Na lewicowej łączce
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Na lewicowej łączce

Dodano:   /  Zmieniono: 

"Olejnik i Lis wywołują skandale. Terlikowski ich nie zawodzi!" - grzmi Magdalena Środa na portalu wyborcza.pl. I dalej: "Niektórzy, by wywołać skandal, zakładają swoiste laboratoria i ciężko w nich pracują. Jedno z nich prowadzi Tomasz Lis, właścicielką drugiego jest Monika Olejnik. Ich praca przypomina pracę chemików: jak połączyć różne ludzkie ingrediencje, żeby całość była tak wybuchowa i niestrawna, by zwiększył się poziom oglądalności, a skandal pobrzmiewał długo po eksperymencie. W ciągu ostatnich miesięcy powstał częściowy przepis na dobry skandal. Jego nieodłącznym elementem jest Terlikowski - bohater przekazywany sobie z rąk do rąk przez wszystkich tych dziennikarzy, których zarobki związane są z oglądalnością. Dla Terlikowskiego temat się zawsze znajdzie, a jak nie, to tym gorzej dla tematu, bo Terlikowski i bez tematu będzie skandalem. Lis i Olejnik konkurowali ze sobą o dobry przepis na mocny skandal, lansując na potęgę Terlikowskiego, i zdaje się, że ostatecznie wygrała Olejnik".

Takim lekceważącym tonem o najbardziej zasłużonych budowniczych III RP? O, ta zniewaga felietonu wymaga! - orzekł Tomasz Lis i szybko umieścił na portalu natemat.pl zjadliwą replikę.

"Pani profesor Magdalena Środa, wybitny filozof (pardon - filozofka) i etyk (pardon - etyczka), zarzuciła mi właśnie w "Gazecie Wyborczej", że z Moniką Olejnik wyrywamy sobie Tomasza Terlikowskiego, by zaprosić go do studia wyłącznie w jednym celu - by wywołać skandal i podnieść w ten sposób oglądalność. (..) Oczywiście, Terlikowskiego, tak jak Giertycha, zapraszać się nie powinno, bo mają oni niesłuszne poglądy. W telewizji powinny zaś występować wyłącznie osoby o poglądach słusznych. Które to są te słuszne? Ja nie wiem, ale pani profesor Środa wie. Telewizja Polska i TVN powinny zwrócić się do naszego arbitra elegancji o listę gości, których zapraszać wolno i i tych, których zapraszać nie wolno, a przynajmniej nie wypada. Taka lista bardzo ułatwiłaby zadanie telewizjom i dziennikarzom. Dzięki niej mielibyśmy mądre i merytoryczne debaty na temat różnych odłamów ruchu feministycznego, mielibyśmy głębokie spory o to, dlaczego Kościół jest zły, o tym, dlaczego mężczyźni to w ogromnej większości szowinistyczne świnie i o tym, dlaczego kobiety powinny się skupić na pracy. Seria takich debat dałaby odpowiedź na pytanie, jak dokonać prawdziwego postępu społecznego. Społeczeństwo byłoby od tych debat lepsze i Polska byłaby lepsza. Niesłuszne poglądy uległyby marginalizacji, a potem, co nieuniknione, zanikowi".

Z rozbawieniem czytałem ten spór w lewicowo-liberalnej rodzinie. Magdalena Środa jest ze szkoły żądającej absolutnego zakazu zapraszania konserwatystów do jakiejkolwiek telewizji. Brutalne , sekciarskie ale przynajmniej uczciwe, bo jawne stanowisko. Czy Lis broniący swej decyzji zapraszania do studia jest jakąś pozytywna antytezą zacietrzewienia Magdaleny Środy? Nie, bo jego łaskawość i zapraszanie Terlikowskiego bierze się nie z chęci rzeczowej dyskusji o problemach cywilizacyjnych, ale wykreowaniu efektownego piekła w studiu. Terlikowski jest przekonany, że przy okazji przekaże widzom w chwilach wolnych od wrzasku zagłuszającego wszystko - parę chrześcijańskich prawd, ale to raczej złudzenie. Jeśli mam wybierać poziomy medialnego piekła III RP to wolę Lisa ze swoim pseudoobiektywizmem od Magdaleny Środy marzącej o liście osób, które nie powinny być pod żadnym pozorem wpuszczane do studia. Ale wszystko to razem dalekie od normalnej debaty publicznej jak na Zachodzie. Akurat skrojone na miarę przeraźliwie nudnej i smutnej aury tuskowej "Rzeczypospolitej miłości".

Czytaj także