuł czasu prowadzony wprawną ręką znanych popularyzatorów historii: Sławomira Kopra i Tomasza Stańczyka zaprasza na pokład.

Jak można wygrać książkę? Publikacja trafi do 10 osób, które w najciekawszy sposób opiszą przewagę Wilna nad Lwowem lub na odwrót. Maksymalna długość odpowiedzi to jedna strona formatu a4. Na Państwa odpowiedzi czekamy na końca czerwca pod adresem email: [email protected]. Skontaktujemy się z wybranymi osobami.

Oto fragment książki:

"Słowo" i Stanisław Cat-Mackiewicz

Trudno wyobrazić sobie międzywojenne Wilno bez „Słowa” i jego redaktora naczelnego, Stanisława Cata-Mackiewicza. Znakomity publicysta, zwolennik monarchii i wielbiciel Polski jagiellońskiej. A jednocześnie: żarłok, miłośnik pięknych kobiet i awanturnik mający zwyczaj kończenia sporów za pomocą pojedynków. Szlachecki rębajło, który przez przypadek urodził się o dwieście lat za późno…

Żubry wileńskie i kot, co chadzał własnymi ścieżkami

Pierwszego sierpnia 1922 roku ukazał się w Wilnie pierwszy numer gazety wychodzącej „codziennie z wyjątkiem dni poświątecznych”. W artykule wstępnym poinformowano czytelników, że tytuł będzie propagował wartości konserwatywne i zachowawcze:

„Konserwatyzm nie jest dziś ani partią panującą, ani też wyznawanie jego zasad nie prowadzi do kariery politycznej, której wrota z łatwością otwierają partie radykalne i demagogiczne. Właśnie dlatego wierzymy, że jego ognisko skupi dookoła siebie siły zasobne przede wszystkim w patriotyzm i uczciwość”.

W gronie założycieli „Słowa” było dwóch książąt (Albrecht Radziwiłł i Eustachy Sapieha), dwóch hrabiów (Marian Broel-Plater i Jan Tyszkiewicz), profesor i późniejszy rektor Uniwersytetu Stefana Batorego Marian Zdziechowski oraz ziemianin Stanisław Wańkowicz. Nie zabrakło też człowieka splamionego lojalizmem wobec władz carskich, gdyż Aleksander Meysztowicz kilkanaście lat wcześniej wziął udział w odsłonięciu pomnika Katarzyny II w Wilnie. Nie bez powodu to środowisko określano mianem „żubrów wileńskich”, uosabiali bowiem charakterystyczne cechy kresowego ziemiaństwa.

»Żubrami« nazywali Moskale – tłumaczył Mackiewicz – tych polskich właścicieli ziemskich, którzy siedzieli na kresach i okrainach Polski i nie dawali się stamtąd wynieść, wygryźć, ani wyrzucić. […] Rusyfikatorzy naszego kraju pewni swego zwycięstwa w guberni mińskiej, mohylewskiej etc. powiadali, że mieszkają tam co prawda jeszcze Polacy, ale są to ostatnie żubry. Tradycja taka nie ma w sobie nic nieładnego, przeciwnie, uważamy, że żubr wytrwałego oporu ładniejszym jest symbolem niż Mickiewiczowski naróg nowatorstwa”.

„Słowo” miało zastąpić zadłużoną i mało popularną „Gazetę Krajową”, toteż już w pierwszym numerze nowego pisma poinformowano o przejęciu zobowiązań poprzedniego tytułu. Liczył się bowiem nowy szyld i nowe siły redakcyjne, a założyciele powierzyli kierownictwo gazety młodemu, niespełna 26-letniemu Stanisławowi Mackiewiczowi. Wcześniej pracował w „Gazecie Krajowej” i dał się poznać jako dobrze zapowiadający się dziennikarz. Z czasem miało się okazać, że był to znakomity wybór, Mackiewicz bowiem nie tylko w pełni identyfikował się z linią polityczną gazety, ale też szybko udowodnił, że jest jednym z najlepszych polskich publicystów. Był przy tym także niezłym organizatorem, chociaż preferował dość osobliwe metody pracy.

„Naczelny »Słowa« był człowiekiem niespokojnym – wspominała dziennikarka gazety, Jadwiga Karbowska. – Zrywał się i krążył po gabinecie od drzwi po wysokie okna wychodzące na park pod Górą Zamkową. Jego asymetryczna budowa sprawiała wrażenie, jakby prawa strona chciała wyprzedzić lewą. Mówiono, że kiedyś w nocy szczur biegł po drewnianych półkach zasłaniających ściany, Mackiewicz wyciągnął rewolwer i strzelił. […] Jego wysadzone przez astmę oczy dostrzegały więcej niż oczy przeciętnego śmiertelnika. Zdawało się, że mózg tego człowieka pracuje na przyspieszonych obrotach”.

Mackiewicz przybrał pseudonim dziennikarski Cat, podobnie bowiem jak kot z opowiadania Rudyarda Kiplinga chodził wyłącznie swoimi drogami. Jako publicysta, polityk i człowiek…


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także