O rodzinnym dramacie informuje Radio Łódź. Rozgłośnia wskazuje, że rodzina chorej kobiety ma żal do szpitala, że przed przyjęciem pacjentów na oddział nie badają ich w izolacji na obecność koronawirusa. Władze placówki zapewniają, że w przypadku tego konkretnego pacjenta konieczna była szybka pomoc.
"W czasie, gdy przywieziono zakażonego pacjenta na sali była już 33-letnia Agnieszka, jej mąż i matka. Gdy następnego dnia poznano wyniki, wszyscy zostali objęci kwarantanną, ale matka pacjentki w domu, a mąż na oddziale, by czuwać przy żonie" – relacjonuje radio.
Rodzina kobiety apeluje do władz szpitala, aby matka mogła być przy córce. Prosi by uszanować wolę matki, która chce być ze swoim dzieckiem. – To powinna być jej świadoma decyzja. Ja tego co się dzieje kompletnie nie rozumiem – przyznaje mąż pacjentki, który jest w szpitalu 24 godziny na dobę.
Władze szpitala pozostają jednak nieugięte. Jak podkreśla prezes placówki, "reżim sanitarny nie pozwala natomiast wpuścić nikogo na oddział, do czasu, aż dotrą wyniki badań w kierunku obecności koronawirusa. Jak wiadomo, rodzinie chorej kobiety testy zostaną wykonane dopiero 3 lipca ponieważ czas inkubowania wirusa to siedem dni i wcześniej wynik mógłby być przekłamany. Prezes wskazał również, że zapewniłby rodzinie opiekę psychologiczną, jednak żaden z psychologów nie chce przyjść na oddział zamknięty z powodu epidemii.