Zaimportujemy rewolucję?

Zaimportujemy rewolucję?

Dodano: 
Policja w Nowym Jorku
Policja w Nowym Jorku Źródło: PAP/EPA / KEVIN HAGEN
Polacy, patrząc ze zgrozą na plądrowane sklepy, palone samochody, obalane pomniki i zdemolowane miasta USA, myślą: nam to nie grozi. Bardzo by się chciało, żeby mieli rację – ale czy na pewno?

Nasze poczucie bezpieczeństwa budujemy na powszechnym przekonaniu, że w USA i zachodniej Europie mamy do czynienia ze skutkami napięć rasowych. A my przecież jesteśmy od tego problemu wolni – nie mieliśmy kolonii, nie sprowadzaliśmy z Afryki niewolników, nie mamy imigranckich przedmieść ani „no-go zones”.

Rzecz w tym, że fala ruchawek przewalająca się przez Amerykę i Europę nie jest wcale skutkiem napięć rasowych. One są tylko pretekstem. Istotną, choć niedostrzeganą wskazówką jest to, że zamieszki te wybuchają i przybierają największe rozmiary wcale nie tam, gdzie problemów z „rasizmem” kazałaby oczekiwać polityczna poprawność.

Cały artykuł dostępny jest w 27/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także