Pakt SOE-NKWD. Jak Brytyjczycy zrobili Stalinowi olbrzymią przysługę

Pakt SOE-NKWD. Jak Brytyjczycy zrobili Stalinowi olbrzymią przysługę

Dodano: 
Słuchacze kursu saperskiego SOE. Anglia, 1943/44 r.
Słuchacze kursu saperskiego SOE. Anglia, 1943/44 r. Źródło: Wikimedia Commons / National Archives at College Park
Brytyjskie służby ściśle współpracowały z sowiecką bezpieką. Pomagały jej zrzucać agentów do okupowanej Europy.

Marian Zacharski

Special Operations Executive (SOE) oficjalnie zostało powołane do życia 22 lipca 1940 r. decyzją ministra gospodarki, Hugh Daltona. Oczywiście za wcześniejszą aprobatą gabinetu premiera Winstona Churchilla. Cele postawione przed tą służbą sprowadzały się do: prowadzenia działalności wywiadowczej, sabotażu, udzielania pomocy ruchom oporu oraz prowadzenia rekonesansu w okupowanej przez państwa Osi Europie.

Oprócz swojej oficjalnej nazwy SOE znane było pod wieloma „ksywami”. Wśród nich warto wymienić takie jak „The Baker Street Irregulars” (od nazwy ulicy jej pierwszej siedziby), „Tajna armia Churchilla” i „ministerstwo niedżentelmeńskich działań wojennych”. W korespondencji dyrektor tej organizacji skrywał się za inicjałami „C.D”.. Kolejnymi „C.D”. byli: Frank Nelson, który po krótkim urzędowaniu, z powodów zdrowotnych, zmuszony był do ustąpienia i został zastąpiony sir Charlesem Hambro, a od sierpnia 1943 r. stery organizacji przeszły w ręce gen. mjr. Colina Gubbinsa.

Interesującym aspektem działalności SOE była jego współpraca ze Związkiem Sowieckim, a mówiąc precyzyjniej – z Ludowym Komisariatem Spraw Wewnętrznych powszechnie znanym jako NKWD. Oficjalnie SOE powołało do życia sekcję sowiecką natychmiast po wybuchu wojny między Hitlerem a Stalinem. Początki były skromne. Organizację budowali G.O. Wiskeman z sekcji skandynawskiej oraz mjr George Alexander Hill z wydziału szkoleń. Obydwaj mówili biegle po rosyjsku i mieli za sobą związki z Sowietami.

Ekipa egzekutorów NKWD w Dowbyszu. Noszone przez nich zegarki są nagrodą za gorliwe spełnianieroli katów

Ten ostatni urodził się w Estonii. Jego ojciec handlował drewnem, prowadząc interesy od Syberii aż do Persji. Po miesiącu Wiskeman powrócił do swojego „matecznika”, czyli sekcji skandynawskiej, zostawiając Hilla jako jedynego dowodzącego. Pierwszym jego zadaniem było zgromadzenie wokół siebie rosyjskojęzycznego personelu. W lipcu 1941 r. obok Hilla pojawili się kolejni oficerowie.

Po ukończeniu pierwszego etapu szkolenia w Stacji XVII w Brickendonbury skierowano ich na intensywny kurs odświeżenia znajomości języka rosyjskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Pomysłodawcą i organizatorem tego ośrodka szkoleń w technikach sabotażu był Guy Burgess, a jednym z wykładowców – Harold Adrian „Kim” Philby. Obydwaj panowie przeszli do historii jako prominentni członkowie sowieckiej siatki szpiegowskiej znanej pod nazwą Piątka z Cambridge.

W sierpniu dowództwo SOE wysłało do Moskwy ppłk. Denisa Roberta Guinessa celem przeprowadzenia bezpośrednich rozmów z NKWD na temat możliwości nawiązania współpracy obydwu organizacji. Ambasada brytyjska ułatwiła mu kontakt z gen. Władimirem Gieorgiewiczem Nikołajewem, który podlegając bezpośrednio Berii, odpowiadał za prowadzenie działalności wywrotowej. Był on generałem Armii Czerwonej odznaczonym orderami Czerwonego Sztandaru i Bohatera Związku Sowieckiego.

Miał wówczas ok. 52 lat, chociaż wyglądał na 40, silną osobowość, był człowiekiem czynu oraz naturalnym liderem i odwrotnie niż większość Rosjan gotowy był podejmować śmiałe decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Dzięki wielu podróżom po Europie i Azji miał szerokie horyzonty, mówił dobrym angielskim z akcentem amerykańskim, nienagannym niemieckim i francuskim. Był również świetnym pianistą.

Po dwóch tygodniach intensywnych rozmów Guiness powrócił do Londynu, gdzie przekazał „C.D”. oraz Foreign Office propozycje wstępnie przedyskutowane w Moskwie. Po zakończeniu konsultacji powrócił do Moskwy, gdzie 30 września wraz z gen. Nikołajewem złożyli podpisy pod dwoma dokumentami. Jeden był „Uzgodnionym protokołem z [przeprowadzonych] dyskusji”, a drugi „Wstępną ekspertyzą wspólnej polityki wywrotowej”.

