9 sierpnia na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Od kilku dni w białoruskich kanałach w komunikatorze Telegram pojawiały się informacje dotyczące tajnego szwajcarskiego rachunku starszego syna prezydenta Białorusi Wiktora. Syn Łukaszenki ma ukrywać tam 840 mln dolarów. Łukaszenko polecił szefowi MSZ, by wysłał odpowiednie pismo w tej sprawie do Szwajcarii.
– Jeżeli ktoś chce pobrać te pieniądze, niech natychmiast je zabierze – powiedział białoruski przywódca. Stwierdził, że dokument, który krąży w sieci "nie ma pieczątek". Jego zdaniem to fake news. – Zresztą, to podrzucają struktury babiczowskie (chodzi o wiceministra rozwoju gospodarczego Rosji Michaiła Babicza, byłego ambasadora Rosji w Mińsku - red.). To nie nasze, te informacje przychodzą z Rosji – powiedział.
Łukaszenko oskarża konkurentów o brak uczciwości: – Wiadomo, że za nimi stoją lalkarze. Są z jednej, tak i z drugiej strony. I w Polsce mieszkają, i z Rosji podrzucają. Podczas spotkania w najbliższym czasie porozmawiamy o tym z prezydentem Putinem, sytuacja jest bardzo skomplikowana. Stosowane są najnowocześniejsze technologie, trwa ingerencja z zewnątrz w nasze wybory, w wewnętrzne sprawy.
Do zarzutów prezydenta Białorusi odniósł się już rzecznik Kremla. – Można odpowiedzieć jednoznacznie, że Federacja Rosyjska nigdy nie wtrącała się, nie wtrąca się i nie zamierza się wtrącać w czyjekolwiek procesy elektoralne. Tym bardziej, odbywające się u naszego sojusznika – oświadczył Dmitrij Pieskow.
Czytaj też:
Dramatyczny bilans. W tym kraju w ciągu doby potwierdzono ponad 42 tys. zakażeń koronawirusemCzytaj też:
Tuż przed pierwszą turą. Najnowszy sondaż prezydencki dla "Faktów" TVN