"Fakt" podaje, że według śledczych w momencie kolizji Kamil D. był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale także leków uspakajających. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim poinformował dziennik, że po zażyciu tych środków nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny.
Do wypadku z udziałem dziennikarza doszło w lipcu ub. roku na trasie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód, którym poruszał się Kamil Durczok, uderzył w pachołki rozdzielające jezdnię. Jeden z pachołków uderzył w jadący z naprzeciwka samochód. Kiedy na miejsce przyjechała policja, okazało się, że dziennikarz jest pijany. Kierujący miał ponad 2,5 promila w wydychanym powietrzu. Pod koniec lipca Sąd w Piotrkowie Trybunalskim orzekł wobec Durczoka środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 15 tys. zł, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Śledztwo w tej sprawie trwało niemal rok.
W grudniu 2019 roku roku dziennikarz usłyszał również zarzuty dotyczące podrobienia weksla i dokumentów towarzyszących zabezpieczeniu kredytu hipotecznego na blisko 3 mln zł, który został zawarty w sierpniu 2008 roku. Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte z zawiadomienia poręczyciela, a także banku, który również jest pokrzywdzony.
Czytaj też:
"Mój organizm wystawił rachunek za wiele lat". Niepokojący wpis DurczokaCzytaj też:
Kamil Durczok chwali się, że łamie zakaz. "Łapcie nas, matoły"Czytaj też:
Durczok wraca na Twittera. "Polityka trzymania m****na kłódkę..."