Winston Churchill i Charles de Gaulle w 1944 roku podczas inspekcji armii francuskiej w Marrakeszu.

Misja „SAM”

Podpułkownik Guiness pozostał w Moskwie do połowy października, kiedy to przybył jego zmiennik, dopiero co awansowany na stopień podpułkownika – G.A. Hill. To jemu przypadła rola stworzenia palcówki SOE w Moskwie, która od tej pory znana była pod kryptonimem Misja „SAM”. Do pracy przydzielono im dwa mieszkania. Do dyspozycji mieli rosyjską służbę w postaci kucharki, dwóch kelnerek, praczki oraz trzech kierowców. Misja otrzymała również cztery samochody, z których jeden przekazano do użytku reprezentantowi Secret Intelligence Service w Moskwie, którym był Cecil Barclay.

Mieszkanie przy ul. Gorkiego było prywatną rezydencją ppłk. Hilla. W podróży do Moskwy Hillowi towarzyszyli: mjr Truszkowski, który miał pełnić funkcję oficera łącznikowego z polskimi siłami zbrojnymi stacjonującymi na terenie Związku Sowieckiego (przetrwał tylko do lipca 1942 r., kiedy to w wyniku pogarszających się stosunków sowiecko-polskich zmuszony został do wyjazdu), oraz por. Graham odpowiedzialny za prace biurowe.

Od chwili uruchomienia Misji „SAM” ppłk Hill utrzymywał robocze kontakty z NKWD poprzez sowieckiego gen. Osipowa. W rzeczywistości był to urodzony w 1898 r. gen. Owakimian. Jak głosi zachowana w archiwum charakterystyka, był to Ormianin szczupłej budowy ciała, wzrostu ok. 166 cm, władający doskonałym angielskim, o sarkastycznym poczuciu humoru, cierpiący z powodu dolegliwości gastrycznych, stąd był zawsze bardzo ostrożny w doborze jedzenia i przy konsumpcji alkoholu. W latach 1931–1932 pracował w Niemczech, a od 1933 do 1941 r. w USA. Podejrzany był o udział w morderstwie Trockiego, w 1941 r. został aresztowany przez FBI, ale po ataku Niemiec na Związek Sowiecki natychmiast został zwolniony i powrócił do Moskwy.

Po wyjeździe Hilla do Moskwy kierownictwo sekcji DP w Londynie objął mjr Seddon. Jednocześnie 29 września 1941 r. do Londynu przybył sowiecki płk Iwan Cziczajew celem utworzenia i objęcia kierownictwa placówki Misji „SAM” w tym mieście. Oficjalnie objął stanowisko radcy ambasady sowieckiej do spraw kontaktów z rządami państw alianckich, a w tym także z rządem polskim. Dwa tygodnie później dotarła do niego żona, Ksenia, z czteroletnim synem Alexandrem, oraz dwóch asystentów.

Według źródeł brytyjskich Cziczajew miał ok. 42 lat, 160 cm wzrostu, ciemne włosy, urodził się nad Wołgą, sprawiał wrażenie osobnika zniewieściałego, uwielbiającego róże (jedną zawsze miał w kieszonce), niewiele pijącego i, co ciekawe, nienawidzącego wódki. W wojnie domowej walczył po stronie czerwonych. Do OGPU wstąpił w stopniu pułkownika Armii Czerwonej. W odróżnieniu od innych pracowników sowieckich placówek cechował go ujmujący sposób bycia wskazujący na to, że koniecznie chciał zachowywać się według standardów zachodnich. Angielskiego nauczył się, jak twierdził, w USA, ale według polskich źródeł znajomość języka zawdzięczał studiom w latach 1935–1936 na politechnice w Londynie.

Czytaj też:
Koszmar na plaży w Dieppe. Desant aliantów zamienił się w masakrę

Początkowo zamieszkali na terenie sowieckiej ambasady. Krótko potem Cziczajew wraz z rodziną przeniósł się do mieszkania przy Addison Road 3. Po dwóch miesiącach mieszkanie to stało się domem pozostałych dwóch oficerów oraz miejscem, z którego Sowieci utrzymywali łączność z Moskwą. Aparat nadawczo-odbiorczy otrzymali od SOE. Cziczajew wraz z rodziną przeniósł się na Campden Hill Court 54 w Notting Hill Gate, gdzie mieszkali aż do września 1944 r., kiedy to zmuszeni zostali do przeprowadzki z powodu zniszczenia ich budynku wskutek niemieckiego ataku z powietrza.

Zrzuty agentów

Wypełniając zapisy części II paragrafu 8 porozumienia, w końcu października 1941 r. dokonano niezbędnych przygotowań do przyjęcia grupy sowieckich agentów, którzy mieli zostać zrzuceni z pokładów brytyjskich samolotów na terytorium Europy kontynentalnej. Dla Sowietów „dostawa” agentów via Anglia na tereny Niemiec, Belgii czy Francji była bardzo ważnym celem funkcjonowania londyńskiej placówki. Jednocześnie czynili wszystko, aby angielski „usługodawca”, a więc SOE, nie znał ani prawdziwych danych sowieckich agentów, ani ich miejsc kontaktowych w krajach, do których zmierzali.

Artykuł został opublikowany w 11/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.