Ekspansja islamu we Francji

Ekspansja islamu we Francji

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay.pl
Jak wynika z opublikowanej przez Annie Laurent syntezy, w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat liczba muzułmańskich miejsc kultu we Francji została pomnożona prawie dwadzieścia razy, a francuski Senat bije na alarm w związku z radykalizacją części muzułmańskiego społeczeństwa.

Francuska badaczka i autorka książek nt. islamu Annie Laurent opublikowała 6 lipca br. na stronie stowarzyszenia „Clarifier” syntezę odnośnie historycznego rozwoju muzułmańskich miejsc kultu we Francji w XX i XXI w. Jeśli w latach 1970 było ich nie wiele ponad 100, w 2015 r. oficjalne statystyki podawały już ponad 2500 meczetów bądź sal modlitewnych. Ich fundatorami są najczęściej obce państwa – Maroko, Katar, Arabia Saudyjska, a przede wszystkim Turcja, która jest obecnie największym właścicielem meczetów we Francji. Oprócz pieniędzy z zagranicy napływają też liczni imamowie, tudzież gotowe (i obowiązkowe) do wygłoszenia przez nich kazania, jak np. te rozsyłane przez Unię islamsko-turecką.

Na początku bieżącego miesiąca również francuska komisja senacka badającą radykalizację islamistyczną przedstawiła swój raport, który de facto odkrywa tajemnicę poliszynela: „obserwuje się powstawanie w niektórych dzielnicach islamistycznego ekosystemu, w którym żyje się w zamknięciu” – innymi słowy, islamskich gett. Senator sprawozdawca Jacqueline Eustache-Brinio zaznaczyła, że problem jest powszechny: „Wskazujemy na temat społeczny: cała Francja, oprócz zachodniej części, jest dotknięta zjawiskiem radykalnego islamu”.

Komisja proponuje 44 środki zaradcze przeciw radykalizacji, które w dużej mierze są obowiązkami administracyjnymi zwiększającymi transparentność bądź nadzór, nie są jednak nośnikiem rzeczywistej kontrofensywy umożliwiającej odzyskać Republice utracone kulturowo i społecznie getta. Na znaczenie skuteczniejszy środek wskazywał francuski pisarz Michel Houellebecq, który mimo swego agnostycyzmu (onegdaj wojującego ateizmu) w 2017 r. w wywiadzie dla Spiegla stwierdził: „W gruncie rzeczy integracja muzułmanów byłaby skuteczna jedynie pod warunkiem, że katolicyzm stałby się na nowo religią państwową. O wiele bardziej niż obecną sytuację, muzułmanie zaakceptowaliby piastowanie drugiego miejsca, jako szanowana mniejszość w państwie katolickim. Nie są w stanie przystosować się do państwa laickiego, nośnika wolności religijnej, której nie rozumieją”.

Zważywszy na upodobania francuskich laikardów, bardziej nienawidzących katolicyzm niż miłujących Francję wolną od islamskiej radykalizacji, biorąc pod uwagę zasadniczy brak inicjatywy chrystianizacji obecnych na Zachodzie muzułmanów ze strony implikowanych episkopatów, nie zanosi się, póki co, na jakiekolwiek odwrócenie tego – trzeba przyznać – spektakularnego trendu. Ożywiony petrodolarami islam nie toleruje politycznej i religijnej próżni.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także